DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Technika jazdy - zjeżdżanie z góry

miandas - 2011-08-20, 10:28
Temat postu: zjeżdżanie z góry
Zasadniczo, nigdy nie miałem z tym problemów.... W czasie ostatniego urlopu napotkałem jednak górę, która mnie przerosła (no delikatnie) :mrgreen:
Jest taka turystyczna trasa w Austrii przebiegająca przez pasmo wysokch taurów, z widokiem na grossglockner. Mniej więcej przez 25 km samochód wspina się jakieś 1,5 km różnicy poziomów po to, żeby przez następne 25 z tej różnicy się stoczyć (swoją drogą - polecam, jeśli będziecie w okolicy, bo zapiera dech w piersiach - uwaga - płatne!!! ).
No i niestety pomimo ostrożnego zjazdu, hamowania silnikiem, nie dało się nie przegrzać hamulców - śmierdziało jak ta lala. Oczywiście zatrzymałem się, odczekałem, pojechałem dalej. Obecnie jest ok. Ale może są jakieś ekstra triki??? (na niskim biegu przy dużym spadku terenu wchodzi w za wysokie obroty - i tak trzeba użyć hamulca; na wyższym biegu za bardzo się rozpędza - i tak trzeba wyhamować :roll: )

benny86 - 2011-08-20, 10:32

Ja ostatnio zwykłą osobówką jeżdziłem po beskidach (inna kategoria górska i samochodowa) i nie przejmowałem się obrotami - "szły" na 4,5-5,5tys nawet fajny klank miał silnik :mrgreen: Często jest tak że barierą staje się nasza psychika lub uszy, bo na co dzień kierowca który jeżdzi spokojnie nie jest przyzwyczajony do takich obrotów...
wojtek_pl - 2011-08-20, 11:15

Na taki zjazd nie ma chyba rady. Jechać na drugim lub pierwszym biegu. Po dłuższym używaniu hamulca zatrzymać się i pozwolić hamulcom wystygnąć (nie trzymać nogi na hamulcu bo zwichruje tarcze - zatrzymać się bokiem do spadku jeśli nie ma groźby wywrócenia auta).
mekintosz - 2011-08-20, 11:18

benny86 napisał/a:
Ja ostatnio zwykłą osobówką jeżdziłem po beskidach (inna kategoria górska i samochodowa) i nie przejmowałem się obrotami - "szły" na 4,5-5,5tys nawet fajny klank miał silnik :mrgreen: Często jest tak że barierą staje się nasza psychika lub uszy, bo na co dzień kierowca który jeżdzi spokojnie nie jest przyzwyczajony do takich obrotów...


Byc moze ale autor postu jechal dieslem - wiec nie chcial zabic silnika. Ja bym chyba podobnie sie zachowal - puscil na 2-3 biegu i dohamowywal hamulcem. Moze bym pomogl recznym ale jak slisko lepiej nie ;). Zakladam, ze producent przewidzial takie "ekstremalne" przygody i hamulce wytrzymaja. Dobrze ze Kolega schlodzil - szczegolnie by nie zagotowac plynu hamulcowego. Bardziej balbym sie o smrod ze sprzegla niz hamulocow.

PS. W swoim poprzednim AX 4x4 mialem niesprawne zaciski i czesto mi blokowalo lekko tarcze - felga sie rozgrzewala tak, ze palcem nie mozna bylo dotknac i smierdzialo guma. Chyba az takich atrakcji zjazd alpejska trasa nie dostarczyl ?

miandas - 2011-08-20, 11:47

no dieslem jechałem. mam diesla, to czym niby miałem jechać??? :-P
poza tym , wkręcanie na obroty może być śmieszne na kilometr zjazdu, ale nie na 25 km :-)
sprzęgło mi zaśmierdziało na moment, jak ruszałem pod górkę. ale jednorazowo (później uważałem).
a felgi też miałem gorące.... no...

benny86 - 2011-08-20, 11:56

Cały czas zapominam o innej charakterystyce diesla, bo jeżdżę takowym średnio 2-3 krotnie w ciągu roku... Pomysł z ręcznym to chyba nie do końca tak, też po wielokrotnym użyciu może się układ przegrzać, chyba że chcemy np "odciążyć" przednie hamulce i popracować tylnymi?
zyga03 - 2011-08-20, 12:12
Temat postu: Re: zjeżdżanie z góry
miandas napisał/a:
Zasadniczo, nigdy nie miałem z tym problemów.... W czasie ostatniego urlopu napotkałem jednak górę, która mnie przerosła (no delikatnie) :mrgreen:
Jest taka turystyczna trasa w Austrii przebiegająca przez pasmo wysokch taurów, z widokiem na grossglockner. Mniej więcej przez 25 km samochód wspina się jakieś 1,5 km różnicy poziomów po to, żeby przez następne 25 z tej różnicy się stoczyć (swoją drogą - polecam, jeśli będziecie w okolicy, bo zapiera dech w piersiach - uwaga - płatne!!! ).
No i niestety pomimo ostrożnego zjazdu, hamowania silnikiem, nie dało się nie przegrzać hamulców - śmierdziało jak ta lala. Oczywiście zatrzymałem się, odczekałem, pojechałem dalej. Obecnie jest ok. Ale może są jakieś ekstra triki??? (na niskim biegu przy dużym spadku terenu wchodzi w za wysokie obroty - i tak trzeba użyć hamulca; na wyższym biegu za bardzo się rozpędza - i tak trzeba wyhamować :roll: )


Jak chcesz zarżnąć hamulce w górach to dalej tak próbuj. Znam tą trasę i ten samochód i nie ma problemu dla silnika , że zjeżdżasz nawet na jedynce i wychładzasz hamulce. Silnik pracuje wtedy jako sprężarka , chłodzenie doskonale daje sobie z tym radę bo nie ma spalania paliwa. Podstawowa zasada w górach to dbać o hamulce, hamowanie niskimi biegami to podstawa w samochodzie osobowym bo do takich zaliczamy Dustera. On ma bardzo małą masę w stosunku do np. Land Rovera i nie potrzebuje specjalnych układów hamujących.
A swoja drogą trasa jest piękna.

miandas - 2011-08-20, 12:23

nie trzeba mnie od razu opieprzać. właśnie dlatego zadałem pytanie - bo nie mam z takimi zjazdami doświadczenia. Zjeżdżałem ostrożnie, GŁÓWNIE jednak hamując silnikiem (tyle się przez te kilkaset tysięcy kilometrów życiowego przebiegu nauczyłem).
zyga03 - 2011-08-20, 12:36

miandas napisał/a:
nie trzeba mnie od razu opieprzać. właśnie dlatego zadałem pytanie - bo nie mam z takimi zjazdami doświadczenia. Zjeżdżałem ostrożnie, GŁÓWNIE jednak hamując silnikiem (tyle się przez te kilkaset tysięcy kilometrów życiowego przebiegu nauczyłem).


to nie jest opiepszanie . przez 6 lat byłem w ratownictwie górskim GOPR i i widziałem wiele wypadków z powodu przegrzanych hamulców. Nieraz sami mieliśmy z tego powodu problemy ale na grawitację nie ma mocnych. Sam sprawdzałem mojego D na mocnych zjazdach i przyznaję , ze jego hamulce nie są najlepsze. Tylne bębny grzeją się strasznie.

yumyum - 2011-08-20, 18:03
Temat postu: Re: zjeżdżanie z góry
miandas napisał/a:
na niskim biegu przy dużym spadku terenu wchodzi w za wysokie obroty - i tak trzeba użyć hamulca; na wyższym biegu za bardzo się rozpędza - i tak trzeba wyhamować :roll:

Mam identyczne auto i odczucia o których piszesz (choć góry dużo niższe, to długie zjazdy aktualnie przerabiam) i właśnie miałem zadać podobne pytanie, dzięki.
Jeśli najlepiej jest tak jak pisze zyga03, to trzeba zapomnieć o zalecanych obrotach na biegach i zwyczajnie zatkać uszy. Jutro wypróbuję osobiście.
A tak BTW pytanie do Ciebie miandas (sorki za wcinanie się w wątek) jak z podjazdami? Czy zauważyłeś głośniejszą pracę (ew. klekotanie) podczas wspinaczki? Ja niestety tak i szukam przyczyn.

miandas - 2011-08-20, 18:43

pod górę jest inne obciążenie silnika, inne obroty, inny bieg - więc naturalnie silnik brzmi inaczej, może nawet trochę klekocze ale nie słyszę nic, co by mnie niepokoiło. Sądzę, że wyraźnie inny odgłos (coś właśnie w rodzaju klekotania) słyszę na zimnym silniku - szczególnie jeśli przekraczam 2000 obrotów - więc nie przekraczam, dopóki nie zapalą się dwie kreski na termometrze. Potem jest ok.
wojtek_pl - 2011-08-20, 20:12
Temat postu: Re: zjeżdżanie z góry
yumyum napisał/a:

Jeśli najlepiej jest tak jak pisze zyga03, to trzeba zapomnieć o zalecanych obrotach na biegach i zwyczajnie zatkać uszy. Jutro wypróbuję osobiście.

Jak silnik zacznie ci się kręcić powyżej obrotów maksymalnych to bardzo szybko się skończy. Także nie zatykamy uszu, obserwujemy obrotomierz. A jak auto nam przyspiesza za bardzo (lub w ogóle) na stromym zjeździe to znaczy, że używamy za wysokiego biegu.

Gdzieś czytałem, że do zjazdu należy używać tego samego biegu na jakim się wjeżdżało. Ale nie trzymałbym się tego rygorystycznie :-) i redukowałbym na niższy bieg w miarę potrzeby.

IMHO to musiałaby być na prawdę stroma góra aby na pierwszym biegu przyspieszać przy zjeździe, szczególnie w Dusterze 4x4, gdzie pierwszy bieg jest bardzo krótki.

miandas napisał/a:
Mniej więcej przez 25 km samochód wspina się jakieś 1,5 km różnicy poziomów

To jest raptem niecałe 17 % nachylenia...

mekintosz - 2011-08-20, 20:59

.... Pomysł z ręcznym to chyba nie do końca tak, też po wielokrotnym użyciu może się układ przegrzać, chyba że chcemy np "odciążyć" przednie hamulce i popracować tylnymi?[/quote]

To mialem na mysli...

mekintosz - 2011-08-20, 21:00

miandas napisał/a:
no dieslem jechałem. mam diesla, to czym niby miałem jechać??? :-P
....


To sie tyczyło kolegi Benny z obrotami 5K ;-) , Wiem ze masz DCI ;-)

eplus - 2011-08-21, 06:37

Co do ręcznego to bębny chyba znacznie gorzej się chłodzą od tarcz.
A w górach nie ma lekko - no problem jak jest stałe nachylenie i prosta droga, ale przeważnie są serpentyny i pół kilometra prostej, gdzie nie wypada jechać 25km/h, bo blokuje się innych, więc trzeba wrzucić trójkę i auto utrzymuje prędkość 60km/h bez użycia hamulca. Ale potem niestety jest zakręt 180 stopni i trzeba zwolnić prawie do zera - tego silnikiem nie da się zrobić na rozsądnym dystansie. I znowu 400 metrów prostej i 180 stopni. :cry:

wojtek_pl - 2011-08-21, 09:19

To jedziesz na prostej szybciej hamując silnikiem a przed zakrętem używasz hamulca. A podczas hamowania silnikiem hamulce chłodzą się.
Ale i tak co jakiś czas zatrzymywałbym się na 10 15 minut i podziwiał widoki a hamulce by stygły. :-)

KaS602 - 2011-08-21, 12:59

Zawsze można doposażyć auto w retarder. ;-) :mrgreen:
bebe - 2011-08-21, 16:02

KaS602 napisał/a:
Zawsze można doposażyć auto w retarder. ;-) :mrgreen:

Albo w dryfkotwę. :>

benny86 - 2011-08-21, 16:04

taak, a oprócz tego moż kupić karawan i ustawić w tempomacie tryb pieszy na 5km/h :mrgreen:
mrówa - 2011-09-09, 12:06
Temat postu: Jakie rady podczas jazdy w górach?
Zainspirował mnie wątek dotyczący jazdy w nocy... Może rady dla wybierających się z nizin w tereny bardziej pagórkowate będą przydatne niejednemu kierowcy?
DrOzda - 2011-09-09, 13:18

Stan sprzęgła i hamulców jest decydujący. Jeśli ślizga się tarcza to w górach możesz po prostu stanąć. Zbyt cienkie okładziny hamulcowe czy tarcze mogą nie sprostać trudom zwiększonego odprowadzania ciepła przy hamowaniach. Tak samo długo nie wymieniany płyn hamulcowy który absorbuje wilgoć z powietrza może się w skrajnych przypadkach zagotować.
Dlatego hamulców należy używać z umiarem , posiłkować się hamowaniem silnikiem na zjazdach i rozpoczynać hamowanie odpowiednio wcześniej niż na płaskim terenie. Na wąskich drogach przy zakrętach w lewo warto poprosić pasażera na przednim siedzeniu o ostrzeganie przed nadjeżdżających z przeciwka.

tomala72 - 2011-10-07, 10:11

Zapytam nieśmiało...a na wstecznym jakby Kolega zjeżdżał:)
Zawsze by mógł trochę w dól i trochę do góry by heble schłodzić:)

piotrres - 2011-10-07, 22:01

wojtek_pl napisał/a:
To jedziesz na prostej szybciej hamując silnikiem a przed zakrętem używasz hamulca. A podczas hamowania silnikiem hamulce chłodzą się.... :-)

Podpisuję się pod tym wszystkimi 8 kończynami i płetwami.
W dół jedziesz czterocylindrową, jednostopniową sprężarką tłokową, wspomagając się od czasu do czasu hamulcami. A z ręcznym to średni pomysł....

Jeżdżę sporo i z góry i pod górę (w końcu to RZ***** do czegoś zobowiązuje ;-) ) i nigdy w górach zima czy lato nie miałem problemów (nieważne czy Logan (bez ABS) czy Duster (ABS) ) .A czasami takie "kapuściane góry" jak Bieszczady czy Beskid Niski dają popalić lepiej niż te "prawdziwe" (myślę o % spadków).
Często widzę palące się "stopy" w "lepsiejszych" autach, gdy ja przejeżdżam moją "bieda-dacią"*) po prostu bez gazu. Ot. kwestia strategii przyjętej dla danej trasy.

Pozdrawiam,
Aρχστρατεγoσ Piotrres ;-)


_____________________________________________________________________________________
*) Noooo, nie da się zrobić przyzwoitego auta poniżej 40 kPLN. Zasłyszane dzisiaj od właściciela T . Yaris :lol:

laisar - 2011-10-07, 22:15

Biorąc pod uwagę, jak duży musi być spadek, żeby w mojej MCV-ce nie wystarczyła do hamowania silnikiem jedynka, to przy dusterowej, wyjątkowo krótko zestopniowanej, trzeba by chyba jechać prostopadle w dół ((((:
bebe - 2011-10-08, 00:18

laisar napisał/a:
Biorąc pod uwagę, jak duży musi być spadek, żeby w mojej MCV-ce nie wystarczyła do hamowania silnikiem jedynka, to przy dusterowej, wyjątkowo krótko zestopniowanej, trzeba by chyba jechać prostopadle w dół ((((:

Ooo, żebyś się nie zdziwił. :) W Karpaczu będąc raz sobie zjechałem taką mikroskopijną uliczką, o, powiedzmy, znacznym stopniu nachylenia (ale wciąż asfaltową). Zjeżdżałem na jedynce, i kiedy obroty płynnie urosły mi do 5000, zmiękłem i zacząłem pomagać hamulcami. :]

laisar - 2011-10-08, 00:35

No ale czym miałbym się zdziwić? Przecież napisałem to samo - spadek musi być dość spory nawet dla MCV-ki, to co dopiero dla Kurzaczka...
eplus - 2011-10-08, 06:30

bebe napisał/a:
...obroty płynnie urosły mi do 5000, zmiękłem i zacząłem pomagać hamulcami. :]

Pewnie jeszcze nie było tempomatu. :lol: :lol:

Jechałem Polonezem na wtrysku GLI (we wtrysku :?: ) przez austriackie Alpy i bez problemu, ale kolega opowiadał, jak jechał tam GLE (w gaźniku) i źle wyregulowany strzelał przy hamowaniu silnikiem - musiał używać hamulców. Stopił plastikowe kołpaki kół - odleciały w czasie jazdy. Ja na moim miałem i tak alu. :lol:

Wskazówki jak wyżej nie są dla mnie nowe, znałem je chyba zanim nauczyłem się jeździć na rowerze. Ale jak ktoś pisze, że w górach należy hamować tylko silnikiem, to nigdy nie widział gór.

Dla mnie to śmiesznie wygląda, jak na prostej drodze wyprzedza mnie super fura i zaraz po powrocie na prawy pas musi lekko przyhamować, bo się w te kilka sekund zanadto rozbujał. :mrgreen: :lol:

laisar - 2011-10-08, 11:13

Ale kto niby proponuje, żeby hamować wyłącznie silnikiem, bo jakoś powyżej nie widzę...?
eplus - 2011-10-08, 11:33

Cytat:
Wskazówki jak wyżej nie są dla mnie nowe, znałem je chyba zanim nauczyłem się jeździć na rowerze. Ale jak ktoś pisze...

Nie pisałem, że pisze wyżej. ;-) Jednak tak radzą Motory, Auto Światy itp.

laisar - 2011-10-08, 11:49

No to jak ktoś czyta takie... takie... motobrukowce... to sam jest sobie winien <;
piotrres - 2011-10-11, 21:51

eplus napisał/a:
...jak ktoś pisze, że w górach należy hamować tylko silnikiem, to nigdy nie widział gór.


Dokładnie tak.

eplus napisał/a:
Dla mnie to śmiesznie wygląda, jak na prostej drodze wyprzedza mnie super fura i zaraz po powrocie na prawy pas musi lekko przyhamować, bo się w te kilka sekund zanadto rozbujał. :mrgreen: :lol:


Przerabiałem to w poniedziałek (Pogórze Przemysko-Dynowskie) wyprzedziłem GLK (kierownik w bezbólówce: wiem wiem, wyśmiewanie się ze sterowników w kapeluszach to grzech, ojcze) który wlókł się niemiłosiernie. Kierownik poczuł się tym urażony, więc mnie wyprzedził, a potem na długim na zjeździe wisiał cały czas na hamulcach. :lol: Ja przyhamowywałem tylko po to by mu w d..., potylicę nie wjechać. :mrgreen:

laisar napisał/a:
... przy dusterowej, wyjątkowo krótko zestopniowanej, trzeba by chyba jechać prostopadle w dół ((((:

Potwierdzam, nawet w-jaka-by-nie-była ;-) wersji 2WD jedynka pozwala na całkiem ładne i "dostojne" trzymanie Dustera/Harriera na spadku. I nie trzeba daleko jechać wystarczą okolice Matysówki czy Chmielnika k. Rzeszowa spadki 17...20%, na drodze krętej

laisar - 2011-10-12, 09:51

KOT:
piotrres napisał/a:
a potem na długim na zjeździe wisiał cały czas na hamulcach

Jak już się wyśmiewamy, to mnie "bawią" tacy, którzy co jakieś 500 m - na płaskiej, pustej drodze - hamują. Wygląda to tak, jakby nie umieli utrzymać stałej prędkości wyłącznie gazem, tylko pompują: 90-100-110-hamulec-100-90-gaz-100-110-hamulec-100-90-gaz-100... Ki diabeł???

benny86 - 2011-10-12, 10:18

laisar napisał/a:
mnie "bawią" tacy, którzy co jakieś 500 m - na płaskiej, pustej drodze - hamują. Wygląda to tak, jakby nie umieli utrzymać stałej prędkości wyłącznie gazem, tylko pompują: 90-100-110-hamulec-100-90-gaz-100-110-hamulec-100-90-gaz-100... Ki diabeł???

Jeśli nie jest to uwarunkowane sytuacją na drodze (np. ktoś zjeżdża w podporządkowaną, albo chcemy wpuścić kogoś kto jest na pasie rozbiegowym itp) to rzeczywiście kretyńskie zachowanie. Niektórzy po prostu myślą że pedał przyśpieszenia działa w systemie 0-1...

mrówa - 2011-10-12, 11:11

laisar napisał/a:
Ki diabeł???
Radary? :-P
wojtek_pl - 2011-10-12, 12:06

Nieee... Są tacy właśnie co nie potrafią utrzymać stałej prędkości i są strasznie wkurzający jak się za takim jedzie..
bebe - 2011-10-12, 12:37

laisar napisał/a:
Ki diabeł???

Wyłączają tempomat? ;)

piotrres - 2011-10-12, 23:00

To o czym napisałem jest częścią pewnej szerszej obserwacji:
większość kierowców zjeżdżając z górki kurczowo wciska hamulec, mimo, że nie ma takiej potrzeby. Często takiemu zjazdowi towarzyszy uprzednie rozpędzanie.

benny86 napisał/a:
laisar napisał/a:
mnie "bawią" tacy, którzy co jakieś 500 m - na płaskiej, pustej drodze - hamują. Wygląda to tak, jakby nie umieli utrzymać stałej prędkości wyłącznie gazem... Ki diabeł???

Jeśli nie jest to uwarunkowane sytuacją na drodze ... to rzeczywiście kretyńskie zachowanie. Niektórzy po prostu myślą że pedał przyśpieszenia działa w systemie 0-1...


Jest takie pojęcie z automatyki: przerzutnik astabilny*)
Z moich obserwacji wynika, że jest to skojarzone z:

-wyrobem kapeluszopodobnym (koniecznie w kratkę);
-filcowym deklem z daszkiem a la lektor z Kómitetu;
-czapką a la redneck z usańskiego poludnia

jest jeszcze jedno, prozaiczne wytłumaczenie: narkolepsja :lol:



_____________________________________________________________________
*) tj. nie istnieje stan równowagi trwałej, w którym układ mógłby utrzymać się w czasie nieograniczonym. Przerzutniki takie wytwarzają przebiegi samoczynnie, bez udziału sygnału zewnętrznego. :lol:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group