DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Technika jazdy - [GazWyb] 10 grzechów ciężkich polskich kierowców

laisar - 2009-07-13, 17:31
Temat postu: [GazWyb] 10 grzechów ciężkich polskich kierowców
http://wyborcza.pl/1,1005..._kierowcow.html

Cytat:
10 grzechów ciężkich polskich kierowców
Artur Włodarski
2009-07-08, ostatnia aktualizacja 2009-07-08 15:29

Czego kierowcy nie dostrzegają u siebie, a nienawidzą u innych.

Polskie drogi - włącz się do akcji Gazety Wyborczej. Przyślij informację i zrób z nami mapę niebezpiecznych miejsc. Sprawdź jak jeżdżą inni, napisz o wadach kierowców, zobacz galerię krzyży polskich. Napisz do nas: listydogazety@gazeta.pl - więcej w serwisie specjalnym


Dużo samochodów, mało dróg. W kraju, który niemal nie zna bezkolizyjnych skrzyżowań, gdzie na większości wylotówek stoi się w korkach, gdzie wciąż luksusem jest wysłużona "gierkówka", kierowcy muszą wchodzić sobie w drogę. Jedni zależą od drugich. Wszyscy się spieszą. Zagęszczenie i pośpiech potęguje stres. A ten wyzwala najgorsze reakcje. W domu opanowani i spokojni, za kółkiem klniemy i trąbimy. Stajemy się samolubni, nieżyczliwi, agresywni. Być może większość nacji w tych warunkach zachowywałaby się podobnie. A jednak trudno nie odnieść wrażenia, że niektóre postawy i reakcje są naszą narodową specjalnością.

1. Jazda "po jednym"

Powodują ponad 6 tys. wypadków i zabijają blisko 900 osób rocznie. Choć policja łapie co dwudziestego, w2006r. zatrzymała ich aż 200 tys. Pijani kierowcy - plaga polskich dróg. Z badań Instytutu Transportu Samochodowego wynika, że na jazdę "po spożyciu" decyduje się co piąty kierowca. Wierzą, że są bezkarni. Ponad 99 proc. ankietowanych nigdy nie ukarano mandatem za prowadzenie po alkoholu. 98 proc. skazanych za jazdę po pijanemu otrzymało wyrok w zawieszeniu. Tylko co setny nietrzeźwy kierowca trafia za kratki z tego tytułu. Druga przyczyna to przyzwolenie społeczne. Picie wciąż uchodzi u nas za czyn heroiczny. Wyczyny pijaków traktujemy pobłażliwie, a doniesienia o promilowych rekordzistach kwitujemy uśmiechem. Najgorzej jest na wsiach, gdzie mnogość zataczających się pieszych i jadących wężykiem rowerzystów odzwierciedla liczbę nietrzeźwych kierowców aut.

2. Egoizm

Jadę powoli lewym pasem, bo za kilka kilometrów będę skręcał w lewo. Wjeżdżam na zatłoczone skrzyżowanie, nie martwiąc się, czy zdołam opuścić je przed zmianą świateł. Wrzucam kierunkowskaz w ostatniej chwili. Szukam jedynki, gdy zapali się zielone. Skręcam powoli, zmuszając jadące za mną auta do ostrego hamowania. A robię tak, bo... wszyscy tak robią.

3. Chamstwo

Parkuję na kopertach i ścieżkach rowerowych, bo mało kto z nich korzysta. Zajmuję dwa miejsca parkingowe, bo wygodniej mi wsiadać i wysiadać. Przejeżdżam na czerwonym, bo nie mogę stracić kolejnej minuty. Udając, że chcę skręcić w lewo, wpycham się na czoło kolejki jadącej na wprost. Często śmigam pasem dla autobusów. Wymuszam pierwszeństwo, bo mam silniejsze nerwy lub mocniejsze zderzaki. Karetka? Jak pojadę za nią, szybciej pokonam korek. Kałuże? Niech piesi uważają. Piesi? Mam na nich klakson. Jestem ważny, jestem sprytny, jestem zajęty. Więc jeżdżę, jak chcę. I nikomu nic do tego.

4 .Rywalizacja

Wpuścić czy jechać? Problem z zakresu teorii gier codziennie przerabiają dziesiątki tysięcy kierowców. Kiedy sznur aut z podporządkowanej czeka na skręcie, nic nie zyskam, zatrzymując się i wpuszczając któreś -myśli większość z nas. - A więc jadę, niech inni czekają... Trochę inaczej jest na Zachodzie. - Owszem, nic nie zyskam, ale też niewiele stracę - wpuszczę. Bo kiedy to ja będę na podporządkowanej, być może ktoś dziś wpuszczony może jutro wpuści mnie? I pozwoli zaoszczędzić więcej czasu -myśli Niemiec lub Szwed i wpuszcza. Modelowe rozwiązanie, jakim jest zasada zamka błyskawicznego (wpuszczamy pojedynczo), dopiero zaczyna zdobywać u nas popularność. Większość "podporządkowanych" wciąż musi odstać swoje, nim znajdzie się ktoś, kto na chwilę zrezygnuje z pierwszeństwa. Dlaczego? Bo nie myślimy w kategoriach kooperacji. We krwi mamy rywalizację i to jej dajemy posłuch. Z okrzykiem: "Gdzie się pchasz baranie!" przyspieszamy, gdy nas wyprzedzają (choć kodeks tego zabrania), trąbimy na ruszające z przystanków autobusy, walczymy o wolne miejsce parkingowe.

5. Wyprzedzanie na trzeciego

Choć to poniekąd przejaw dwóch ostatnich punktów, ze względu na skalę zjawiska zasługuje na odrębne potraktowanie. Żadna inna osobliwość naszych dróg, z przydrożnymi krzyżami włącznie, nie robi na obcokrajowcach takiego wrażenia: dwa pędzące z przeciwka auta, w tym jedno na kursie kolizyjnym - widok w ich mniemaniu bardziej pasujący do filmów w rodzaju "Mad Maksa" niż jakiegokolwiek europejskiego kraju. A to przecież nasza codzienność. Spójrzmy na dowolną jednopasmową międzymiastówkę. I choć jadąc trasą poznańską (E30) czy gdańską (E7) łatwo się znieczulić, nie wolno zapominać, jak bardzo niebezpieczny jest to manewr. A co będzie, jeśli za autem jadącym z przeciwka, które zjedzie na bok (by ustąpić nam miejsca), sunie inne, którego kierowca na moment się zagapi? Albo wyprzedzany właśnie tir nagle zjedzie na środek, by ominąć rowerzystę? Zderzenie czołowe -zmiażdżone auta, wywrócone tiry. Najbardziej przerażające wypadki są efektem wyprzedzania na trzeciego. Duża szybkość, mało miejsca, mało czasu, krwawy finał.

6. Ignorowanie znaków

Nasz sondaż pokazał, że tylko kilka procent kierowców przestrzega literalnie wszystkich ograniczeń, zakazów i nakazów. Zaś co dziesiąty w ogóle nie czyta znaków - jedzie tak, jakby ich nie było. Większość stosuje się do niektórych. To relatywiści. Ponieważ - przykładowo - nie przekraczają podwójnej ciągłej i nie parkują na kopertach, uważają się za praworządnych. A że zdarza się im zawrócić na zakazie czy cofnąć na jednokierunkowej? Nie uznają tego za wykroczenie. Dlaczego lekceważymy znaki? Owszem, także z poczucia bezkarności. Ale głównie dlatego, że jest ich za dużo, są zbyt restrykcyjne, a często oderwane od życia. Wiele niepotrzebnych, wiele bezsensownych, wiele nieaktualnych. Trudno znaleźć kraj z taką mnogością nakazów i zakazów. I z taką ich przewagą nad drogowskazami, których dla odmiany jest za mało. Pamiątki po zwężeniach, remontach i objazdach wciąż coś nakazują bądź czegoś zakazują. Ci, którzy tak ochoczo je stawiają, nie kwapią się do ich usuwania. Stąd absurdy w rodzaju ograniczenia do pięćdziesiątki na trzypasmówkach. Stąd przejścia dla pieszych w szczerym polu czy zakazy wyprzedzania na długich prostych. Kilka razy w miesiącu mijam znak "Stop" dający pierwszeństwo kolejce wąskotorowej Grójec-Mogielnica, która nie kursuje od 15 lat. Niby drobiazg, a jednocześnie komunikat: nie warto traktować znaków jako wyroczni. A potem mamy tragedie na przejazdach kolejowych identycznie oznakowanych, a jednak czynnych. Albo na drodze szybkiego ruchu, gdzie "znienacka" kończy się pas. Lub skrzyżowaniach, gdzie z prawej nagle wyjeżdża ciężarówka.

7. Młodzieńcza brawura

Skłonność do ryzyka i brak wyobraźni - najbardziej spektakularne skutki takiego koktajlu widać u młodych kierowców. Wracające nad ranem samochody pełne nastolatków uderzają o drzewa, koziołkują, płoną. Dyskotekowe wypadki - kolejna polska specjalność. Wspólny mianownik: młody kierowca, młodzi pasażerowie, duża szybkość, tragiczne skutki. Jak wykazały badania, najmłodsi kierowcy podlegają wyraźnej psychologicznej prawidłowości: im więcej rówieśników wiozą, tym bardziej się popisują. Do tego dochodzi fizyka: maksymalnie obciążone auta (bywa, że podróżuje nimi po sześć-siedem osób) zachowują się inaczej niż puste -dużo łatwiej wpadają w poślizg (zwłaszcza że zwykle liczą sobie tyle lat co ich właściciele, a więc nie mają systemów kontroli trakcji, sprawnych amortyzatorów czy nawet porządnych opon). Skłonność do ryzyka rodzi szybkość, a ta bezwładność. Jedno potęguje drugie. Kółko się zamyka.

8. Wtórny analfabetyzm

O ile skłonność do brawury jest cechą młodości, o tyle roztargnienie, niezdecydowanie i problemy z oceną sytuacji trapią zwykle starszych kierowców. To właśnie statecznym paniom i panom najczęściej zdarza się nie włączyć świateł, jechać pod prąd czy skręcić wprost pod wyprzedzający ich pojazd. Nie mają dobrego refleksu i orientacji. Nie mają właściwych nawyków ani świadomości własnych braków. Przestali rozróżniać niektóre znaki. Jeżdżą na pamięć utartymi szlakami. Jeżdżą wolno, więc w swym mniemaniu bezpiecznie. Ich samoocenę podnosi "staż za kółkiem" liczony dekadami od momentu wydania prawa jazdy. Tyle że w ciągu tych 50 lat nikt nie sprawdzał ich umiejętności. Czasami jednak weryfikuje je życie. Gdy zapadnie noc, spadnie śnieg lub trzeba pojechać gdzieś dalej. Potrącają przechodniów, rozjeżdżają rowerzystów, zawracają w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach. Jako motocyklista sam padłem ofiarą kierowcy, który po zmroku (jadąc na pozycyjnych) nagle zatrzymał się na najszybszym pasie z zamiarem skrętu w lewo. Powód? Odkrył, że pomylił drogę.

9. Nadmierna aktywność

Rodzaj nadpobudliwości psychoruchowej (ADHD), tyle że obserwowanej u kierowców. Jednym z głównych jej objawów jest zanik umiejętności jazdy na wprost i ze stałą szybkością. Cierpiący na tę przypadłość ciągle kluczą, przyspieszają i hamują. Kombinują i ryzykują. Nieznane za Odrą skakanie z pasa na pas (by na czwartym skrzyżowaniu być o trzy pozycje dalej), to ich znak rozpoznawczy. Siedzą na zderzaku, trąbią, gestykulują. Są nadaktywni i nieprzewidywalni. A przez to niebezpieczni. Dlaczego? Bo zaskakują innych. A to właśnie zaskoczenie jest przyczyną większości kolizji: ktoś nie sądził, że ktoś inny zachowa się tak, a nie inaczej. Pomijając sytuacje podbramkowe -mniej manewrów to mniej kłopotów. Kogo to nie przekonuje, niech pomyśli o innych korzyściach - jadąc płynnie, oszczędza i auto, i paliwo.

10.Jazda do upadłego

Im dłużej kierujemy, tym trudniej się nam zatrzymać. Tym bardziej żałujemy czasu na przerwę. Wpadamy w swoisty stupor, z którego trudno nam się wyrwać. Uczucie otępienia pojawiające się po około 250-300 km osłabia refleks i utrudnia ocenę sytuacji. Prowadzimy niczym robot, w którym słabną baterie. Z jednej strony winny jest nadmiar wrażeń, których nie szczędzą zatłoczone polskie drogi. Z drugiej - ciężarówki, tiry i autobusy. Bywa że bardzo trudno je wyprzedzić. A kiedy w końcu się uda, nie chcemy, by dopadły nas znowu. Więc jedziemy. Za wszelką cenę. I często na własną zgubę.

Beckie - 2009-07-13, 20:04

Każdy z nas zapewne obserwuje na co dzień 3/4 zachowań z listy. Niestety.
Ale jak próbujesz dać przykład i jest okazja żeby wpuścić parę aut z podporządkowanej to powiedza o Tobie, w najlepszym wypadku, "profesorek się k...wa znalazł".

laisar - 2009-07-13, 20:17

No i rzecz właśnie w tym, żeby jak najmniej się przejmować "co powiedzą", a jak najwięcej myśleć... o sobie: "gdyby ja był na miejscu kierowcy w samochodzie obok mnie, to chciałbym, żebym się zachował następująco:" (:
Beckie - 2009-07-13, 20:28

To też się nie przejmuję, robię swoje i nie myślę tylko o sobie. Nawet małżonka moja, która nigdy nie prowadziła samochodu potrafi wyrazić opinię co by zrobiła
laisar napisał/a:
"gdyby ja był na miejscu kierowcy w samochodzie obok mnie, to chciałbym, żebym się zachował następująco:" (:
:-)
czaju - 2009-07-13, 21:09

miałem ochotę napisać, że tak zgadzam się, ale wiek nie jest regułą... ale wyszedłbym na hipokrytę.
Panowie zauważyliście, że gość który pisał ten artykuł wyznaje swoje wartości i pewnie uważa się za nieomylnego (nigdzie nie zauważyłem "też tak robiłem", "i mi się to zdarzało", po prostu nieomylny) i nie tylko on, a pewnie 90% osób które to czyta.
Ci co są od nas starsi jeżdżą za wolno, mają słaby refleks, ci co są młodsi od nas jeżdżą za szybko i bez wyobraźni. Zgadza się, tak było, jest i będzie. Więc tak jak było mi mówione na nauce jazdy "Jeździj tak jakby wszyscy chcieli Cię zabić".

Ogólnie rzecz biorąc, jeżdżę za szybko - przyznaję się bez bicia, tyle że przeciwnie do tego co autor napisał... jeśli jadę sam, jeżdżę najszybciej, najbardziej agresywnie (może dlatego że jestem głównie skupiony na drodze i nieustającej walce, i jak większość kierowców staram się jedynie pokonać przestrzeń), czym więcej znajomych tym wolniej (zawsze jest z kim i o czym pogadać, rozumiem że może dlatego za szybko (po imprezie) że znajomi są półżywi (a może półmartwi) i nie da się z nimi nawiązać kontaktu i chcesz aby jak najszybciej opuścili twój wóz :D)

Dlatego jednym słowem i tak i nie. "Jeździj tak jakby wszyscy chcieli Cię zabić", a od siebie dorzucę i tak aby nikomu nie przeszkadzać.

Reszta pozostanie tak jak jest - PRECZ Z PIJANYMI KIEROWCAMI, jak myślę sobie że co trzeci samochód na drodze prowadzi pijany to jeszcze bardziej się boję :D

zielony - 2009-07-13, 21:38

Większość przytoczonych "grzechów" ma, moim zdaniem, źródło w braku wyobraźni. Kierowcy nie potrafią wyobrazić sobie potencjalnych konsekwencji swoich zachowań. Do tego dochodzi nieumiejętność wyciągania wniosków z własnych lub cudzych doświadczeń. "Mnie na pewno nie przydarzy się to, co temu baranowi"
Przyczyną tego jest w dużej mierze system kształcenia, który, w dużym skrócie, uczy wykonywania poleceń (a właściwie ich nie wykonywania z unikaniem konsekwencji), a nie myślenia.

Co do rywalizacji, ma ona też podłoże ekonomiczne (w Polsce). "Skoro kupiłem taką furę, to muszę zademonstrować jej możliwości. Przecież nie dam się wyprzedzić jakiejś Dacii!"
Pole rywalizacji ze zdobywania papieru toaletowego i kiełbasy w PRL-u przeniosło się m.in. na samochody.

grzel73 - 2009-07-13, 21:39

Witam.
Zgadzam się ze wszystkimi. Na naszych drogach panuje straszne chamstwo i drobnomieszczaństwo.Dużo jeżdzę firmowym Fiatem Ducato i na co dzień się z tym spotykam. A najgorsze jest to że jak ciężarówka czy ewentualnie bus to trzeba się przed niego "wpieprzyć" bo to zawalidroga.

laisar - 2009-07-13, 23:56

Cytat:
zauważyliście, że gość który pisał ten artykuł wyznaje swoje wartości i pewnie uważa się za nieomylnego

Nadinterpretujesz, MSZ - to nie jest subiektywny felieton odautorski, tylko wygląda na opracowanie i kompilację zebranych materiałów.

Po drugie, artykuł nie opisuje wszystkich młodych czy starych - a jedynie pewne ich podgrupy, popełniające konkretne wymienione "grzechy". (Świadczą o tym sformułowania: "zwykle" czy "większość").

Cytat:
(nigdzie nie zauważyłem "też tak robiłem", "i mi się to zdarzało", po prostu nieomylny

Nie wiem, jak mogłeś nie zauważyć...? Prawie cały tekst jest napisany w stylu "ja [coś-tam]" czy "myśli większość z nas" (podkreślenie moje) - jak to nie świadczy o przyznawaniu się autora do popełniania wspomnianych grzechów to nie wiem co by mogło...

czaju - 2009-07-14, 08:43

miałem tylko na myśli, że większość społeczeństwa, które to przeczyta i tak będzie jeździła jak do tej pory. Po prostu przymykamy oko na to jak sami jeździmy widząc jedynie błędy innych.
Ale coś w tym jest, że chyba ludzie zaczynają jeździć coraz gorzej. Nie mówię o przepuszczaniu w korkach, ale stosowaniu się do pierwszeństw przejazdu.
Nigdy nie zauważałem, żeby mój ojciec awaryjnie hamował z powodu wymuszenia pierwszeństwa przez kogoś innego, a w tym roku zdarzyło się mu to już trzy razy (już nie wspominam o tym, że TIR chciał zmieść mnie naczepą, że ja skręcając w lewo (jadąc drogą główną biegnącą w lewo) musiałem przepuścić osobę z przeciwka jadącą prosto, o kolizji już nie chcę pamiętać. Mam wrażenie że ludzie jeżdżą na pamięć i trochę zaczynają zapominać :)

laisar - 2009-07-14, 10:09

Cytat:
większość społeczeństwa, które to przeczyta i tak będzie jeździła jak do tej pory

Może tak, może nie - a liczy każdy "nawrócony" (;

Cytat:
Po prostu przymykamy oko na to jak sami jeździmy widząc jedynie błędy innych

Podobno tak działa psyche - ale może dzięki mówieniu o takich sprawach ktoś się jednak poprawi...

Cytat:
chyba ludzie zaczynają jeździć coraz gorzej.

Ja mam wrażenie, że zawsze tak jeździli - tylko teraz zrobiło się na drogach gęściej i dlatego bardziej to widać.

KaS602 - 2009-07-14, 10:11

Gdyby Prawa Jazdy nie byly rozdawane, jak Dowody Osobiste, nawet malpom bez mozgu, tak by nie bylo, ale na to wplywu nie mamy i trzeba brac doslownie wszystko pod uwage jadac samochodem.
DUCATI - 2009-07-14, 10:51

Laisar, wszystko interpretujesz doslowinie... ? Ten artykul to czysta propaganda, standardowe formulki... Sam chcialbym zobaczyc autora w akcji na drodze... Czy cos da ? Jesli czaju skonczy z hipokryzja i choc przez rok-dwa przestanie jezdzic za szybko to juz by bylo cos.. :)

Do artykulu:

1. Kolejna hipokryzja... Albo sie odczepmy od rowerowych pijaczkow na wiejskich drozkach albo wprowadzmy prohibicje. Ew powrocmy do metod PRL i spuszczajmy im powietrze, no ale to taka niecywiliziwana metoda...

6. Cofanie na jednokierunkowej nie jest chyba zabronione.

8. Panie motocyklisto, skoro chcial skrecic w lewo to chyba normalne, ze stanal na lewym, a powod dla ktorego chcial skrecic to raczej nie twoja sprawa (swoja droga ciekawe skad go zna ;) )...

9. Widzialem kiedys kolesia, ktory jezdzil z otwartym oknem przez ktore mial wyciagnieta reke w gore i caly czas gestykulowal. Przynajmniej nie trabil :)

Co do przepuszczania... fajnie, ale czasem staje by przepuscic skrecajacego w lewo, a tan i tak nie pojedzie bo jada z przeciwka, albo staja, a za nim ledwo 2 samochody.. wszyscy by w 2 s przejechaly i droga wolna... Wiec robmy to z glowa (jak wszystko).

KaS602 - 2009-07-14, 15:44

DUCATI napisał/a:
8. Panie motocyklisto, skoro chcial skrecic w lewo to chyba normalne, ze stanal na lewym, a powod dla ktorego chcial skrecic to raczej nie twoja sprawa (swoja droga ciekawe skad go zna ;) )...

Wszystkie manewry (w tym hamowanie) nalezy wykonywac tak by nie zagrazaly innym. Gwaltowne hamowanie na pustej drodze jest wykroczeniem! Pomijam oczywisty fakt, ze zamiar (a nie fakt) wykonania manewru nalezy zawczasu i jasno sygnalizowac...

DUCATI - 2009-07-14, 19:45

O braku sygnalizacji nie bylo mowy, a "nagle" niekoniecznie nalezy interpretowac jako "gwaltownie", mozna np jako "nie po mysli motocyklisty", trzeba by jego spytac...

Na pełnej mozna gwaltownie ? ;)

czaju - 2009-07-14, 19:58

gwałtowne hamowanie jest wykroczeniem, ale kolizja jest winą najeżdżającego (przynajmniej tak mnie uczono).
Więc winni są po jednej i po drugiej stronie, tyle że sprawcą jest najeżdżający

wox - 2009-07-14, 20:46

Widząc, jak jeździ większość (zdecydowanie za małe odstępy), dla mnie pojęcie "nagłego hamowania" nie istnieje. Nie raz wypowiadałem się w tej kwestii w różnych tematach więc i tutaj dodaję. To ten z tyłu, nie zachowujący bezpiecznego odstępu (chyba, że ktoś się zagapił) zawsze będzie winny kolizji.
KaS602 - 2009-07-14, 21:52

Wcale nie mialem na mysli tego, ze ten z tylu jest zwolniony z zachowania uwagi i odpowiedzialnosci. To chyba oczywiste (?)

Ducati, pustej, w sensie bez powodu...

zielony - 2009-07-14, 22:53

Umiejętność czytania ze zrozumieniem jest wymagane już po III klasie podstawówki.
Przykładowo: "cofnąć" to nie to samo co "cofać".

Przytoczony tekst nie jest żadną propagandą, a kolejnym głosem "wołającego na puszczy", artykułującym "oczywiste oczywistości".

Do tych grzechów dorzuciłbym jeszcze brak asertywności, który przejawia się łamaniem przepisów wbrew własnym intencjom, po to, by przed innymi nie wyjść na głupka (nieudacznika nie wykazującego się dostatecznym cwaniactwem). Przyznaję, że sam tak niestety czasami postępowałem, choć staram się z tym walczyć.

DUCATI - 2009-07-14, 23:17

U... to chyba do mnie bylo... To moze laskawie wyjasnisz nieumiejetnemu o co chodzilo z tym cofaniem (cofneiciem ? :P ) ?
zielony - 2009-07-14, 23:36

Proszę:
Cofanie to termin występujący w KD i oznacza, mówiąc w skrócie, jazdę na wstecznym.
Cofnięcie ma znaczenie ogólniejsze. Na przykład: idziesz do pracy i cofnąłeś się, bo zapomniałeś komórki. Nie oznacza to, że szedłeś do domu tyłem.

DUCATI - 2009-07-15, 10:28

Wg KD zapewne tak, w mozwie potocznej niekoniecznie...

Autor mial zapewne to 2 znaczenie na mysli... ? ;)

zielony - 2009-07-15, 18:56

Dla mnie to oczywiste. Zatrzymujesz się by spytać o drogę. Gość mówi, że musisz się cofnąć do skrzyżowania, które już minąłeś i skręcić w inną ulicę. Nie znaczy to, że będziesz cofał tyłem (np. 500 m). :mrgreen:
DUCATI - 2009-07-15, 20:22

Ale jaki to ma zwiazek z tym artykulem ? Uwazasz, ze gosciowi chodzilo o zawracanie ??
zielony - 2009-07-15, 20:42

Tak właśnie uważam, i jest to dla mnie oczywiste. Te dwa czasowniki stosuje się w innych sytuacjach. O tym uczą w szkole.
Nawiasem mówiąc, o ile dobrze pamiętam, to chyba Ty opisywałeś swoją przygodę z sąsiadem i ... :mrgreen:

DUCATI - 2009-07-15, 20:45

Znaczy co ? Zawrocenie i jazda pod prad... ?

Nie wiem, zielony, czy myslisz, czy spoczales na laurach, czego was tam uczyli w tej szkole, ale obawiam sie, ze cos nie dokonca (zbyt doslownie) zrozumiales i niestety rowniez tym razem sie mylisz... "cofnac" w tym artykule ma znaczenie dokladnie takie jak w kodeksie (czyli jazda na wstecznym). Jak jest jakis znawca jezykowy tutaj to niech ci wytlumaczy, jesli nie to ja moze sprobuje...

Gość - 2010-03-09, 14:27

Każdy z tych punktów odnosi się do większości kierowców, stądteż wskazane są apele o zdrowy rozsądek i bezpieczną jazdę do szaleńców na drodze. Chociaż ciężko nam przychodzi samokrytyka, to jednak warto się czasem zastanowić także nad swoją techniką jazdy.
spawacz111 - 2010-03-09, 19:51

Pierwsze PRIMO: - jadę samochodem: "jak ci na rowerach jadą?"
drugie PRIMO: - jadę rowerem: "q...wa jak ci autami jeżdżą?"

sytuacja kolegi po kolizji rozmowa z policją, kolega rowerem (kolarz) na głównej rozbił rower na aucie (wyjechał z podporządkowanej). samochodziarz: "nie myślałem że rower może jechać tak szybko."

benny86 - 2010-03-09, 19:53

spawacz111 napisał/a:
Pierwsze PRIMO: - jadę samochodem: "jak ci na rowerach jadą?"
drugie PRIMO: - jadę rowerem: "q...wa jak ci autami jeżdżą?"


Podobne 'relacje" można niekiedy zaobserwować między pieszymi a kierowcami...

Wierzchucki - 2010-03-09, 20:05

EEEEEEE.... piesi na pasach tak szybko się nie poruszają, ale w każdym innym miejscu to są nawet szybsi od rowerzystów.
Co by potem mnie rowerzyścki nie gnębili.NIC DO NICH NIE MAM,chyba że jadą bez świateł, a to częste zjawisko.

Gość - 2010-03-16, 10:51

Wierzchucki napisał/a:
EEEEEEE.... piesi na pasach tak szybko się nie poruszają, ale w każdym innym miejscu to są nawet szybsi od rowerzystów.
Co by potem mnie rowerzyścki nie gnębili.NIC DO NICH NIE MAM,chyba że jadą bez świateł, a to częste zjawisko.


Nie znoszę sytuacji jak znienacka na nieoświetlonym terenie wyłania się nieoświetlony, nieoznakowany rowerzysta bądź pieszy. Jak można być tak nie rozsądnym i nie mieć nic odblaskowego, przecież kierowcy mogą najzwyczajniej w porę go nie zauważyć.

helmut - 2011-12-05, 09:49
Temat postu: Moja osobista lista ulubionych grzechów
Rzeczy, których nie mogę "strawić" na drodze:

1. Wyprzedzanie za wszelką cenę i przy każdej prędkości tylko po to, żeby za 100 m hamować i skręcać.

2. "Wypełnianie luk" - zostawiam sobie bezpieczny odstęp do poprzedzającego pojazdu, lecimy sobie 90 - 100, mnie jest z tym całkiem dobrze, tylko zawsze znajdzie się jakiś baran, który musi być jeszcze szybszy i mnie wyprzedzić, odstęp zapchać, a mnie zmusić do hamowania.

3. Jazda "na zderzaku" (widziałem raz stojąc na światłach ciekawą nalepkę na zderzaku - nie tak blisko, za mało się znamy żebyś mógł mnie pocałować w d*pę - coś w tym stylu) :mrgreen:

4. Zmuszanie do zjechania - dwa lata temu bus siedzący mi na zderzaku i mrugający żebym mu ustąpił i zjechał na nieoświetlone pobocze (asfaltowe) próbował mnie dosłownie staranować i wepchnąć do rowu po tym, jak pojawił się po kilku kilometrach drugi pas ruchu i mógł mnie wreszcie wyprzedzić. Miałem na pokładzie dziecko, nie będę się tu wywnętrzał co bym temu gnojowi zrobił, gdybym go wtedy dostał wtedy w ręce...

5. Światła przeciwmgielne - rozkosznie wspominam pół godziny wjeżdżania do zakorkowanego Krakowa i stania na każdych światłach za tyłkiem jakiejś lejdi, która nie raczyła pamiętać o wyłączeniu tego wynalazku, choć nawet mgła skończyła się jakieś 20 km wcześniej. Na mruganie długimi i wszelkie próby pokazania, że sobie zapomniała paniusia reagowała pokazując mi z kobiecym wdziękiem fakera przez tylną szybę :lol:


Żeby nie było, to ja się nie uważam za dobrego kierowcę - sam mam na koncie trochę sytuacji, na wspomnienie których... :oops: Mam też dużo szczęścia, bo dwa razy "na grubość lakieru" uniknąłem kolizji - raz z mojej winy, raz zupełnie odwrotnie. Cóż, uważam, że człowiek, to tylko człowiek, maszyny są szybkie, akcja na drodze dynamiczna. I jeśli oceniam, że ktoś popełnił błąd, zagapił się itp. to nie wywołuje to jakoś we mnie złości. Ale nienawidzę debili, a debile, to ludzie których zachowania nie da się zakwalifikować do kategorii "błąd" - oni robią takie straszne rzeczy ze szczenięcą radością, premedytacją i pełnym przekonaniem o własnej wspaniałości.

mrówa - 2011-12-05, 10:38

Dwa pierwsze punkty z w/w listy u mnie również zdecydowanie przodują, może jeszcze na dokładkę: nie sygnalizowanie zamiaru skrętu. I to nie z powodu "wymuszania" użycia hamulców z mojej strony, co jedynie może nieco irytować - a z powodu stwarzania niebezpiecznej sytuacji na drodze.
robertp1983 - 2011-12-05, 11:38

Ad. 2 co do wypełniania luk to bardziej denerwujące jest jak stoisz w korku a jakiś baran z wolnego pasa wjeżdża bo mu się śpieszy i nie bedzie stał:)Ostatnio oczywiście w korku jakto w Wawie holowałem Ojca i jakaś lejdi za wszelką cenę chciała się zmieścić pomiędzy nami:). Dopisałbym jeszcze jazdę nie odśnieżonym samochodem i wszystko później spada na jadących za bałwankiem :lol:
helmut - 2011-12-05, 11:57

Sporo sobie można takich klejnotów w zachowaniach kierowców przypomnieć. Kocham też na przykład gdy gdzieś się robi zwężenie z dwóch pasów na jeden i część ludzi już wcześniej zwalnia "znikający" za chwilę lewy pas, za to inni dopiero dojeżdżający pchają się do samego przodu po lewej, a potem z nerwami żądają, żeby ich wpuszczać, a za nimi dojeżdżają ciągle nowi i nowi tacy sprytni, a ci na prawym to powinni się chyba zatrzymać i poczekać na wieki. Kiedyś z Nowego Sącza wyjeżdżałem tak pod górę jakieś 3, czy 4 km w ciągu ponad 40 minut i przez takie zachowanie kolegów drajwerów przypaliłem sobie sprzęgło (pewnie już nie było najlepsze, ale nie narażane na takie ekstrema jeszcze działało jak trzeba) w mojej starej Nexii. Bardzo mi się spodobało kiedyś dwóch kierowców TIR-ów którzy wkurzeni w końcu zablokowali lewy pas jadąc koło siebie i nie przepuszczali już nikogo nowego z tyłu.

Podsumowując: jakże piękne byłoby życie, zresztą nie tylko kierowców, gdyby ludzie stosowali się tzw. imperatywu kategorycznego, czyli do jednej tylko mądrej zasady wymyślonej przez Immanuela Kanta: postępuj tak, jak chciałbyś, żeby wszyscy postępowali w danej sytuacji.

Piotrek721015 - 2011-12-05, 12:23

helmut napisał/a:
gdy gdzieś się robi zwężenie z dwóch pasów na jeden i część ludzi już wcześniej zwalnia "znikający" za chwilę lewy pas, za to inni dopiero dojeżdżający pchają się do samego przodu po lewej, a potem z nerwami żądają, żeby ich wpuszczać

Wystarczyłoby zastosować zasadę "zamka" i wszyscy by jechali, ale w Polsce to rzadko stosowany manewr.

Prezes - 2011-12-05, 12:51

A metoda zamka mówi właśnie o tym, aby dojeżdżać do końca. Nieprawidłowo robią Ci, którzy za wcześnie zmieniają pas.
jackthenight - 2011-12-05, 13:01

Cytat:
Sporo sobie można takich klejnotów w zachowaniach kierowców przypomnieć. Kocham też na przykład gdy gdzieś się robi zwężenie z dwóch pasów na jeden i część ludzi już wcześniej zwalnia "znikający" za chwilę lewy pas, za to inni dopiero dojeżdżający pchają się do samego przodu po lewej, a potem z nerwami żądają, żeby ich wpuszczać, a za nimi dojeżdżają ciągle nowi i nowi tacy sprytni, a ci na prawym to powinni się chyba zatrzymać i poczekać na wieki. Kiedyś z Nowego Sącza wyjeżdżałem tak pod górę jakieś 3, czy 4 km w ciągu ponad 40 minut i przez takie zachowanie kolegów drajwerów przypaliłem sobie sprzęgło (pewnie już nie było najlepsze, ale nie narażane na takie ekstrema jeszcze działało jak trzeba) w mojej starej Nexii. Bardzo mi się spodobało kiedyś dwóch kierowców TIR-ów którzy wkurzeni w końcu zablokowali lewy pas jadąc koło siebie i nie przepuszczali już nikogo nowego z tyłu.

A wiedziałeś helmucie, że taki TIR który blokuje lewy pas popełnia wykroczenie ?
To właśnie niewiedza kierowców i ciebie kolego helmut powoduje problemy i zakorkowany prawy pas.
Po to są dwa pasy, aby to właśnie dwoma pasami dojeżdżać do końca i na samym końcu tzw. metodą na zamek "raz kierowca z lewego pasa, a raz kierowca z prawego pasa" przejeżdża. Ale dla większości Polskich kierowców jest to jak widać nie do ogarnięcia, przekracza ich to możliwości intelektualne.
Przy dwóch pasach byłby krótszy korek i szybciej by się wjeżdżało niż wtedy kiedy jakiś "debil" blokuje lewy pas.

Piotrek721015 napisał/a:
Wystarczyłoby zastosować zasadę "zamka" i wszyscy by jechali, ale w Polsce to rzadko stosowany manewr.


W Niemczech umieją jeździć na zamek i w innych krajach również, a w Polsce niestety nie i pewnie jeszcze długo mentalność Polaków się nie zmieni, co widać po poście helmuta - typowe prostackie myślenie niestety.

A tutaj przykłady polskich buraków : http://www.youtube.com/wa...feature=related

A tutaj helmut proponuje ci dokształcenie się w temacie jazdy na suwak/zamek : http://www.youtube.com/wa...feature=related

laisar - 2011-12-05, 13:18

Co do blokowania lewego pasa - wszystko jedno czy przez TIRy czy kogoś innego - i zbyt rzadkiego stosowania zamka, to zgoda, ale warto też pamiętać, że jazda na ów zamek nie zakłada zapindalania lewym pasem ile fabryka dała, żeby na końcu zażądać wpuszczenia "no bo zamek"... Jak się jedzie tylko nieco szybciej niż sunący prawym pasem, to nie zbudza to takiej agresji i niechęci wobec "pana szybkiego", i ogólnie uspokaja atmosferę.


Dodatkowo, warto też w korkach - nawet i zwłaszcza na prawym pasie - stosować zwiększone odstępy, żeby przyhamowanie auta poprzedzającego nie zmuszało do zatrzymania się nas i kolejnych samochodów w kolejce. "Wolniej jedziesz - dalej zajedziesz" (:

jackthenight - 2011-12-05, 13:22

laisar napisał/a:
le warto też pamiętać, że jazda na ów zamek nie zakłada zapindalania lewym pasem ile fabryka dała

Widzę że też nie rozumiesz.
Jak oba pasy będą równomiernie zajęte i zakorkowane to wtedy nikt nie będzie zapindalał lewym pasem - wtedy każdy będzie wjeżdżał metodą na suwak i będzie ok.
A to że lewy pas się robi pusty, to tylko świadczy o niewiedzy kierowców, którzy niepotrzebnie wcześniej zmieniają pas z lewego na prawy, zamiast dalej jechać lewym pasem.

A tutaj następny przykład jak kierowcy nie potrafią korzystać z dwóch pasów :
http://www.youtube.com/wa...&feature=fvwrel

A również mogliby jechać na zamek, to by takiego długiego korka nie było.

laisar - 2011-12-05, 13:30

Ależ rozumiem, stosuję i też namawiam do zamkowania - zwracam tylko uwagę, że w obecnej sytuacji wychowanie... "jeszcze niezorientowanych" (; za pomocą postawy "Ja mam rację i koniec" (więc se pozapindalam, bo pas wolny) nie jest skuteczną metodą, bo wywołuje przede wszystkim agresję, a nie uczy o co w tym wszystkim chodzi.
benny86 - 2011-12-05, 13:35

laisar napisał/a:
w obecnej sytuacji wychowanie... "jeszcze niezorientowanych" (; za pomocą postawy "Ja mam rację i koniec" (więc se pozapindalam, bo pas wolny) nie jest skuteczną metodą, bo wywołuje przede wszystkim agresję, a nie uczy o co w tym wszystkim chodzi.

czyli lepiej kilometr wcześniej zjechać na prawy pas i trzymać minimalny odstęp od poprzednika żeby przypadkiem ktoś się nie wcisnął - bo przecież jeśli my czekaliśmy, to inni też muszą... :roll: Zasada zamka ma to do siebie, że nie da się jej stosować częściowo - albo jest stosowana albo nie, i wariantów pośrednich nie wymyślą nawet kreatywni polacy

laisar - 2011-12-05, 13:49

Nie - oczywiście lepiej jechać tym wolnym pasem do końca, ale po prostu nie należy przesadzać z prędkością.

I dlaczego wciskasz mi benny86 te minimalne odstępy, skoro wprost napisałem o ich zwiększeniu? :roll:


Napiszę jeszcze raz, powoli, bo widzę, że niektórzy szybko czytają i wolno myślą d:

1. Zamek jest słuszny.

2. Niby-uczenie innych zamka za pomocą wściekłej jazdy np 120 km/h - nie jest słuszne.

benny86 - 2011-12-05, 13:52

laisar napisał/a:
I dlaczego wciskasz mi benny86 te minimalne odstępy, skoro wprost napisałem o ich zwiększeniu?

ja nie wciskam tego Tobie, po prostu z taką taktyką spotykam się na co dzień u "kierofcóf".

laisar napisał/a:
2. Niby-uczenie innych zamka za pomocą wściekłej jazdy np 120 km/h - nie jest słuszne.

tego z kolei ani ja, ani nikt inny nie sugerował. A nawet gdyby, jeśli to dopuszczalna prędkość na ekspresówce czu aytostradzie to nie widzę problemu, zwłaszcza że mowa o lewym pasie

helmut - 2011-12-05, 13:55

laisar napisał/a:
Co do blokowania lewego pasa - wszystko jedno czy przez TIRy czy kogoś innego - i zbyt rzadkiego stosowania zamka, to zgoda, ale warto też pamiętać, że jazda na ów zamek nie zakłada zapindalania lewym pasem ile fabryka dała, żeby na końcu zażądać wpuszczenia "no bo zamek"... Jak się jedzie tylko nieco szybciej niż sunący prawym pasem, to nie zbudza to takiej agresji i niechęci wobec "pana szybkiego", i ogólnie uspokaja atmosferę.



Właśnie o to mi chodziło. Dokładnie wiem jak się jeździ "na zamek" i stosuję się do tego jeśli okoliczności tego wymagają. Ale nie zniosę (i chyba nie ja jeden) jeśli próbuje się mnie robić w konia i z tyłu non stop dojeżdżają kolejne auta prując na maksa lewym pasem, a ich kierowcy na zasadzie"śmierć frajerom" uważają, że jak już dojadą do końca, to powinni zostać wpuszczeni jako pierwsi, ba co bardziej krewcy wymuszają wręcz wpuszczenie. W opisywanej sytuacji konkretnie było tak, że długo był jeden pas ruchu, który na długości jakiegoś może kilometra przechodził na chwilę w dwa (droga w przebudowie), a potem znów w jeden. I cwaniacy z tyłu którzy dopiero dojeżdżali do korka tym pojedynczym pasem przeskakiwali sobie radośnie na lewy, gaz do dechy, kierunek w prawo na końcu i od razu pretensje, że nie wpuszczają... I tak przez cały czas - jedni od 20 min. podjeżdżali po dwa metry, a inni próbowali załatwić sprawę szybciej, bo przecież są ważniejsi. Zamek jest świetnym wynalazkiem, ale jak wszystko może zostać wykorzystany przez ludzi,którzy uważają, że są lepsi od innych. I wtedy nie spełnia wcale swojej roli, a powoduje tylko frustrację u kulturalnych ludzi. I w tamtej sytuacji zachowanie kierowcy ciężarówy, który zablokował tych "okazjowiczów" było dla mnie jak najbardziej ok. Może nie do końca poprawnie poprzednio opisałem sytuację, bo to nie był klasyczny przypadek, że jedziemy sobie dwoma pasami i robi się z nich jeden.

laisar - 2011-12-05, 14:04

benny86 napisał/a:
ja nie wciskam tego Tobie

Ach, więc ten cytat z mojego postu znalazł się tam zupełnie przypadkowo? No to najmocniej przepraszam <:


Dopuszczalna prędkość jest maksymalną w idealnych warunkach - a stojący na prawym pasie korek jest wystarczającym powodem, żeby ich za takie nie uznać.

Poza tym, ja piszę przede wszystkim o dawaniu dobrego, kulturalnego przykładu, jednocześnie obrazującego poprawne korzystanie z przepisów. Walenie kodeksem drogowym między oczy - nawet jeśli ma się rację - zazwyczaj po prostu nie działa.

To jak w szkole: nauczyciel wrzeszczący na ucznia, który faktycznie czegoś nie wie, nijak go niczego nie nauczy...

helmut - 2011-12-05, 14:04

A co do mojego "prostackiego myślenia"... Zresztą, daruję sobie, bo staram się traktować innych tak, jak chciałbym być traktowany. A to nie mój poziom rozmowy. :-)
benny86 - 2011-12-05, 14:15

Cytat:
Ach, więc ten cytat z mojego postu znalazł się tam zupełnie przypadkowo? No to najmocniej przepraszam <:


Dopuszczalna prędkość jest maksymalną w idealnych warunkach - a stojący na prawym pasie korek jest wystarczającym powodem, żeby ich za takie nie uznać.

Po prostu szukałem alternatywy, bo stwierdziłeś że jazda z prędkością 120km.hjeśli jest dopuszczalna taka prędkość, też nie jest najlepszym wyjściem. W poszukiwaniu ów alternatywy znalazłem ją w codziennej obserwacji współużytkowników drogi - jeśli to przestępstwo, to przepraszam.

Co do kodeksu drogowego - wyobraż sobie że jednak warto się do niego stosować... I nie chodzi tutaj o "walenie nim" ani "wrzeszczenie na ucznia" (skąd w ogóle aspekt pedagogiczno-szkolny?).
Sory, ale gdy widzę kilkuset nierozgarniętych kierowców stojących na prawym pasie i wolny lewy pas do samego zwężenia to po prostu dojeżdżam ze stosowną prędkością (te 120 to baaaaardzo rzadko, w zasadzie chyba mi się jeszcze nie zdarzyło) i przy zwężeniu włączam lewy pas nie wciskając się - kulturalnie czekając i tak szybciej znajdzie się ktoś kto wpuści niż podciągając co chwilę kawałek i wjeżdżając na nie swój pas ruchu...
A że ktoś nie potrafi tak jeżdzić i preferuje bezproduktywne stanie w korku - jego wybór, ja jednak namawiam na stosowania zamka, bo to "sport drużynowy" i wymaga współpracy, a nie rywalizacji.

laisar - 2011-12-05, 14:19

helmut napisał/a:
Zamek jest świetnym wynalazkiem, ale jak wszystko może zostać wykorzystany przez ludzi,którzy uważają, że są lepsi od innych

To nie ma znaczenia - to samo można powiedzieć o prawie wszystkich dobrodziejstwach cywilizacji, tylko że to nie jest argument, żeby ich nie używać.


helmut napisał/a:
I w tamtej sytuacji zachowanie kierowcy ciężarówy, który zablokował tych "okazjowiczów" było dla mnie jak najbardziej ok

Dlatego tak zwracam uwagę Szanownych Dyskutantów na owo zapindalanie (: - jakby Cię nie mijali z gazem do dechy, tylko po prostu zjeżdżali na lewy pas i turlali się tylko trochę szybciej, to byś się tak pewnie nie denerwował, że to cwaniaki, tylko może pomyślał, że faktycznie próbują rozładować korek...

(W tej konkretnej sytuacji rzeczywiście niekoniecznie musi to mieć wiele sensu, ale czasami liczą się także dobre chęci).

Kabe - 2011-12-05, 14:57

XX
Azrael - 2011-12-05, 17:57

Uwielbiam mistrzów szosy, którzy na dwupasmówce nie wiedzą jaki obowiązuje limit prędkości.
Wielokrotnie widziałem takich, którzy w miejscach gdzie jest 100, a w praktyce radar nie strzela poniżej 120 hamowali do 80-90 a kilku nawet do 70 jadąc lewym pasem. Oczywiście nie ważne, że z tyłu inni jechali 100-110 :-(

laisar - 2011-12-05, 18:44

@Azrael: A ja wielokrotnie widziałem takich, którzy w miejscach, gdzie jest 50, a praktyce radar strzela tylko wtedy jak stoją misie z suszarką, hamowali ze 120, migając długimi, i wisieli potem na zderzaku auta jadącego 60 w czasie wyprzedzania autobusu jadącego 40. Oczywiście nieważne, że za 300 m stoi korek do świateł...

...Tylko jakoś nie bardzo wiem co by to miało mieć wspólnego z całą dotychczasową dyskusją o zamku? Tak samo jak Twój post...

helmut - 2011-12-05, 19:37

Obok mojego miasteczka jest takie miejsce, gdzie było mnóstwo poważnych wypadków. Nie ma tam ograniczenia prędkości, normalna trasa poza zabudowanym z prędkością 90 km/h, ale ładnie, prosto i płasko z 6 km wcześniej, nagle mała górka a za nią paliwodajnia. Dużo było chętnych na rozwijanie w tym miejscu "3 WARP-a" - znaczy ile fabryka dała. I co jakiś czas ktoś wyjeżdżał z paliwowej, ktoś nie wyhamował i były ofiary. Ktoś tam gdzieś zdecydował, że nie będą robić ograniczenia prędkości, ale postawią atrapę fotoradaru, a nieco wcześniej oczywiście znak o tym informujący (to było zanim weszły te nowe przepisy, że nie może być atrap). Podziałało jak magia - lepiej od zamierzeń chwilami, bo widziałem gigantów dających może ze 150, by po chwili stawać na hamulcach (na widok radaru, bo znak 200 m wcześniej widać ignorowali) aż samochód nurkował żaby osiągnąć... 50. Mimo, że od kilkunastu kilometrów nie było i nadal nie ma nigdzie znaku ograniczenia prędkości i 90 to jak najbardziej poprawnie. Świadczy to tylko o tym, że ludzie w ogóle nie patrzą na znaki. No, chyba, że polscy kierowcy już kodują automatycznie - fotoradar=50. Zresztą nie dziwota - jak się śmiga po takiej "nitce" 140 -150, to już niewiele uwagi można poświęcić otoczeniu.
krakry1 - 2011-12-05, 20:32

helmut napisał/a:
Świadczy to tylko o tym, że ludzie w ogóle nie patrzą na znaki.
Powiem inaczej - patrzą, ale niektóre ignorują (jak te z ograniczeniami szybkości).
maciek - 2011-12-05, 20:41

helmut napisał/a:
Świadczy to tylko o tym, że ludzie w ogóle nie patrzą na znaki.


w mieście na pewno mało kto zwraca uwagę na znaki, chyba że poziome i na pierwszeństwo na skrzyżowaniach bez świateł lub znak STOP . Większość "jeździ na pamięć" chyba że jedzie pierwszy raz tą drogą.

psur - 2011-12-06, 13:06

helmut napisał/a:
Ale nie zniosę (i chyba nie ja jeden) jeśli próbuje się mnie robić w konia i z tyłu non stop dojeżdżają kolejne auta prując na maksa lewym pasem, a ich kierowcy na zasadzie"śmierć frajerom" uważają, że jak już dojadą do końca, to powinni zostać wpuszczeni jako pierwsi, ba co bardziej krewcy wymuszają wręcz wpuszczenie. W opisywanej sytuacji konkretnie było tak, że długo był jeden pas ruchu, który na długości jakiegoś może kilometra przechodził na chwilę w dwa (droga w przebudowie), a potem znów w jeden. I cwaniacy z tyłu którzy dopiero dojeżdżali do korka tym pojedynczym pasem przeskakiwali sobie radośnie na lewy, gaz do dechy, kierunek w prawo na końcu i od razu pretensje, że nie wpuszczają... I tak przez cały czas - jedni od 20 min. podjeżdżali po dwa metry, a inni próbowali załatwić sprawę szybciej, bo przecież są ważniejsi. Zamek jest świetnym wynalazkiem, ale jak wszystko może zostać wykorzystany przez ludzi,którzy uważają, że są lepsi od innych. I wtedy nie spełnia wcale swojej roli, a powoduje tylko frustrację u kulturalnych ludzi. I w tamtej sytuacji zachowanie kierowcy ciężarówy, który zablokował tych "okazjowiczów" było dla mnie jak najbardziej ok. Może nie do końca poprawnie poprzednio opisałem sytuację, bo to nie był klasyczny przypadek, że jedziemy sobie dwoma pasami i robi się z nich jeden.


Jedynym problemem jest tutaj wciskanie się w miejscu gdzie dwa pasy się kończą. Ale wymuszanie pierszeństwa zawsze jest złe, więc nie łączyłbym tych sytuacji.

A poza tym to nie widzę problemu. Są dwa pasy to można z nich korzystać, jak Cię denerwuje, że ktoś sobie szybko jedzie lewym, a Ty czekasz na prawym no to już Twój problem. Też możesz jechać lewym i będzie OK. Tylko potem trzeba oczywiście czekać aż ktoś z prawego wpuści, no i tu idealna byłaby ta choinka (czy zamek), ale to już zależy od dobrej woli tego po prawej.

Ustawienie się tylko na jednym pasie wydłuża korek i przez to utrudnia jazdę np. tym, którzy gdzieś w połowie zatoru chcą odbić w jakąś boczną drogę lub gdzieś zaparkować. Blokowanie to oczywiście niedorzeczność i łamanie przepisów.

pawel_w - 2011-12-22, 09:48

Wiecie jak wygląda "polska" wersja jazdy na suwak (zamek)? na pasie - na którym można kontynuować jazdę - grzecznie stoją w kolejce samochody - natomiast na pasie, który się kończy na raz zaczyna migać 10 kierunkowskazów i wciskać się w różne miejsca na pas który zostaje. Powoduje to tylko coraz większy korek i zirytowanie kierowców stojących na pasie, który jedzie dalej. W efekcie ktoś kto dojeżdża do samego końca (czyli prawdiłowo!) uważany jest za cfaniaka i uniemożliwia mu się prawidłowy wjazd... Tu powinna być przeprowadzona jakaś kampania edukacyjna dla polskich kierowców, albo chociaż wymalowanie między pasami linii ciągłej, która kończyłaby się tuż przed końcem pasa (i egzekwowanie tej linii przez miśków)..
pzdr

Kabe - 2011-12-22, 12:14

XX
TD Pedro - 2011-12-22, 17:10

Kabe napisał/a:
Zauważyłem, że koleżeństwo nie ustosunkowało się do obserwacji mojej...

wg. mnie opis przedstawiony w cytowanym poście (kol. Kabe) jest czytelny i precyzyjnie odzwierciedla odczucia tych "stojących" w stosunku do "zapindalaczy" zwłaszcza, że sama jazda " na suwak" na pewno nie zwiększy przepustowości samego przewężenia (jeżeli przez dane przewężenie jest w stanie fizycznie przejechać np. 3 samochody na sekundę to nie ma znaczenia czy to będą samochody tylko tych "stojących" czy tych "stojących i tych ze sprawnie działającego "suwaka" razem) - natomiast atutem (co było już wcześniej opisywane) stosowanie tego rozwiązania jest "skondensowanie" tych samochodów na dwóch pasach co usprawni sam przejazd i ułatwi dojazdy do ewentualnych dróg bocznych...

KaS602 - 2011-12-23, 09:44

jackthenight napisał/a:
W Niemczech umieją jeździć na zamek

:mrgreen:

Od kiedy ?

Zdzicho - 2011-12-24, 01:43

Od czasu jak najechali Malbork ;-)

A poważnie to nie wiem jak tam w Niemczech ale u nas makabra.
Generalnie kultura jazdy moim zdaniem jest pod psem.
Brakuje wyobraźni czy w dobie kryzysu umysł zmęczony nie myśli?

KaS602 - 2011-12-24, 10:07

Śmieję się, bo często przejeżdżam przed Rzeszę i jakoś tych umiejętności nie widać, a przydałyby się ze względu na duże natężenie ruchu. Nie bez powodu kierowcy nazywają ich "staumacherzy", bo chyba faktycznie wychodzą z założenia, że dzień bez ształu - dniem straconym... :).
Przykład z ostaniego powrotu do domu : autostarada A6 jakieś 50 km od Norymbergi - 8 km ształu tylko i wyłącznie z powodu stojącego radiowozu na marginesie... Nie mówię już o tym, co się dzieje przed zwężkami z trzech do dwóch i co gorsze z trzch do jednego. Częste też są korki przy wypadkach - na pasie w przeciwnym kierunku :roll: . Ale oni już tak mają: trzeba się zatrzymać, popatrzeć, zdjęcie zrobić i dopiero pojechać dalej.

jackthenight - 2011-12-24, 11:05

KaS602 napisał/a:
bo często przejeżdżam przed Rzeszę i jakoś tych umiejętności nie widać


A ja widziałem, może ty jednak KAs trafiłeś akurat na pseudo Niemców np. polaczków co to nagle języka Polskiego zapomnieli, albo Turków to wtedy faktycznie po nich kultury i umiejętności nie ma co oczekiwać, to tacy właśnie "Ausländerzy" psują Niemcom reputacje.
A Niemcy szczególnie z południowych Niemiec jeżdżą bardzo kulturalnie, zawsze byłem pod wrażeniem kiedy to Niemiecy jechali 60 km/h na prostej i pustej trasie, w piękny dzień, tylko dlatego że taki był znak ograniczenia prędkości na drodze. Ja już chciałem depnąć więcej, ale stwierdziłem, że skoro oni potrafią jechać zgodnie z przepisami to dlaczego ja mam pokazywać Polską wiochę ?
Albo inny przykład : Niemcy zatrzymują się tuż przed pasami, chociaż na pasach jeszcze żadnego pieszego nie ma, dla nich wystarczy że jakiś przechodzień zbliża się do pasów - także kultura jazdy jest zdecydowanie wyższa niż w Polsce.
W Niemczech panuje raczej zasada "Ordnung muss sein", natomiast aby ktoś robił tam specjalnie korki to nie zauważyłem, a nazwę "Staumacher" pierwsze słyszę.

TD Pedro - 2011-12-24, 11:25

jackthenight napisał/a:
Niemcy zatrzymują się tuż przed pasami, chociaż na pasach jeszcze żadnego pieszego nie ma, dla nich wystarczy że jakiś przechodzień zbliża się do pasów

podobnie jest w Rumunii... może i u nas tego doczekamy... :-)

benny86 - 2011-12-24, 11:30

TD Pedro napisał/a:
może i u nas tego doczekamy...

Pierwszym krokiem powinno być chyba wprowadzenie do programu nauczania zajęć typu "wychowanie komunikacyjne" - tyle że to może sporo kosztować, a efekty zacznie przynosić w długoletniej perspektywie

KaS602 - 2011-12-24, 11:32

jackthenight napisał/a:
trafiłeś akurat na pseudo Niemców np. polaczków co to nagle języka Polskiego zapomnieli, albo Turków

Wątpię, aby w 16 kilometrowym korku byli tylko przedstawiciele nacji, które wspomniałeś... ;)

Kultura i umiejętność jazdy na zamek to troche inne bajki... Ale masz rację kultura jazdy tam (w ogóle za Odrą) jest na "trochę" wyższym poziomie.

Co do przepuszczania pieszych - za nieprzepuszczenie pieszego na przejściu jest (jak dobrze pamiętam) ok 70 EUR mandatu - więc nie dziw się, że wszyscy tak robią. We Wschodniej Rzeszy jest podobnie. Wcale tego nie mam zamiaru tu krytykować - u nas Plicja powinna się za to już dawno zabrać, bo mam wrażenie, że jak Polak wsiądzie za kierownicę, to zapomina, że też czasem jest pieszym.

Nie chodzi też o to, że ktoś "specjalnie" robi korki, tylko o to, że na zatłoczonej autostradzie, ktoś zwolni na lewym skrajnym pasie do 40 km/h, żeby przyjrzeć się wypadkowi po przeciwnej stronie autostrady - jak to siękończy nie muszę chyba opisywać.

Może moje obserwacje (i zresztą nie tylko moje) wynikają po prostu z częstotliwości poruszania się po Niemczech...

TD Pedro - 2011-12-24, 11:41

benny86 napisał/a:
Pierwszym krokiem powinno być chyba wprowadzenie do programu nauczania zajęć typu "wychowanie komunikacyjne"

a może pierwszym krokiem powinno być jednak podwyższenie kwalifikacji instruktorów nauki jazdy (na pewno nie wszystkich) - to co widać na co dzień - daje wiele do myślenia...

benny86 - 2011-12-24, 11:46

TD Pedro napisał/a:
może pierwszym krokiem powinno być jednak podwyższenie kwalifikacji instruktorów nauki jazdy

zależy jak na to spojrzeć... Nawet najlepszy instruktor nic nie pomoże w sytuacji gdy kursant stosuje się do jego uwag tylko na kursie i egzaminie a potem i tak "on wie lepiej"... Gdyby pewne rzeczy uświadamiać od dziecka (stosownie do wieku oczywiście, przedszkolakowi nie trzeba tłumaczyć stosunku masy i prędkości do drogi hamowania np) wtedy ten 18-19latek który przychodzi na kurs miałby już jakieś elementarne podstawy... No ale monopolu na dobre pomysły nie mam, więc nie ignoruję innych idei..

TD Pedro - 2011-12-24, 12:03

benny86 napisał/a:
monopolu na dobre pomysły nie mam

zapewne wiedza ogólna jest przydatna na co dzień w najróżniejszych dziedzinach życia a monopolu na dobre pomysły nie ma nikt ale instruktor nauki jazdy ma pewne "instrumenty kreowania wiedzy" w stosunku do kursantów - pod warunkiem, że tą wiedzę posiada i wykorzystuje, obserwując na co dzień "styl ich pracy" można mieć poważne wątpliwości - ostatnio w kręgu rodziny dwie osoby "robiły" prawo jazdy i przybliżenie się do tematu potwierdza moje spostrzeżenia...

Piotrek721015 - 2011-12-24, 12:09

Przedewszystkim zmienić trzeba by było cały cykl nauki jazdy n prawo jazdy. Jeżeli kursanta się uczy parkowania w kopercie, czy jazdy między pachołkami, zamiast jazdy z prędkoscią autostradową na autostradzie, czy w jazdy wruchu miejskim to mamy potem efekt tego na drogach. Wszak plac który jest cześcią egzaminu wg. mnie jest najmniej ważnym elementem sprawnego poruszania się kierowcy. Nie słyszałem o wypadku śmietelnym, czy tez karambolu na parkingu przed supermarketem, a tego głównie uczy się młodych kierowców.
aksel - 2011-12-24, 13:02

jedynym słusznym pomysłem na zwiększenie kultury jazdy jest zaostrzenie prawa/mandatów - popatrzcie na naszych południowych sąsiadów gdzie reguła twardej ręki poskutkowała w 100%
w ostatnim czasie 2x wybrałem się do Pragi, celowo różnymi trasami aby mieć porównanie, na obu trasach nie doświadczyłem większych uchybień, jedyne auta które wyprzedzały "na trzeciego" były na Polskich blachach
na autostradzie byłem świadkiem jak nieoznakowany radiowóz zatrzymał gościa który migał mi długimi w celu zjechania z lewego pasa (poznańskie blachy)...

Kabe - 2011-12-24, 13:43

XX
chriskb - 2011-12-24, 23:07

Piotrek721015 napisał/a:
Jeżeli kursanta się uczy parkowania w kopercie, czy jazdy między pachołkami, zamiast jazdy z prędkoscią autostradową na autostradzie, czy w jazdy wruchu miejskim to mamy potem efekt tego na drogach.


Wbrew pozorom nauka manewrów jest ważniejsza niż jazda po prostej czy też autostradzie
Prawidłowe zachowanie w ruchu miejskim sprowadza się przy obecnym obciążeniu ruchem do częstych manewrów i młody kierowca powinien je wykonywać automatycznie aby nie być zawalidrogą.

aksel napisał/a:
jedynym słusznym pomysłem na zwiększenie kultury jazdy jest zaostrzenie prawa/mandatów


Nie uważam aby wysokość mandatów miała wpływ na podniesienie kultury jazdy. Skłaniam się raczej aby obecne prawo było bezwzględnie egzekwowane. Z moich obserwacji kultura jazdy polskich kierowców znacznie się poprawiła, ale jest jeszcze długa droga do doskonałości. Nadal za mało są piętnowani drobni cwaniacy na jezdni. Oprócz tego co jest nagminne najgorzej z kulturą jazdy jest u naszych ziomków poruszających się po Polskich drogach na obcych blachach.

benny86 - 2011-12-24, 23:24

aksel napisał/a:
jedynym słusznym pomysłem na zwiększenie kultury jazdy jest zaostrzenie prawa/mandatów - popatrzcie na naszych południowych sąsiadów gdzie reguła twardej ręki poskutkowała w 100%

Tak, tylko tam za zaostrzeniem kar poszło inne działania - rygorystyczne egzekwowanie prawa. W sezonie wiosenno-letnio-jesiennym często w weekendy robię sobie wypady do czech i zawsze rzuca się w oczy mnogość wszelakich patroli drogówki - nie ukrywam że w Polsce rzadko przestrzegam 50tki w zabudowanym ale tam jeżdżę zawsze te 50/h bo wiem że zapłacę mandat w razie wykroczenia...

aksel - 2011-12-26, 12:26

benny86 napisał/a:
aksel napisał/a:
jedynym słusznym pomysłem na zwiększenie kultury jazdy jest zaostrzenie prawa/mandatów - popatrzcie na naszych południowych sąsiadów gdzie reguła twardej ręki poskutkowała w 100%

Tak, tylko tam za zaostrzeniem kar poszło inne działania - rygorystyczne egzekwowanie prawa. W sezonie wiosenno-letnio-jesiennym często w weekendy robię sobie wypady do czech i zawsze rzuca się w oczy mnogość wszelakich patroli drogówki - nie ukrywam że w Polsce rzadko przestrzegam 50tki w zabudowanym ale tam jeżdżę zawsze te 50/h bo wiem że zapłacę mandat w razie wykroczenia...

no właśnie na tym różnica polega, w Polsce nie pojedziesz 50 bo ci zaraz zacznie ktoś z tyłu migać lub nawet strąbić, u Pepików jade 50 bo po prostu wszyscy tak jadą,
no i ta ilość patroli- na samej autostradzie (300km) 3 suszary + 2 nieoznakowane

Zupełnie innym tematem jest sensowność postawionych ograniczeń w Polsce (znak ograniczenia do 30 miesiąc po zrobonych robotach drogowych)

Ciekawy jestem jak na jakość wpłynie zaostrzenie testów egzaminacyjnych w 2012, moim zdaniem nie tędy droga... skłaniałbym się ku co kilkuletnim testem osób posiadających prawo jazdy, znacznie ograniczyłoby to ilość "Niedzielnych"

chriskb napisał/a:

aksel napisał/a:
jedynym słusznym pomysłem na zwiększenie kultury jazdy jest zaostrzenie prawa/mandatów


Nie uważam aby wysokość mandatów miała wpływ na podniesienie kultury jazdy. Skłaniam się raczej aby obecne prawo było bezwzględnie egzekwowane. .


a jak cwaniaczek Polaczek zachowa się na mieście gdy za przekroczenie 50 o 20 km nie będzie 200zł tylko 500? Warto ryzykować? Chyba nie bardzo :) W takiej sytuacji człowiek nie zastanawia się ile może być patroli na mieście i czy się uda je przechytrzyć tylko o tym jakby przeżył do następnego dziesiątego ;)

pastp - 2011-12-26, 18:39

Witam\Koledzy a nie zauważyliście jednej rzeczy jak wyjeżdżacie za granicę, że tam nie ma głupich znaków a w każdym razie w mniejszości? W Polsce masz ograniczenia do 70 na dwupasmowej trasie na prostej drodze z lekkim łukiem. Tak masz jak wyjeżdżasz z Częstochowy w stronę Warszawy. Nikt nie wie po co to ograniczenie ale dla niebieskich świetne miejsce polowań. Jak pierwszy raz wyjeżdżałem na Słowację kolega powiedział mi mądre zadnie: Jak tam stoi znak 40 to ma to swoje uzasadnienie warunkami. U nas po to by stworzyć świetne miejsce polowań. Fotoradary w mojej okolicy stawia się przy wylotach z miejscowości a nie przy szkołach i kościołach. Po to się to robi by przy wspomnianych instytucjach się zasadzić, ryzykując życie ludzi gdy czaty akurat nie ma. To samo z pijanym. Widziałem jak się łapie na leśnej drodze rowerzystów bo akurat ktoś sobie pojechał do leśnej knajpki i wypił piwko. Jestem za tym by jak wypiłeś piwko to masz prawo zażądać powtórzenia badań - jeżeli spada poziom jedź do domu. A teraz gówniarz jeden z drugim "o kurde wypiłem piwo i co teraz - lej dalej". Prócz prawa Policji mu musimy mieć również jakieś prawa. Mimo że one są ale nie każdy o nich wie i to powinno być nagłośnione. Co do przejść to zgoda ale nie widziałem patolu co by stał koło przejścia i zwracał na to uwagę - tu nie ma biznes. W polskiej Policji mają plany i muszą je wyrobić i koniec - jak zadania premiowe w niektórych firmach.
Piotrek721015 - 2011-12-27, 09:01

aksel napisał/a:
jedynym słusznym pomysłem na zwiększenie kultury jazdy jest zaostrzenie prawa/mandatów

To zasada kija, a gdzie marchewka :?:

Ammianus - 2011-12-27, 12:53

Marchewką jest bezpieczeństwo :)
bebe - 2011-12-27, 16:52

aksel napisał/a:
no właśnie na tym różnica polega, w Polsce nie pojedziesz 50 bo ci zaraz zacznie ktoś z tyłu migać lub nawet strąbić,

A ja jeżdżę 50 na 50 i jak dotąd nikt jeszcze na mnie nie migał ani nawet nie strąbił. :] Polecam spróbować, jest co prawda o parę minut na 100 km dłużej i sporo nudniej, ale poza tym nic strasznego się nie dzieje. :)

Jedyny przypadek migania, jaki pamiętam, miał miejsce wczoraj, na A2, jak wracałem z Zielonej Góry - jechałem 140 km/h lewym pasem i wyprzedzałem, a komuś za mną strasznie się spieszyło i zaczął migać. Dokończyłem wyprzedzać, co miałem do wyprzedzenia, migającemu w międzyczasie znudziło się miganie, po czym zjechałem na pas prawy. Uszkodzeń ciała i pojazdu od silniejszego strumienia fotonów wyemitowanych miganiem nie odnotowałem.

yakov - 2011-12-27, 18:00

Ano dokładnie tak jak bebe napisał - spróbujcie pojeździć 50tką - nikomu nic się nie stanie :-) No chyba, że jedziecie między dwoma TIRami - wtedy raczej trzeba się dopasować do chłopaków.
A co do jazdy 50 na godzinę - ja mam rozrywkę polegającą na "obstawianiu" czy dany kierowca wytrzyma za mną jadąc przepisowo czy będzie wyprzedzał - jak na razie na mojej ulubionej trasie (Wąchock - Starachowice) wytrzymał jeden (w ciągu ostatnich trzech lat) :-D

benny86 - 2011-12-27, 18:28

50tką jeżdzicie na 4 czy 5 biegu?
bebe - 2011-12-27, 18:41

benny86 napisał/a:
50tką jeżdzicie na 4 czy 5 biegu?

Zależy. Kiedy widzę przed sobą bezmiar drogi i żadnych potencjalnych spowalniaczy, to turlam się na 5. Jeśli spodziewam się, że będę zwalniał/przyspieszał - na 4.

benny86 - 2011-12-27, 18:50

U mnie raczej 4ka wchodzi w grę, na 5 jednam za niskie obroty, każda nawet najmniejsza zmiana prędkości/wzniesienie itp skutkowałby koniecznością redukcji. Pewnie do w pełni przepisowej jazdy przekonam się po przesiadce na nowe aveo z tempomatem w standardzie. Tak, wiem Bebe - można montować u Piotruli lub innego kumatego i chętnego majstra, ale chyba za leniwy jestem na szukanie urządzenia, warsztatu itp. Generalnie nie przeczę - największe przeciwności w jeżdżeniu 50tką tkwią we mnie jako kierowcy, nie w samochodzie :oops:
helmut - 2012-01-02, 13:09

Co do skuteczności wysokich kar, to mnie uczyli, że ważniejsza jest świadomość nieuchronności kary, niż jej wysokość. Gdybym wiedział, że za każdym razem jak nabroję to na pewno mnie złapią i zapłacę choćby 50 zł - starałbym się po prostu nie broić, bo zależność byłaby prosta - wykroczenie = kara. Jak dla mnie najskuteczniejsze są nieoznakowane wozy uczestniczące w ruchu, bo mogą wyłapywać naprawdę kaskadersko jeżdżących mistrzów, a i sama świadomość, że może właśnie przede mną lub za mną jedzie "wielki brat" też działa na wyobraźnię, przynajmniej moją, bo widziałem ostatniego lata zdolnego człowieka złapanego w ciągu 40 minut dwa razy przez ten sam mobilny patrol :mrgreen: . Więc chciałbym widzieć więcej takich na drogach.
A co do szkolenia, to co może instruktor, gdy warunki dyktuje "rynek" i jeśli nawet instruktor uważa, że dany klient nie ma i nie będzie w życiu miał predyspozycji do bycia choćby miernym kierowcą (a z tego, co wiem, to wyróżnianych jest 5 kategorii wrodzonych cech psychologicznych/psychofizycznych, z których dwie praktycznie nie mają żadnej szansy na odpowiednie zautomatyzowanie czynności obsługowych auta, a bez tego nawet przy genialnej znajomości przepisów nie da się bezpiecznie uczestniczyć w ruchu), to mu tego nie powie i dopuści do egzaminu, bo inaczej klient się jeszcze obrazi i pójdzie do innej szkoły, gdzie wezmą kasę i nie będą szemrać. A na naszego instruktora obrazi się jego pracodawca, bo mu psuje opinię o szkole i spadnie liczba klientów jak się wieść o tym rozejdzie, więc jak instruktorowi nie odpowiada, to może sobie też innej szkoły poszukać. Działając pod taką presją instruktorzy przepuszczają wszystko jak leci, niech się potem męczy egzaminator i klient spotykając się razy kilkanaście. Tak to jest, wiem z doświadczenia, bo mam dwóch instruktorów w rodzinie. Sporo o tym rozmawialiśmy, ale nie doszliśmy do żadnego wniosku jak tę sytuację zmienić. Można sobie wyobrazić ostrzejszą selekcję kandydatów na kierowców na poziomie badań psychofizycznych, ale czy tutaj także nie zadziałałby "rynek" i klienci nie chodziliby tylko do lekarzy "przymykających oko"?

benny86 - 2012-01-02, 13:53

helmut napisał/a:
Jak dla mnie najskuteczniejsze są nieoznakowane wozy uczestniczące w ruchu, bo mogą wyłapywać naprawdę kaskadersko jeżdżących mistrzów, a i sama świadomość, że może właśnie przede mną lub za mną jedzie "wielki brat" też działa na wyobraźnię, przynajmniej moją, bo widziałem ostatniego lata zdolnego człowieka złapanego w ciągu 40 minut dwa razy przez ten sam mobilny patrol . Więc chciałbym widzieć więcej takich na drogach.

Generalnie się zgadzam, wyłąpują największych piratów, z tego co zauważyłem nie interweniują przy przekroczeniach prędkości rzędu kilkunastu km/h, ale... jak dla mnie nawet taki nieoznakowany radiowóz jest dość łatwo rozpoznawalny. Zawsze widać kamerę zamontowaną w okolicy przedniego wewnętrznego lusterka, z reguły poznać ich po stylu jazdy (na DK81, A4 I S1 często podjeżdżają pod zderzak, wywierając presję na poprzedzającego kierowcą aby ten przyśpieszył - zwłaszcza na ograniczeniach). Wtedy wystarczy lekko na hamulec nacisnąć, dać im do zrozumienia że wiesz kim są - wyprzedzają i szukają innego klienta (chyba ze ktoś inny sam się znajdzie wyprzedzając przy znacznej różnicy prędkości - wtedy od razu za delikwentem jadą).

Bardzo skuteczne mogą być urządzenia, które mierzą średnią prędkość pojazdu na dystansie kilku czy kilkunastu kilometrów. Owszem, jeśli będziemy wiedzieć gdzie taki system działa, a będzie on niezbyt rozbudowany zawsze można zaplanować np. postój na kawę czy tankowanie na "zagrożonym" mandatowo odcinku. Jeśli jednak jedziemy w kilkusetkilometrową trasę, a takich odcinków pomiarowych będzie sporo, nie opłacalne stanie się ciągłe zatrzymywanie się - wtedy po prostu zdecydowana większość kierujących zwolni...

aksel - 2012-01-07, 21:06

dzisiaj myślałem że eksploduje z nerwów przed TV podczas oglądania TVN Turbo

gość chyba Cellica z naklejką Xtreme, wszystkie szyby przyciemnione z tyłu dwururka WRC (warcy rycy cescy) wyprzedzał na zakręcie, na trzeciego, na ograniczeniu!

w radiowozie "hahaha" atmosferka :lol: i na możliwe 500zł mandat 200 dziękuję i do widzenia :shock:

nie zdziwie się jak gość weźmie kiedyś ze sobą do grobu...

aksel - 2012-01-07, 21:08

Piotrek721015 napisał/a:
aksel napisał/a:
jedynym słusznym pomysłem na zwiększenie kultury jazdy jest zaostrzenie prawa/mandatów

To zasada kija, a gdzie marchewka :?:

a na co wariatom drogowym marchewki?!?! ja chcę dróg bezpiecznych czyli ja przestrzegam reguł i oczekuję tego od innych
tymczasem są sytuacje że człowiek 10 lat będzie jeździł przepisowo i zginie przez idiotę który myśli że uda mu się wyprzedzić "na trzeciego"

prosiaczek231 - 2012-01-07, 21:29

A Policji nigdy nie ma, kiedy jest potrzebna :evil: :evil:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group