Jeżeli zgodzą się na przegląd w innej stacji diagnostycznej to można być w pewnym sensie spokojnym, że nie ma przekrętu.
Oczywiście powinno wszystko wyjść w trakcie diagnostyki.
No ale 50 tys przez niespełna półtora roku to jak na wersję benzynową bardzo dużo.
Bardzo dużo czy może tylko dużo? Pojęcie względne. A że benzyna? Co to zmienia? Ja bym dziś włożył między bajki żywotność motoru klasyfikując go tylko rodzajem paliwa.
Może czasem bardziej kalkuluje się tańsza w zakupie wersja benzynowa, tańsze przeglądy i koszta serwisowe. Ja chciałem diesla, ale okres oczekiwania był nie do zaakceptowania.
Po roku licznik wskazuje 37tyś, z czego 25tyś "w lepszych czasach" od lipca 2011 do stycznia 2012. Dla mnie niczym niezwykłym jest 50tyś w ciągu 18m-c. Na pewno nie bardzo dużym przebiegiem.
DrOzda napisał/a:
To ciekawe w 5 miesięcy 31 tys. - chyba że to było kupione jako demo od dealera ale wtedy będzie w książce pojazdu widać.
Jest jeszcze jedna strona medalu. Zakładając realne wskazania licznika, można przypuszczać że samochód połknął tysiące kilometrów w trasie. Trzeba brać pod uwagę że te ładne cyfry to większe szanse samochodu który większość żywota posłusznie liczył 1.2.. stop...1,2... stop i był "żyłowany wysoko" w ruchu miejskim.
Auto z większym przebiegiem - raz, wygląda mi bardziej wiarygodnie; dwa daje mi poczucie, że nie siedziała za kierownicą osoba z symptomem "lepkiego sprzęgła", w dodatku nie uznająca wyższych biegów.
Oczywiście nie twierdzę, że w ciemno kupiłbym akurat auto z 100tyś km, a nie 70tyś :) Poprostu czasem serce walczy z rozumem i każdy powinien znaleźć swój złoty środek.
Moja filozofia to maksymalny przebieg 200 000 km. Po takim przebigu, trzymanie auta staje się mało ekonomiczne. W odniesieniu do nowych aut Daci, uważam, że przebieg nie powinien być większy jak 120 000 km. Dla przeciętnej jazdy to 6 lat, ale jak to zwykle bywa takie długie użytkowanie kompletnie znudzi właściciela.
Dla mnie auto lepiej zmieniać, co trzy lata i nie zawsze się opłaca kupować nowe. Jak się dobrze poszuka to można znaleść egzemplarz z małym przebiegiem i sprawdzoną historią użytkowania.
Sam kupiłem nowe, gdyż rok temu aut z napędem 4X4 za te pieniądze było bardzo mało. Nadal uważam, że auto jest jak przysłowiowa kielnia dla murarza. Kupuję się je, jako narzędzie pracy i powinno tyle slużyć dopóki jest to ekonomiczne i nie stwarza odczucia znudzenia.
Marka: Dacia
Model: Lodgy
Silnik: 1.6 MPI
Rocznik: 2012
Wersja: Laureate 7 os. Pomógł: 81 razy Dołączył: 12 Maj 2010 Posty: 3679 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-07-27, 10:04
Silnik jest idiotoodporny, najwyżej sprzęgło będzie do wymiany.Do tej wersji jeśli bez hydraulicznego wysprzęglika zapłacisz za komplet 300 PLN (plus koszt wymiany) poza ASO. Zawieszenie i inne pierdoły masz na gwarancji, więc jak coś wyjdzie to masz gratis przez półtora roku.
Nie tylko jak ktoś jeździł ale czy tylko jedna osoba.
Części zawieszenia nie są drogie. Parę rzeczy teraz wymieniałem http://www.daciaklub.pl/f...t=1008&start=30 Ostatnie trzy czy cztery posty. Do tego dolicz sobie robociznę i będziesz wiedział orientacyjnie.
Rozrząd tj. pasek, pasek akcesoriów, rolka, pompa wody, uszczelniacz wału, jak się orientowałem to koszt około 300zł.
Ja podaję tylko ceny dla orientacji z jakimi musi się liczyć w późniejszym terminie.
Myślę, że z jego puntu widzenia jest to dobra czy użyteczna informacja.
2010r, 15'800km, 1.5. dCi 68KM... za 17tyś PLN (brutto!)?
na mój gust, po prostu z tym autem jest coś nie tak. Prawie nikt przy zdrowych zmysłach nie kupiłby diesla i sprzedawał go z przebiegiem 15 000 i do tego po zaniżonej cenie. Oczywiście zdarzają się takie ewenementy, ale biorąc pod uwagę że on jeszcze musi na tym zarobić to cena tego samochodu musiała być bardzo niska...
ale tak jak rzecze Junior Admin Laisar - to tylko wyliczenia, sucha kalkulacja głównie dla ubezpieczycieli. Dla kupującego te wartości to tylko mydlenie sobie oczu.
Większość z nas, Forumowiczów, nie zdecydowała się na markę Dacia tylko ze względu na... markę Ja kalkulowałem. Po pierwszej Dacii wcale nie było oczywiste, że będzie druga. Zakładając budżet (zdolność kredytową) na 30-max40tyś zł rozglądałem się za "ładnym" samochodem.
I tak w kręgu zainteresowań znalazło się naprawdę wiele aut. Wszystkie "igły". Wszystkie "lać i jechać". I nie jestem malkontentem, wydziwiającym człowiekiem, któremu nie można dogodzić. Przymykałem oko na ślady po papierosach w samochodach, przypalonej tapicerce, od pierwszego właściciela "niepalącego". Nawet lekkie zarysowania w 3-4 latku nie stanowiły dyskwalifikacji. Sęk w tym, że to co było ładne dla oka - po wizycie w ASO, u diagnosty, warsztacie - stanowiło potencjalną ruinę dla portfela.
Najlepszy był przypadek, gdy ASO po diagnostyce i oględzinach wydało mi zaskakująco pozytywną opinię. Między zdaniami, jeden z mechaników wspomniał coś o naruszeniu śrub pod skrzynią. Serwis jednak nie posiadał informacji o naprawie. Zresztą, brak jakiejś centralnej bazy to prawdziwe nieporozumienie. Właściciel, który do tej pory był bardzo przekonywujący zaczął nerwowo, bez składni tłumaczyć a to coś o sprzęgle, a to o korzyściach jakie dzięki temu poniosę... AHA! Zawiłymi ścieżkami, doszedłem do tego że został zatarty silnik! Cóż. Teraz umyty, ślicznie wypucowany motor może i nie powinien sprawiać kłopotów. Może. Tylko czy ktokolwiek by zaufał?
Oczywiście właściciel, zdziwiony moją wiedzą stwierdził, że jak nie chcę - to nie ma problemu. Z ceny mi nie zejdzie.
Zanim druga NOWA Dacia zagościła u mnie pod dachem, wydałem kilka stówek by poznać stan nowych, potencjalnie moich samochodów. I nie żałuję. Naprawdę inwestycja (albo strata, jak kto woli) paru stówek PRZED zakupem, pozwoliła mi uniknąć bagna. Wtopy w kredyt i ciągłych inwestycji. Po tym co przerobiłem, co widziałem i dotknąłem trudno będzie mnie przekonać do "bezwypadka". Jeszcze parę lat temu ufałem. Za każdym razem mniej lub bardziej się nacinałem ale to co dziś się dzieje przerasta najśmielsze oczekiwania.
Tak więc, mój spokój ducha i zadowolenie portfela wynosi dziś zaledwie 29,36%.
Zanim druga NOWA Dacia zagościła u mnie pod dachem, wydałem kilka stówek by poznać stan nowych, potencjalnie moich samochodów. I nie żałuję. Naprawdę inwestycja (albo strata, jak kto woli) paru stówek PRZED zakupem, pozwoliła mi uniknąć bagna. Wtopy w kredyt i ciągłych inwestycji. Po tym co przerobiłem, co widziałem i dotknąłem trudno będzie mnie przekonać do "bezwypadka". Jeszcze parę lat temu ufałem. Za każdym razem mniej lub bardziej się nacinałem ale to co dziś się dzieje przerasta najśmielsze oczekiwania.
Dobrze godosz 100% racji.
I właśnie dlatego, a by nie przechodzić tego typu problemów część z nas zakupiła nowy wózek.
"I właśnie dlatego, a by nie przechodzić tego typu problemów część z nas zakupiła nowy wózek"
Dokładnie Piotrze - i to jest potężna zaleta Daciek - cena nowego "wózka". W tejże cenie, np. za nowego Dustera około 60 tyś. zł mógłbym kupić trzy.. czteroletniego SUVa "przyzwoitej" marki. Mógłbym.... tylko po co... skoro istnieje Dacia!
Ostatnio zmieniony przez Daras 2012-08-03, 13:15, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum