Być może - ale KD przede wszystkim nakazuje zachowanie bezpieczeństwa. W tym kontekście usunięcie się na pobocze, uciekając przed staranowaniem / zepchnięciem na siłę przez uciekającego przed czołówką "wyprzedzacza" można by uznać za przypadek szczególny... Teoretycznie <;
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-08-17, 20:23
Tu masz rację, laisar, sam tak robię czasami (często), bo wyżej cenię życie niż literę prawa. Obrona konieczna po prostu. Ale uważam, że Białe Otoki zamiast ustawiać suszarki w krzakach powinni się skupić na tych "taranach".
Najlepiej posluchać na CB co mowią kierowcy TIR-ów o takich co sobie 70-80 km/godz poboczem jadą, ja jak zbliżam się do TIR-a to dopiero po upewnieniu sie o możliwości wyprzedzenia (1.4 jakoś sobie radzi) to wyprzedzam , jeżeli za mną tworzy się kolejka to przepuszczam niech gonią odważniejsi,jeśli ja dojeżdzam do kolejki to jak mam 130 km/godz to wyprzedzam rządek ale musi być full miejsca żeby mi ktoś z kolejki przed maskę nie wskoczyl, co rownież można zaobserwować jak coniektorzy nie patrzą w lusterka a wyprzedzają :)
_________________ DACIA LOGAN MCV 1.4M 65000 km :)
@zielony: Ja też tak do tej pory robiłem - ale ostatnie przygody skłaniają mnie do ponownego przemyślenia zachowania... A ponieważ i tak już mam zapewne "na garbie" za walczenie z korkami metodą optymalizacji prędkości (http://trafficwaves.org - ale wpadłem na to niezależnie i stosuję "od zawsze"), to kilka dodatkowych "mięs" nie zrobi mi różnicy d(;
@PAPIRUS: Nie chodzi o ciągłą jazdę poboczem, tylko o "grzeczne" usuwanie się na nie co jakiś czas, przepuszczając wariata...
Ostatnio zmieniony przez laisar 2009-08-17, 20:40, w całości zmieniany 1 raz
Faworyzowane tu przez niektórych "wciskanie się na chama" powoduje po prostu złamanie tego przepisu, bowiem zazwyczaj zmusza do hamowania 1 lub więcej pojazdów, oraz na pewno powoduje zmniejszenie odległości między pojazdami do wielkości, które należy uznać za niebezpieczne. Jest to rzeczywiście i dosłownie chamska jazda, bez liczenia się z innymi i ich - choćby - słabościami czy brakiem umiejętności.
Jeśli chodzi o:
Cytat:
1) ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;
to, jak dla mnie dostateczne miejsce tyczy się miejsca na pasie, po którym wyprzedzamy.
Jesli jadę sobie spokojnie, dajmy na to, te 110 km/h (na liczniku) i dojeżdżam do grupy pojazdów jadących o 30 km/h wolniej, jest ich z 10 szt. i żaden nie kwapi się do wyprzedzania, a mam kilometr wolnego pasa do jazdy w przeciwnym kierunku, no to biorę się za wyprzedzanie. Przy wyprzedzaniu szóstego w kolejności na horyzoncie widzę auto jadące z naprzeciwka, więc wyprzedzam sobie spokojnie jeszcze jednego i nagle okazuje się, że jedzie on w odległości miejszej niż 10 m od poprzednika. I co ja mam w takiej sytuacji do h**a wafla zrobić? Katapultować się?
Wypadało by raz po raz widzieć więcej niż tylko czubek własnego nosa!
Jeśli ktoś wyprzedzanie nazywa chamstwem to ja uniemożliwianie zakończenia manewru wyprzedzania (poprzez jazdę z minimalnym odstępem) nazwał bym skurwesyństwem.
Jeśli nie mam zamiaru wyprzedzać zostawiam nawet i 100m odstępu, a jak mnie ktoś wyprzedzi to wcale nie czuję się "urażony".
To by było tyle
Po ostatnim weekendzie na drogach chyba zmienią zdanie i przestanę zjeżdżać na pobocze, żeby zrobić miejsce do wyprzedzania "bardzo-się-śpieszącym" - widocznym we wstecznym już z daleka, jak jadą slalomem ze 150km/h i wyprzedzają na trzeciego albo i czwartego...
Wygląda bowiem na to, że tylko ich to prowokuje do jeszcze szybszej jazdy - zakrawa więc prawie na potencjalną współwinę w dopuszczeniu do wypadku... Poza tym nie ma żadnego uzasadnienia, skoro nie jest się zawalidrogą z definicji - czyli jadąc z maksymalną dopuszczalną na danym odcinku prędkością.
Zgadzam się w 100%. Ja już nie raz widziałem jak takim poboczem szli sobie piesi albo wlókł się rower i nie mam zamiaru ich staranować. Zwłaszcza, że jeżdżę dość szybko na trasie, więc zawalidrogą nie jestem. A takie zjeżdżanie tylko prowokuje nadpobudliwych do wyprzedzania na trzeciego i czwartego. Zjeżdżam tylko w sytuacji awaryjnej, jak już się burak inaczej nie zmieści, a jak jest z naprzeciwka to jeszcze mu mrugnę światłami.
Beckie napisał/a:
Jeśli ktoś wyprzedzanie nazywa chamstwem to ja uniemożliwianie zakończenia manewru wyprzedzania (poprzez jazdę z minimalnym odstępem) nazwał bym skurwesyństwem.
Jeśli nie mam zamiaru wyprzedzać zostawiam nawet i 100m odstępu, a jak mnie ktoś wyprzedzi to wcale nie czuję się "urażony".
Mnie akurat zdarza się jeździć w takim ogonku, bo z wyprzedzaniem jestem jeszcze ostrożny i na kolumny aut się na razie nie porywam. I wtedy zawsze zostawiam przed sobą sporo miejsca dla potencjalnego wyprzedzającego, no ale często jedzie mi ktoś na zderzaku. I to jest kicha.
_________________ Dacia Logan 1.4 MPI 75 KM, wersja Access + poduszka pasażera
2007 - 2012, ok. 86 tys. km
To był naprawdę fajny wóz!
www.psur.pl - moja strona o podróżowaniu po Polsce
Koledzy, ja cały czas piszę jedynie o "grzecznościowym" ustępowaniu miejsca - przyzwoita pogoda, spory ruch, szerokie pobocze... Oczywistą oczywistością jest wtedy chyba, że jeśli już się zjeżdża na pobocze, to wyłącznie w warunkach 100% pewności, że na nikogo się tam nie najedzie!
Faktyczne sytuacje awaryjne to rzecz jasna zupełnie inna para kaloszy.
Ostatnio zmieniony przez laisar 2009-08-18, 13:15, w całości zmieniany 1 raz
Ja mam akurat taką zasadę, że nie odwiedzam pobocza (ani na sekundę, jeśli nie jest to naprawdę konieczne) po zmroku i w " warunkach ograniczonej przejrzystości powietrza" . Po za tymi okolicznościami " grzecznościowo" - owszem.
Ale.
Często zdarza się, w jednym miejscu, że wyjeżdżający z podporządkowanej (nazwę go wymuszającym, bo zmusza mnie do hamowania), pod maską 2.0, rozpędza się pod górkę wolniej niż moja (nieżyjąca już) 60 konna Astra kombi i na dodatek lewym kołem stara się uporczywie śledzić linię wyznaczającą oś jezdni mimo, że między krawędzią pobocza a ta linią jest tyle miejsca, że można by kombajn wyprzedzić...
Marka: Dacia
Model: Duster 4X2
Silnik: 1,5 dCI 110 KM
Rocznik: 2011
Wersja: Laureate Pomógł: 7 razy Dołączył: 01 Mar 2009 Posty: 846 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-08-18, 15:08
Beckie napisał/a:
Jesli jadę sobie spokojnie, dajmy na to, te 110 km/h (na liczniku) i dojeżdżam do grupy pojazdów jadących o 30 km/h wolniej, jest ich z 10 szt. i żaden nie kwapi się do wyprzedzania, a mam kilometr wolnego pasa do jazdy w przeciwnym kierunku, no to biorę się za wyprzedzanie. Przy wyprzedzaniu szóstego w kolejności na horyzoncie widzę auto jadące z naprzeciwka, więc wyprzedzam sobie spokojnie jeszcze jednego i nagle okazuje się, że jedzie on w odległości miejszej niż 10 m od poprzednika. I co ja mam w takiej sytuacji do h**a wafla zrobić? Katapultować się?
Wypadało by raz po raz widzieć więcej niż tylko czubek własnego nosa!
Jeśli ktoś wyprzedzanie nazywa chamstwem to ja uniemożliwianie zakończenia manewru wyprzedzania (poprzez jazdę z minimalnym odstępem) nazwał bym skurwesyństwem.
Zepchnąć gościa do rowu chyba, że wolisz czołówkę
A tak na poważnie to poruszyłeś konkretny problem z tymi odstępami na zakończeniu manewru wyprzedzania w kolumnie.
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-08-18, 16:36
Beckie napisał/a:
Jeśli chodzi o:
Cytat:
1) ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;
to, jak dla mnie dostateczne miejsce tyczy się miejsca na pasie, po którym wyprzedzamy.
Jasne. Jeśli wyprzedzasz 10 samochodów i wciskasz się za trzecim, to znaczy że nie miałeś dostatecznego miejsca do wyprzedzania.
Cytat:
Jesli jadę sobie spokojnie, dajmy na to, te 110 km/h
Ta definicja "spokojnej jazdy" wiele wyjaśnia...
Cytat:
mam kilometr wolnego pasa do jazdy w przeciwnym kierunku, no to biorę się za wyprzedzanie. Przy wyprzedzaniu szóstego w kolejności na horyzoncie widzę auto jadące z naprzeciwka, więc wyprzedzam sobie spokojnie jeszcze jednego i nagle okazuje się, że jedzie on w odległości miejszej niż 10 m od poprzednika. I co ja mam w takiej sytuacji do h**a wafla zrobić? Katapultować się?
Znaczy to, że ten kilometr to było za mało. O to chodzi, by "się nagle nie okazało".
Cytat:
Wypadało by raz po raz widzieć więcej niż tylko czubek własnego nosa!
Wypadałoby zawsze być przewidującym, a nie wyprzedzać na zasadzie "jakoś to będzie, zawsze się wcisnę".
Cytat:
Jeśli ktoś wyprzedzanie nazywa chamstwem to ja uniemożliwianie zakończenia manewru wyprzedzania (poprzez jazdę z minimalnym odstępem) nazwał bym skurwesyństwem.
No, tu już przesadziłeś. Kto nazwał wyprzedzanie chamstwem? Chamstwem jest prowokowanie niebezpiecznych sytuacji przy wyprzedzaniu. Jeżeli wyprzedzasz kilku "gamoni" - takich jak ja, to wiedz, że dla niektórych z nich nagła konieczność zrobienia miejsca przy 80 km/h to manewr niebezpieczny. Polskie drogi są nie tylko dla tak wyśmienitych kierowców jak Ty.
Po drugie:
po prawie 30 latach jeżdżenia trudno mi sobie przypomnieć więcej niż 5 sytuacji, w których ktoś specjalnie blokował miejsce wyprzedzającemu w sytuacji zagrożenia czołówką. Jazda z zachowaniem zbyt małych odległości to przejaw być może braku wyobraźni, ale nie koniecznie sk.....stwa. Nikt jadący spokojnie w kolejce nie ma obowiązku gapić się nieustannie we wsteczne i wypatrywać, czy przypadkiem nie nadlatuje jakiś Niki Lauda.
Na koniec, żeby Ciebie uspokoić powiem tak: w lusterko wsteczne zerkam często, odległość przed poprzedzającym pojazdem utrzymuję zdecydowanie większą niż przeciętny kierowca, a wciskającym się po chamsku zawsze ustępuję, bowiem działa instynkt samozachowawczy, a ponadto nie wyznaję biblijnej zasady "ząb za ząb".
Jazda z zachowaniem zbyt małych odległości to przejaw być może braku wyobraźni, ale nie koniecznie sk.....stwa.
A po kiego grzyba ktoś jedzie poprzednikowi na zderzaku skoro miał okazję przez kilometr na wyprzedzanie i z tego nie skorzystał. Z oszczędności?
zielony napisał/a:
Znaczy to, że ten kilometr to było za mało. O to chodzi, by "się nagle nie okazało".
Wypadałoby zawsze być przewidującym, a nie wyprzedzać na zasadzie "jakoś to będzie, zawsze się wcisnę".
Wynika z tego, że trzeba by poczekać, aż gamonie podzielą się na trzy grupy rozdzielone odstępem 100-metrowym i wykorzystać do wyprzedzania pierwszą napotkaną trzykilometrową prostą, z górki, z wiatrem, nie pod słońce...
zielony napisał/a:
po prawie 30 latach jeżdżenia trudno mi sobie przypomnieć więcej niż 5 sytuacji, w których ktoś specjalnie blokował miejsce wyprzedzającemu w sytuacji zagrożenia czołówką.
A można jechać komuś na zderzaku przez przypadek?
Nie wiem ile przez te 30 lat przemierzyłeś kilometrów (może większość jeździsz w mieście), bo 5 takich sytuacji to ja mam w ciągu pół roku.
psur napisał/a:
I wtedy zawsze zostawiam przed sobą sporo miejsca dla potencjalnego wyprzedzającego, no ale często jedzie mi ktoś na zderzaku. I to jest kicha.
W świetle zasad Zielonego powinieneś umieć przewidywać i wyjechać w trasę minutę później, aby mieć go przed sobą.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Beckie 2009-08-18, 20:25, w całości zmieniany 2 razy
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-08-18, 21:32
Spoko, Beckie, wyluzuj; mam nadzieję, że nie jeździsz tak nerwowo, jak piszesz.
1) Do oceny każdego kierowcy należy to, kiedy i czy wyprzedzać. Ma prawo jechać 70, a Ty nie masz prawa mieć do nich pretensji, tak jak nie masz prawa jechać 110 tam, gdzie wolno 90.
2) Zakładając, że dany "gamoń" jedzie sobie 70 za innym gamoniem i zostawia między nimi odległość niezbędną dla awaryjnego zahamowania, wciskając się pomiędzy nich automatycznie niwelujesz te odległości.
3) A co, jeżeli gamonie jadą 30 km/h w korku - też mają Ci zostawić 25m miejsca na wyprzedzanie?
4) Każdy łamie przepisy, ja też. Ale wolę to robić wyłącznie na własny rachunek i ryzyko. Pamiętaj, że zazwyczaj w czołówkach biorą udział dwaj kierowcy: ten któremu się spieszyło i wyprzedzał, oraz ten, który jechał grzecznie swoim pasem.
5) Mnie też się zdarzało jeździć po chamsku. Od pewnego czasu raczej tego nie robię. Rezerwuję to na sytuacje podbramkowe (np. kurs do szpitala).
Co robię, jak dojeżdżam do ogonka samochodów wlokących się za tirem?
a) Zakładam, że oni nie jadą tak z wrodzonego masochizmu, a więc albo mają powód, albo nie mają dość wiary w swoje (samochodu) możliwości.
b) Po kilkuset metrach obserwowania samochodów przede mną widać wyraźnie, którzy kierowcy mają zamiar wyprzedzać, a którzy (zazwyczaj znakomita mniejszość) - nie.
c) Grzecznie czekam, aż wszyscy będący przede mną w kolejce (TAK, tak, bo to jest kolejka) zrobią swoje. Może sobie trochę poklnę, bo lubię. Następnie ja robię swoje. W przeciwnym wypadku jest to nic innego jak wpychanie się do pociągu Przemyśl - Szczecin w Poznaniu w czasach komuny. Babcia, dziadek i kulawy nie mają szans. Ja Ci powiem, w tamtych latach wolałem posiedzieć sobie na peronie i popalić ćmika, by potem znaleźć sobie miejsce przy kiblu, stojące - na jednej nodze. Stać mnie było na to. Dzisiaj stać mnie, by dojechać do celu 15 min później.
d) Jeśli widzę za sobą "nadmiernie nerwowego" to myślę sobie - albo cham, albo jedzie do szpitala. Oczywiście zwalniam delikatnie, robię mu miejsce, bo wolę mieć go daleko przed sobą.
Cytat:
W świetle zasad Zielonego powinieneś umieć przewidywać i wyjechać w trasę minutę później, aby mieć go przed sobą.
Nie kumam. Skąd Ty to wziąłeś.
Cytat:
Nie wiem ile przez te 30 lat przemierzyłeś kilometrów (może większość jeździsz w mieście), bo 5 takich sytuacji to ja mam w ciągu pół roku.
Może poszukaj przyczyny tej dysproporcji u siebie, a nie u mnie?
3) A co, jeżeli gamonie jadą 30 km/h w korku - też mają Ci zostawić 25m miejsca na wyprzedzanie?
W korku zostawiam sobie tyle miejsca z przodu, że to mnie wyprzedzają
zielony napisał/a:
W przeciwnym wypadku jest to nic innego jak wpychanie się do pociągu Przemyśl - Szczecin w Poznaniu w czasach komuny. Babcia, dziadek i kulawy nie mają szans.
Mam na to trochę inny pogląd.
zielony napisał/a:
Nie kumam. Skąd Ty to wziąłeś.
Radziłeś abym umiał przewidzieć, że między samochodami w kolejce nie ma tyle miejsca, żeby po kilometrowym wyprzedzaniu manewr zakończyć. Znasz może jakiegoś dobrego jasnowidza w okolicy? Bo służącego, który robiłby za pilota to nawet do arctiki nie dają
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-08-19, 07:53
Beckie napisał/a:
zielony napisał/a:
W przeciwnym wypadku jest to nic innego jak wpychanie się do pociągu Przemyśl - Szczecin w Poznaniu w czasach komuny. Babcia, dziadek i kulawy nie mają szans.
Mam na to trochę inny pogląd.
Zatem pozostaniemy przy swoich poglądach. Ja, choć mam już po 50, nadal ustępuję miejsca staruszkom.
Cytat:
Radziłeś abym umiał przewidzieć, że między samochodami w kolejce nie ma tyle miejsca, żeby po kilometrowym wyprzedzaniu manewr zakończyć. Znasz może jakiegoś dobrego jasnowidza w okolicy?
Nie rozumiesz nadal. Ty nie masz przewidzieć, ale masz widzieć. Do tego potrzebna jest para oczu, a nie jasnowidz. Na zakrętach, przy braku widoczności, też wyprzedzasz?
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-08-19, 13:37
Wystarczy jedno oko (najlepiej to lewe)
Stawiasz nieprawdziwą alternatywę: albo siedzę spokojnie za blaszakiem - bo nic nie widzę, albo wyprzedzam (a nuż się uda). Dobrze wiesz, że wystarczy się nieco "wychylić, by ocenić sytuację (na pewno tak robisz). Pas jezdni ma zwykle 3,5 m. Poza tym nasze drogi rzadko są proste na odcinku dłuższym niż 1 km, a zakręt (zwłaszcza w lewo) ułatwia stwierdzenie, czy coś jedzie przed blaszakiem. Uwierz mi; warto spokojnie poczekać z wyprzedzaniem na moment, w którym masz 100% pewności, że nie będziesz musiał się "katapultować". Moja dewiza to: maksymalne uniezależnienie się od tego, co zrobią inni (ustąpią/nie ustąpią).
Miałbyś zielony 100% racji pod jednym warunkiem: gdyby sytuacja na drodze zawsze była w danym przypadku stała - a tak niestety nie jest. To, że dłuższą chwilę ją poobserwujesz i dobrze przemyślisz plan wyprzedzania, nie daje żadnej gwarancji, że nie będziesz go musiał zmienić w trakcie, bo inwencja innych kierowców wręcz nie zna granic.
Wydaje mi się, że stąd biorą się wątpliwości Beckiego - a Tobie pozostaje tylko jakieś 75% racji (: trzeba planować i być - nawet nadmiernie - ostrożnym.
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-08-24, 15:27
Ależ ja mówię o sytuacjach, nazwijmy to, modelowych. Każdemu może zdarzyć się źle ocenić sytuację lub trafić na nieprzewidywalne zdarzenie. Mnie chodzi o styl jazdy, który eufemistycznie nazwę "samolubnym" i pretensje do innych, że nie mają tyle "odwagi".
Wracaliśmy do Poznania trasą od strony Pniew. Jechał sznur samochodów, ale (prawie ) każdy miał na liczniku 100 (zdarzały się wyjątki ).
W pewnym momencie samochód przede mną gwałtownie zjechał na pobocze.
To był odruch, ale zrobiłem to samo nie widząc dlaczego tak zrobił.
W tym momencie środkiem pasa przeleciały dwa motory. Jechały obok siebie.
Gdybym nie zareagował odruchowo (mógłbym przecież wtedy patrzeć w lusterko ), ja nie miałbym co najmniej lusterka, motocyklista raczej zakończyłby życie.
Marka: Dacia
Model: Duster 4X2
Silnik: 1,5 dCI 110 KM
Rocznik: 2011
Wersja: Laureate Pomógł: 7 razy Dołączył: 01 Mar 2009 Posty: 846 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-08-25, 19:20
sami-99 napisał/a:
Wracaliśmy do Poznania trasą od strony Pniew. Jechał sznur samochodów, ale (prawie ) każdy miał na liczniku 100 (zdarzały się wyjątki ).
W pewnym momencie samochód przede mną gwałtownie zjechał na pobocze.
To był odruch, ale zrobiłem to samo nie widząc dlaczego tak zrobił.
W tym momencie środkiem pasa przeleciały dwa motory. Jechały obok siebie.
Gdybym nie zareagował odruchowo (mógłbym przecież wtedy patrzeć w lusterko ), ja nie miałbym co najmniej lusterka, motocyklista raczej zakończyłby życie.
Też na tej trasie miałem to samo.Tylko przede mną jechał TIR i wszystko zasłaniał a zamiast motorów to jakiś wariat wyprzedzał na trzeciego
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-08-26, 21:46
Beckie napisał/a:
zielony napisał/a:
Mnie chodzi o styl jazdy, który eufemistycznie nazwę "samolubnym"
Tylko jedno pytanko: dlaczego tak zawzięcie bronisz tej pozycji na szóstym metrze za poprzednikiem?
zielony napisał/a:
odległość przed poprzedzającym pojazdem utrzymuję zdecydowanie większą niż przeciętny kierowca
Więc... tego zarzutu nie przyjmuję. Wyzbyłem się już resztek odruchu rywalizacji na drodze
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum