Wysłany: 2008-04-14, 20:06 Odbiór, potem 3 dni i 730 km przebiegu
Cześć,
Odebrałem we czwartek wieczorem, w niedzielę, też wieczorem, miałem na liczniku 730km
przebiegu. W celu spokojnego i przyjaznego dla silnika docierania "śmignąłem" na spokojną
trasę Warszawa/Częstochowa/Warszawa. Garść spostrzeżeń na forum bo Żona nie docenia
Najpierw minusy:
- regulowane podparcie lędżwiowe- na anatomii inżynierowie się nie znają, do atlasu anatomii
nawet nie zerknęli, nawet znachora się nie zapytali Podparcie jest ale KRZYŻA!!! a to nie
dość, że w drugą stronę to jeszcze 5-7 cm za nisko. Porażka.
- brak możliwości włączenia wycieraczek "na jedno machnięcie" tzw. intro. Trzeba klikać przełącznikiem,
a mogło być jak z długimi światłami "na błysk"- szkoda.
- czwarty bieg na trasie- IMO jest źle zestopniowany, w mieście nie robi to różnicy ale na trasie
nie mogłem się z nim "dogadać". Może marudzę, może po dotarciu będzie lepiej ale teraz mi nie pasuje.
........
Chyba tyle.... niewiele
Teraz plusy:
- 2500 obr/min i wystarczy, żeby całkiem normalnie przyspieszać- nie jest to "palenie gumy" ale wstydu zaznać nie można.
- bardzo dobre zawieszenie na polskie drogi, koleiny nie są problemem, MCV z dużym rozstawem osi jedzie jak po szynach.
Inne wyboje też nie robią większego wrażenia na jadących, CD nie przeskakuje. Super.
- trzeba dość szybko i płynnie zmieniać biegi- to lubię nareszcie umiejętności z "malucha" się przydają.
- działanie pedału gazu- widziałem kilka niezadowolonych wypowiedzi na forum o jego "syntetycznym" działaniu.
Moim zdaniem jest bardzo dobrze ale ważna jest płynność.
- wielkość bagażnika- nareszcie nie muszę składać wózka po spacerze z małym
- no i te wskazania komputerka- przejechałeś 700km, do następnego tankowania masz jeszcze 340km
Eeeech, fajną brykę sobie kupiliśmy....
Piotr.
EDIT:
Szosa katowicka jest dobra na takie jazdy- chyba pierwszy raz jechałem tam zgodnie z przepisami
Ograniczenia do 70, kawałek autostrady(OoooJeeeJJKUU), trochę swiateł zapewnia różnorodne
warunki do jazdy, ale wszystko płynnie, przy dobrze ciepłym silniku, bez szarpania a'la korki warszawskie.
Mam nadzieję, że wyjdzie to motorkowi na zdrowie.
P.
Jedno spostrzeżenie mi się nasunęło - w Fusionie miałem niezłe, fabryczne radyjko, ale na wybojach CD często przeskakiwał - w Dacii ani razu mi jeszcze CD (ten ich Blaupunkcik) nie przeskoczył.
Gratulacje!!! [: Oby dalej tyle radości - a małżonka i tak też w końcu doceni (;
A propos podparcia lędźwiowego, to obawiam się, że - tak jak np ja: 187cm - możesz po prostu przekraczać przewidziany rozmiar kierowcy d; Mnie i krawędź oparcia wypada dokładnie na łopatkach...
ale radyjko było niezłe - m.in. samo się przygłaśniało/przyciszało w zal. od prędkości, nie można było uszkodzić głośników (ujmowało tony niskie i wysokie)
Vectra i Astra (nie jeździłem, ale przypuszczam) + mój Fusion raczej "prezentowały" dosyć twardo zestrojone zawieszenie. W Dacii jest "wygodniej" (takiego użyłbym sformułowania). Rozstaw osi też robi swoje.
A propos podparcia lędźwiowego, to obawiam się, że - tak jak np ja: 187cm - możesz po prostu przekraczać przewidziany rozmiar kierowcy d; Mnie i krawędź oparcia wypada dokładnie na łopatkach...
Dla takich wysokości to i regulacja wysokości zgłówka niestety też za mała
To prawda - dlatego jeżdżę z nieco wyciągniętym poza ostatni karb. Muszę kiedyś przy okazji bytności w salonie sprawdzić czy nie pasują z jakiejś innej renówki - może byłyby lepsze? Myk z wymianą fotela raczej nie wchodzi w rachubę ze względu na boczne poduchi...
Zależy ile się wyciąga... Chociaż w końcu dla prawidłowej ochrony głowy równie ważna jest też właśnie wysokość podparcia. Konstrukcyjnie zawsze musi być pewien zapas, więc te 2-3cm nie powinny wiele zmienić, a dla komfortu są dość cenne.
Gratulacje! Też się wybieram na taką trasę jak Piotr_B, ale wolałem najpierw zrobić z 500 km w warunkach bardziej zmiennych (krótkie wypady w okolice W-Wy po kilkadziesiąt km w jedną stronę). Pewnie w następny weekend pojadę do Częstochowy.
Co do foteli, to faktycznie też ciągle (3 tygodnie, choć mały przebieg bo tydzień leżałem z gorączką a do pracy jeżdzę głownie tramwajem) nie moge sie dopasować. Też mam 187 cm i zagłówki jakieś 2-3 cm mogły by być wyższe a lędźwie to już nie wiem gdzie wg. producentów mam. Żona-lekarz też jakoś nie może mi ich dopasować Ustawiłem po prostu najbardziej płasko i jakoś sie przyzwyczaję.
Dla docierania silnika lepsza jest metoda "długiej trasy" (i ja też taką zastosowałem - 900km Warszawa-GorzówWlkp.-Warszawa).
tu głosy są podzielone... niektóre źródła twierdzą, że lekka jazda miejska jest najlepsza i że powinno się w trasie (podczas docierania) unikać długiej, monotonnej pracy silnika :)
_________________ Gregosa
---------
MCV dCi lauréate | 63k+ km
Też tak słyszałem, dlatego wolę na razie miasto (choć możliwie bez godzinnych korków) i kilkudziesięciokilometowe przebiegi z różnymi obrotami i prędkościami poza miastem. Ale tak naprawdę to przy obecnych wstępnie docieranych silnikach i tak nie ma zapewne wielkiej róznicy.
Pierwsze czytam - wygląda mi to na klasyczną szkołę otwocką (; W końcu chodzi przecież o to, żeby właśnie jechać równo i bez nagłych skoków obrotów, co się mimo wszystko częściej zdarza w mieście. No chyba że ktoś się na trasie nie potrafi powstrzymać... <;
Zdecydowanie lepsza jazda urozmaicona, lecz bez szaleństw - tempo spacerowe.
_________________ GeRRaD
Piotr_B [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-15, 19:44
laisar napisał/a:
... żeby właśnie jechać równo i bez nagłych skoków obrotów, co się mimo wszystko częściej zdarza w mieście...
O to mi chodziło, ale też nie V=constans. Dlatego katowicka- ograniczenia do 70, światła na skrzyżowaniach- płynnie i łagodnie i wszystkie biegi, obroty w zakresie od 2100 do 2600, gaz wciśnięty na max 2-3 cm.
Piotr.
Nie znam kilku- (ani nawet paru-) -setkilometrowego odcinka w Polsce który można by przejechać stałą prędkością na jednym, a już zwłaszcza V., biegu.
Wydaje mi się, że w tym co ja czytałem, chodziło o to, że długie dystanse są lepsze ze względu na długie jednorazowe okresy działania silnika i łagodne zmiany obciążenia i obrotów. Natomiast miasto to duże zmiany, częste postoje, a nawet przerwy w pracy - i to miałoby być niekorzystne.
Ale kłócił się nie będę - każdy niech robi wedle swojej ulubionej szkoły (;
Nawet przy najbardziej pozytywnym podejściu cała A2 ma niedużo więcej niż półtorej pary setek kilometrów - co nie zmienia faktu, że i tak wymuszone zatrzymanie co ca. 50km nie kwalifikuje się jako "stała prędkość", prawda?
No chyba że Marcin w jakiś sposób przelatuje nad / pod / obok bramek mytniczych... <<<;
Trochę lepiej jest na A4, ale tu dla odmiany objawia się drugi "świetny" sposób na zbytnie urozmaicanie jazdy (obecny też na A2, ale pomijalny przy pierwszym argumencie) - nieustanne roboty drogowe...
Przy tych dwóch sprawach konieczność dostosowania się do nawet gęstego ruchu TIR-ów to już naprawdę pikuś.
Ergo: podtrzymuję swoje zdanie, że trasa i tak jest lepsze dla docierania - zapewnia wystarczającą zmienność warunków, a nie ma wad jazdy w mieście.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum