Wysłany: 2012-07-16, 09:32 Rejsy masowcem - relacje z pokładu (2012-2013)
Koleżanki i Koledzy.
Ponieważ życiem rządzą układy, razem z Łukaszem - Luke88 - również postanowiliśmy wejść w układ
Łukasz jest zawodowym marynarzem. Pływa na kontraktach pod ciekawymi i egzotycznymi banderami u niemieckiego armatora. Zwykle odbywa się to w cyklu: 4 miesiące kontrakt i 2 miesiące odpoczynek w domu.
Aktualnie rozpoczął kolejny kontrakt i jest w rejsie.
Układ polega na tym, że Łukasz w wolnej chwili w porcie, gdy będzie miał dostęp do wifi, to puści mi na maila newsy z pokładu. Czasem ma też być jakieś foto.
Ja to jakoś pokrótce zredaguję i umieszczę na forum.
Przez kilka miesięcy powinna się uzbierać ciekawa i zupełnie nietypowa, jak na forum motoryzacyjne, relacja. Jedyna w swoim rodzaju, trwająca aż do jesieni
A więc - cumy rzuć, żagle staw (diesla odpal ). Płyniemy
EDIT: Z czasem okazało się, że relacji będzie więcej, bo idą kolejne rejsy, a zainteresowanie tematem nadal się utrzymuje
Wrzutka pierwsza - tło:
Łukasz pływa na masowcach z prostego względu - armator, z którym jest związany umową, posiada w swojej "stajni" akurat ten typ statków.
Są to zwykle jednostki do 100 m długości i klikunastu szerokości oraz kilku metrów zanurzenia. Mogą być też takie po 400 m, ale Łukasz wybrał te bardziej kameralne.
Rejsy ma wokoło Europy oraz na północne wybrzeże Afryki (Casablanca, Aleksandria), Morze Czarne, Martwe, Śródziemne, Zatoka Biskajska (najczęściej używana), Kanał La Manche, Morze Północne, dookoła wysp brytyjskich, Bałtyk, jeziora szwedzkie, Kaliningrad.
Załoga liczy typowo 6-7 osób, przeważnie Polaków, w dalszej kolejności Rosjan, Filipińczyków lub Kubańczyków.
Płynie się tam, gdzie jest zamówiony ładunek (żegluga trampowa). Od portu do portu.
W czasie kontraktu wychodzi zwykle ponad 20 rejsów (22-28).
Armator jest właścicielem statku, a wyszukiwaniem cargo (towaru) zajmuje się operator. Przynależność państwowa (bandera) jest czasem uzależniona od finansów i spraw podatkowych.
Aktualnym "domem" Łukasza jest MV "Pilsum", jednostka należąca do armatora niemieckiego, pod banderą Antigua & Barbuda (wyspiarskie państewko karaibskie).
Statek ma 81 m długości, 12 szer. i 4,1 m zanurzenia.
Jego DWT (DeadWeight Tonnage - nośność) to 2371 ton.
Został wybudowany w roku 1993 i osiąga średnią prędkość 7,5-8,5 węzła.
Nośność to podstawowy parametr mówiący o wielkości statku. Określa ona całkowitą masę ładunku, osób załogi, zapasów prowiantu, wody itp.
Można spotkać także takie terminy jak ładowność (masa samego ładunku) oraz wyporność (nośność + masa pustego statku).
Pierwszy rejs prowadził z Bremen w Niemczech do Holmsundu w Szwecji (gdzie aktualnie cumują) i trwał 4,5 doby.
Cytat:
Kpt sympatyczny, reszta załogi też ok, natomiast bosman trafił mi się znajomy, bo to ten, z którym byłem na swoim pierwszym i drugim rejsie.
Następny rejs powiedzie prawdopodobnie do Kłajpedy (Litwa), a później do Danii. Ładunkiem mają być płyty stalowe, ale wymaga to jeszcze potwierdzenia, bo to wstępne przymiarki.
Nośność to podstawowy parametr mówiący o wielkości statku. Określa ona całkowitą masę ładunku, osób załogi, zapasów prowiantu, wody itp.
Ile osób liczy załoga, jak duże "zapasy" (paliwo/woda/prowiant) oraz ile sprzętu jest niezbędnego do "podróży"?
Zmierzam do tego ile *faktycznie* ładunku bierze się na pokład, bo znając życie nie zostawia się jakichś megadużych marginesów (bo $$)
Eee... Zapasy załogi to drobiazg. Parę ton . Nawet jeśli jest to 20 ton to i tak bardzo niewiele w porównaniu z całą ładownością.
A stateczek jest ogólnie mały. Autonomiczność oceniam na 10 - 20 dni Bo takim małym przez Atlantyk pływać nie będą tylko krążyć między portami w Europie, skoro już tutaj statek jest.
Eee... Zapasy załogi to drobiazg. Parę ton . Nawet jeśli jest to 20 ton to i tak bardzo niewiele w porównaniu z całą ładownością.
Nie miałem poprostu rządu wielkości... Spodziewałbym się conajmniej paru ton samej wody, conajmniej paru ton paliwa, paru ton ludzi :D, na dodatek jeszcze parę ton sprzętu... Tak kombinowałem żeby powiązać to z tym 71ton, żeby wyszło 2300 :D
Jak już wspomniałem 6-7 osób. Dokładna liczba zależy od tego, czy płynie trzeci oficer czy nie. Zwykle jest to "stary" (kapitan), chief mechanik, chief pokładowy (pierwszy oficer - odpowiedzialny głównie za załadunek), bosman, chief cook i marynarz. Trzeciak opcjonalnie.
Co do dokładnej liczby zapasów - jak dostanę odpowiedź od Łukasza to przekażę
wojtek_pl napisał/a:
takim małym przez Atlantyk pływać nie będą tylko krążyć między portami w Europie
Dokładnie tak
Jak napisałem, rejsy są po Europie i wybrzeżu Afryki Północnej. Jest to wybór Łukasza, żeby móc szybciej do siebie do domu zjechać.
Transatlantyki mają po 400 m, a te małe jednostki, na których on pływa to takie coastery do 100 m.
EDIT:
Silnik na MV "Pilsum", z tego, co się orientuję, to Deutz BV 6M628, 6-cylindrowa jednostka chłodzona wodą, o mocy ok.1300 KM.
"Lecz po tych makabrycznych snach
Maryniarz ze mnie, a nie szpak
I już nie piję, chcesz czy nie
We śnie, stary, we śnie!" ;)
Czekam z utęsknieniem na dalsze relacje. Kiedyś mnie kumpel ciągnął na 4 miesiące na rybola, ale się nie skusiłem. :)
Jak mawiał klasyk - życie na trzeźwo jest nie do przyjęcia
Moje korzenie "marynistyczne" sięgają głównie śródlądzia i posiadanego patentu żeglarza jachtowego, niewykorzystywanego od lat z racji tego, że rodzinka na kołysanie fal reaguje dość gwałtownie
Ale sam jestem głodny tematu i jak tylko będę miał newsy, to je zapodam społeczności DKPL
Kolejny rejs jednak prowadzi do Rosji, a nie na Litwę. Do pokonania jest Zatoka Botnicka i Zatoka Fińska. Pojutrze rano powinni cumować przy nowej kei.
Nie mam na razie kontaktu z Łukaszem, więc odpowiedzi na wcześniejsze pytania pozostają sprawą otwartą.
Współczesne statki są w większości wyposażone w system AIS (Automatic Identification System - system automatycznej identyfikacji). Współpracuje on z GPS i pomyślany był pierwotnie jako system antykolizyjny. Składa się z odbiornika/nadajnika radiowego, czujników (np. od GPS, kompasu) i komputera, który przetwarza dane o pozycji statku. Dane te wymieniają ze sobą statki będące w pobliżu oraz nasłuchowe stacje brzegowe i dzięki temu orientują się, kto jest wokół i jakim kursem płynie.
Pozwoliło to też na stworzenie różnych stron internetowych, które umożliwiają śledzenie ruchów statków na danym terenie.
Jedną z takich stron jest np. http://marinetraffic.com/ais/pl/
Kiedy wpiszecie po lewej stronie w pozycję "przejdź do statku" nazwę Pilsum, będziecie mogli zobaczyć, gdzie w danej chwili znajduje się łajba Łukasza.
Można poeksperymentować z odhaczeniem (wyczyszczeniem) pozycji poniżej (statki pasażerskie, transportowe, tankowce itd), aby uzyskać różne rezultaty i widoki. Oczywiście im mniej statków na mapie, tym jej przetwarzanie będzie szybsze.
Wśród rezultatów otrzymacie dane statku, jego aktualny kurs, cel podróży, przewidywaną datę i czas przybycia do celu, informacje o ostatnich rejsach (odwiedzane porty) i więcej. Zachęcam do zabawy.
Ponieważ z Łukaszem nadal nie ma kontaktu, a sądząc po krótkim czasie pobytu w portach, mają niezłą jazdę z rozładunkiem i załadunkiem, więc wrzucę garść ogólnych informacji.
Część osób zapewne zastanawia się, co się dzieje ze statkami w czasie sztormu. Otóż na morzu wiadomo co się dzieje Buja jak diabli
Jeśli zaś statek znajduje się w porcie i ma właśnie wypływać, a zapowiadają sztorm, to decyzję o wyjściu podejmuje kapitan, oceniając warunki i potencjalne niebezpieczeństwo.
Cytuję Łukasza:
Cytat:
zazwyczaj gdy na zewnątrz potężnie hula to kapitan stara się załatwić z portem, żeby postać jeszcze i przeczekać. Jeśli złapie nas w czasie przelotu taka pogoda to już nie ma siły, trzeba zdzierżyć. Jeśli fala jest krótka, boczna i wysoka to ustawiamy się dziobem do fali i sztormujemy. Kiedy jest fala z lewego lub prawego dziobu - halsujemy. Ale zazwyczaj płyniemy. Nawet kiedyś było tak, że przez całą dobę płynięcia całą naprzód pod fale i pod wiatr, przepłynęliśmy w tym czasie jedną milę do tyłu, tak mocno nas trzymało. Było to chyba Margate, wschodnia Anglia, Kanał La Manche.
Inne skrajne warunki na morzu to np. mgła.
Cytat:
w czasie mgły, a nawet gęstej mgły, również pływamy, nawet nie redukując prędkości. Jedynymi naszymi oczami jest wtedy radar, który kalibruje się na opcję mist/fog i widać wszystko jak na dłoni. Do tego używany jest również sygnał mgłowy. Dźwięki sygnału generuje urządzenie o nazwie tyfon. Jest to automat, który okresowo (np. co 3 minuty) wali "z grubej rury". W zależności od sytuacji automat ten ma kilka trybów pracy: w drodze, na kotwicy, NUC - czyli not under command.
Oprócz radaru i tyfona jest też wspomniany już wcześniej AIS.
Tak jak samochody posiadają tablice rejestracyjne, tak też statki muszą posiadać swój unikalny identyfikator. Zadanie takie spełnia numer IMO (International Maritime Organization - Międzynarodowa Organizacja Marynistyczna).
Składa się on z trzech liter (właśnie "IMO") oraz ciągu siedmiu cyfr, nadawanych zaraz po zbudowaniu statku. Identyfikator ten otrzymuje każdy morski statek handlowy o ładowności brutto od 100 ton wzwyż.
Numer ten nie zmienia się mimo ewentualnej zmiany nazwy statku, jego właściciela lub kraju rejestracji (np. MV Pilsum miał już wcześniej dwie inne nazwy - SAAR ROTTERDAM oraz HEIKO B.).
Po dłuższym czasie mam kontakt z Łukaszem. Zgodnie z przewidywaniami ma co robić na pokładzie i w portach i stąd ciężko mu regularnie podsyłać materiały.
Umówiliśmy się, że będzie zapisywał w trakcie rejsu ciekawsze informacje do pliku tekstowego i później wysyłał go razem z fotami.
Odpowiedzi na pytania na razie muszą poczekać - z tymi Łukasz upora się dopiero, gdy będzie miał okazję na spokojnie się w nie wczytać.
Aktualnie cumują w Goole [UK], a jutro mają obrać kurs na Norwegię i później na Turcję.
Relacja:
25.07
Cytat:
Piszę w trakcie rejsu, kiedy nie ma zasięgu, bo kiedy już uda mi się złapać sieć "wifree", to nie mam zwykle zbyt dużo czasu na pisanie relacji, a w ten sposób wkleję tylko plik tekstowy do maila.
Dziś około 22.00 będzie zasięg tel, więc skrobnę smsa do Ciebie. Kpt jest na tyle uprzejmy, że lekko zmieni kurs, aby załoga mogła skorzystać z zasięgu, bo w Rosji ceny sięgają w mojej sieci 18 zł/min, a unijne ceny tylko 46gr/min.
Z różnistych ciekawostek to mieliśmy już alarmy opuszczenia statku oraz alarm człowiek za burtą, w miarę możliwości zamieszczę fotografie z tych wydarzeń.
Pogoda nam dopisuje, jak narazie najbardziej wiało tylo 6 w skali, więc jeszcze spokojnie w miarę. Wieziemy teraz z petersburga 2230 ton profili stalowych. Są to żelazne walce, przekroju od kilku do 40 cm, długości 6 m, zapewne jako kęsy do przetopu lub do produkcji "drobiazgów", jak np koła zębate lub flansze.
Początek kontraktu jak zwykle mija niebywale szybko, dzień za dniem ucieka i oby tak było jak najdłużej. Z autopsji wiem, że od połowy kontraktu będzie coraz bardziej się dłużyć.
Najwygodniejsze dla nas załogi są właśnie takie dni spokojnej żeglugi, gdzie człowiek może wyrobić swoje 8 godzin i udać się na zasłużony czas wolny od godz 17.00.
Wtedy już pełna swoboda: filmy, muzyczka, wieczory przed laptopem, słodycze i coca cola lub w razie potrzeby wcześniejsze leżakowanie. Czasem ktoś wpadnie na gadulca i tak ten czas "płynie".
Dobrze trafiłem w tym kontrakcie, bo drugi marynarz, z którym pracuję, to facet, z którym już byłem dwa razy na kontraktach, więc znamy się i wiemy, co po kim można się spodziewać
Pozostała załoga jak narazie całkiem ok. Dzięki pierwszemu oficerowi mam trochę zajęć na mostku (jako przyszły trzeci oficer to dla mnie bardzo na rękę). Wykonuję wszelkie poprawki na mapach lub w locjach (spisy świateł i radio sygnałów) - od groma papierkowej roboty, ale takie wprawki dla mnie są ważne, bo w przyszłości sam będę musiał orać tą biurokrację.
Dopóki nie dojedziemy do Goole to nie będzie wiadomo, gdzie jedziemy dalej i po co, ale to będę jeszcze informował.
Oby tylko w Goole był internet! Ciekawi mnie jak wygląda wątek na DKPL.
Zbliża się koniec przerwy obiadowej, pomału kończę, bo czas wracać do pracy.
31.07
Cytat:
Jutro wybieram się do misji marynarskiej w Goole, gdzie jest internet i tam zamierzam wysłać zdjęcia i ten tekst. Dnia poprzedniego, zaraz po zacumowaniu, wybraliśmy się na zbadanie terenu z drugim marynarzem i kucharzem.
Okazało się, że pierwszymi spotkanymi po drodze osobami były dwie Polki... Cóż... Z doświadczenia wiem, że jakie by to miejsce nie było na Wyspach, to Polacy są wszędzie... Kończę na dziś, bo już druga w nocy, a rano lecę wysłać maila, potem wachta 6h... pozdrowienia
Fotki:
1. Alarm człowiek za burtą, i pojechaliśmy:
2. Alarm człowiek za burtą, za chwilę wskoczę z facetem od lewej do motorówki i pojedziemy wyłowić rozbitka:
3. Alarm opuszczenia statku, ubiór nazywa się aquata, zapewnia przeżycie 10h w wodzie - ja po lewej:
4. Kompletne wyposażenie strażaka na staku, zostałem przydzielony za ratownika:
5. Prace linowe, wiązanie trapu pilotowego:
6. Pomnik a la budowniczy socjalizmu - walka z "zarzewiem zła" - prace pokładowe:
Aktualnie MV "Pilsum" wyruszył "na pusto" do Norwegii po jakiś sypki ładunek.
Nie mam pojęcia, jak tam dopłyną, bo jak spojrzałem w google, to pokazało, że to miejsce jest nad jakimś jeziorem w głębi lądu, bez połączenia z morzem
Zapytam przy okazji.
Otrzymałem od Łukasza sms-em kilka odpowiedzi na wcześniejsze pytania:
Cytat:
Prowiantu starcza na 3 miechy. Wody pitnej możemy wziąć 15t plus wyparownik z wody morskiej do destylatu. Do tego 90t paliwa (dziennie schodzi 3 tony). Do Ameryki nie dojedziemy, ale do Turcji tak
Max ładowność to 2300t, a jej wykorzystanie zależy od objętości ładunku. Np. zboża można nasypać po brzegi ładowni. Nieraz z kolei sypie się tylko 3 lub 4 kupki np. aluminy, która jest ciężka.
Pozwoliło to też na stworzenie różnych stron internetowych, które umożliwiają śledzenie ruchów statków na danym terenie.
Jedną z takich stron jest np. http://marinetraffic.com/ais/pl/
Podam stronę umożliwiającą śledzenie innych statków, czyli "statków skrzydlatych". Wiem, może nie na temat ale skoro mowa o statkach, to morze ktoś się interesuje też statkami powietrznymi (samolotami).
http://www.flightradar24.com/
statek to statek ... bardzo fajna stronka,,, trochę tego nad nami "wisi"
"poleciałem" nad Londyn, tam to się dopiero dzieje , poczułem się przez chwilę jak kontroler ruchu
Ostatnio zmieniony przez TD Pedro 2012-08-02, 16:45, w całości zmieniany 1 raz
Pilsum plynie aktualnie do Turcji, z przystankiem w Plymouth.
6.08
Cytat:
Ahoy! Jutro zaczynaja nas ladowac i jedziemy na Turcje, ale po drodze zlapiemy jeszcze jakis ladunek. Na razie nie wiemy co. Mamy ladownie podzielona bulkhead-ami na trzy czesci.
7.08
Cytat:
Wieziemy pochodna manganu. To takie jakby kamienie. Ale mamy tez nietypowego pasazera. Wielokrotnego medaliste zawodow, championa rodowodowego, golebia pocztowego. Mamy wypuscic go kolo Anglii. Pozdrowienia
Pilsum mija właśnie M.Jońskie i jest u wybrzeży Grecji. Wkrótce będzie się przedzierał między wysepkami (Cyklady) na M.Egejskie aż do tureckiej Aliagi (leży jakieś 60 km NW od Izmiru).
Ostatni sms od Łukasza:
16.08
Cytat:
Hej. Braliśmy paliwko w Gibraltarze i dalej lecimy w stronę Turcji. Walczyłem w porcie o Internet, ale same zablokowane sieci. A paliwo nie dlatego, że mogło go zabraknąć, tylko że polecenie takie. Piszę więc dalej w pliku tekstowym i czekam na następną okazję z "wifree". Pozdrowienia
Czekając na kolejną autorską relację od Łukasza, wrzucam garść informacji i odpowiedzi na potencjalne pytania dla osób zainteresowanych tematem:
1.
Typowe obowiązki marynarza na statku to manewry (cumowanie do nabrzeża i wyjścia z portu), ogarnięcie ładowni pod ładunek i posprzątanie po nim, malowanie, smarowanie, konserwacja i wszytkie czynności gospodarcze na pokładzie.
Do tego oczywiście wachty w porcie, żeby nikt niepożądany się nie napatoczył.
Po 11 września 2001r. organizacja IMO wprowadziła na całym świecie ISPS (International Ship and Port Facility Security Code - Międzynarodowy Kodeks Ochrony Statku i Obiektu Portowego). Miało to przełożenie na organizację wacht i całościowej ochrony statku.
ISPS to zestaw przepisów i zaleceń dotyczących wymagań w stosunku do statków i portów (wraz z interpretacją ich stosowania), pod kątem możliwego ataku terrorystycznego na statek (lub port) i możliwość jego wykorzystania w celu zamachu, transportu broni/ludzi, wywołania katastrofy ekologicznej itp.
Innymi słowy ISPS mówi o tym, co zrobić, żeby zminimalizować ryzyko stania się obiektem ataku terrorystycznego (przez statek albo port).
Każdy statek musi wg tych przepisów posiadać Oficera ochrony statku (Ship security officer), który na bieżąco kontroluje poziom bezpieczeństwa na statku, informuje innych członków załogi o wymaganiach bezpieczeństwa i sprawdza aktualność planu ochrony statku.
Na statku mogą istnieć (wg ISPS) 3 poziomy zagrożenia i odpowiadające im odpowiednio poziomy ochrony:
- 1 - standardowy - normalna kontrola i ochrona
- 2 - podwyższone ryzyko - dodatkowa kontrola
- 3 - spodziewany lub już zaistniały atak, podłożenie bomby itp.
Port i statek powinny operować na tym samym poziomie ochrony. Jeśli są one rozbieżne to wspólnym staje się wyższy z poziomów.
2.
Kilka scenariuszy z "szarego" życia marynarza na statku
Pokład:
Cytat:
Zacznę od takiego dnia powszedniego, kiedy statek sobie płynie i nie ma w tym dniu żadnego portu lub innych manewrów.
Na moim przykładzie.
Rano budzik drynda o 7.30, ide ogarnąć twarz i zmierzam na śniadanie do mesy (jadalnia). Cook (kucharz) wydaje od 7.30 do 8.00.
Ogarniam śniadanko i idę się przebrać/ubrać do roboty, bo od 8.00 mamy już być na pokładzie, a nie że dopiero się zbieramy w sobie. Idę na mostek wymienić się sugestiami, co dzisiaj w planach jest do zrobienia i pogadać o pogodzie. Wracam na pokład i biorę się za robotę: mycie statku, malowanie, skrobanie rdzy, smarowanie ruchomych części na pokładzie i tak aż do kawy. Kawa... Wymarzona poranna kawusia zawsze o godz 10.00.
20 min przerwy kawowej. Po kawie praca do obiadu... Obiad o 12.00.
Pożądny syty dwudaniowy, kompot, deser i owoc. Do 13.00 wiązanie sadła. 0 13.00 na pokład do roboty, która została z rana, ale tylko do 15.00, bo o 15.00 kawusia popołudniowa 20 min.
Po kawie dalsza robota, byle do kolacji. Kolacja o 17.00 - gorący posiłek a la drugie danie (ale co innego niż było na obiad). Po kolacji luzik do rana. Zaraz po kolacji prysznic i filmy do późnego wieczora lub zajęcia w podgrupach...
Port:
Cytat:
Pracujemy również 8 godz., ale już nie tak pięknym systemem jak na morzu. W porcie należy trzymać wachty, tzn. 4h stoisz na rufie statku 8h odpoczywasz i w nocy 4h stoisz i 8 luzaka... I tak w kółko, z tym że na moim przykładzie, zaczynam o godzinie 12.00 w południe, na obiad muszę wstać na 11.30, jako że o 12.00 już jestem w robocie. Stoję sobie do 16.00. Stoję oznacza, że krzątam się po rufie, przyjmuję interesantów i pracowników portu. Jak już skończe wachtę, to mam wybór - lecieć na miasto czy lecieć do koja. Na statku panuje zasada - ile wyśpisz to twoje. Jednak wszelkie prace portowe są najważniejsze. Czyli jak tylko jest koniec załadunku lub rozładunku to koniec luzaka i do roboty. Niekiedy bywa, że nocki ciężkie, bo np. rozładowaliśmy złom w Amsterdamie i jedziemy do Rotterdamu po zboże. W takim wypadku ładownie trzeba umyć słoną wodą, później słodką wodą i wysuszyć. A nie daj Bóg, jak jeszcze takie przegrody stawiać... A przelot z portu do portu to max 9h i zaj... się idzie. Są chwile dobre i złe. W tych złych chwilach uciekam myślami do momentów z pobytu na lądzie - jakieś urywki np. jak jadę autkiem w stronę zachodzącego słońca. Niby tandetny widok pod domem, a jednak jaki piękny.
Port. Out of duty:
Cytat:
Całe wyjście do miasta związane jest z załadunkiem. W najlepszym wypadku statek stoi do dnia następnego i robotnicy tego dnia nie pracują (niedziela), więc wtedy ruszam na turystykę. Zawsze z plecakiem, żeby zapasy sobie przynieść... Idę w miasto i patrzę za odpowiednim lokalem. Odpowiedni lokal to taki, w którym jest odpowiednio tanio i niezbyt lśniąco, czyli ciapaty.
Druga wersja to wyjście do miasta po zapasy z zapasem czasowym. Wtedy idzie się za dnia, wszystko ładnie widać, fotki ciacha się jak japansky turysta, a nogi niosą, gdzie oczy zapragną. 3-4 h wycieczki i 150 zdjęć... Na koniec oczywiście ciężki plecak zapasów.
Wersja trzecia to wypad do miasta na 30 minut z plecakiem. Nie muszę chyba tłumaczyć - najszybciej, najbliżej, nie ważne koszta, najlepiej dwa plecaki. Wyjścia ze statku są zazwyczaj pamiętne i winny być pamiętane.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum