Pierwsza strona to same szczeniaki z Buku, na drugiej stronie też dwa z tamtych okolic i co chwilę coś nowego się trafia.
Cytat:
No patrz a my (z NzŻ) wzięliśmy psisko z fundacji Głosem Zwierząt z Komornik.
Na temat tamtego schroniska nawet nie chce mi sie pisać, mieliśmy umowe z nimi, przez weterynarza rozwiązaliśmy ją bo kompletnie nie dbał o psy. Później weszło na nasze miejsce Głosem Zwierząt, ale nie wiem co tam sie dzieje i nie chcę wiedzieć. Ale życzę samej radości z nowego domownika!
Ostatnio zmieniony przez Boogie 2013-02-04, 23:48, w całości zmieniany 1 raz
Uważam że popieranie sterylizacji bezpańskich psów/kotów jest ok.
W mojej ocenie do problemu bezpańskich psów w znacznym stopniu przyczyniają się pseudochodowle, które w ogłoszeniach przedstawiają szczeniaki jako przyszłe championy i wzorce rasy tylko baz papierów (ostatnio coraz częściej z nic nie wartym rodowodem) i taniej. Niestety po kilku miesiącach okazuje się że pies nie przypomina swojej rasy, na dodatek ma problemy z psychiką. U właścicieli rodzi się myśl jak pozbyć się niewygodnego członka rodziny, dobrze jeśli jest ktoś bliski kto zgodzi się go przyjąć.
Niestety kilka lat temu ja tez się tak naciąłem ale pies został z nami, sporo pracowaliśmy nad jego psychiką ale było warto, niestety od wzorca jest o połowę większy i odstaje budową.
Jakiś czas później zdecydowaliśmy się na sukę z prawdziwej hodowli i z prawdziwym rodowodem ZKwP, spełniła ona z nawiązką wszystkie nasze oczekiwania. Z jej powodu kupiłem MCV-kę, żeby wygodniej jeździć na wystawy, szkolenia itp. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, zjeździłem większą część kraju, i trochę zagranicy.
Nigdy jej nie oddam, a jeśli nie będziemy mogli się nią opiekować to zrobi to hodowca, nie grozi jej ulica.
Psa wysterylizowałem, nie chcę niechcianych szczeniaków.
_________________ 401kkm i nadal się toczy...
Ostatnio zmieniony przez Endymion 2013-03-10, 20:40, w całości zmieniany 2 razy
Endymion, amen, dobrze napisane. Jedynie co bym dodał, to że psy w psudohodowlach, również tych zarejestrowanych w psudozwiązkach, często żyją w niehumanitarnych warunkach, a gdy są już niepotrzebne trafiaja na ulice...
Ostatnio zmieniony przez Boogie 2013-03-10, 20:54, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Dacia
Model: Duster II
Silnik: 1.6 SCE
Rocznik: 2018
Dołączył: 30 Sie 2011 Posty: 730 Skąd: lubuskie
Wysłany: 2013-03-11, 07:00
A ja kiedyś miałem sukę owczarko-podobną z pseudohodowli, która dożyła u mnie do starości bez rodowodu i medali. Kupiłem od sympatycznego gościa za dwie stówy i psychikę miała w porządku tylko "żula" gryzła (musiałem uważać) i raz kurna spodnie musiałem odkupić z flaszką na przeprosiny:)
A tak apropo prawdziwych rodowodowych hodowli to tez trzeba uważać na rasowce, które rozmnażane w hermetycznej grupie często cierpią potem na szereg genetycznych choróbstw, będących wynikiem selekcjonowania tzw cech rasy np problemy z kręgosłupem u owczarków niemieckich.
Prawda jest taka, że u pseudo zdarzają się pozytywne wyjątki, tak samo jak wśród zarejestrowanych w ZKwP negatywne. Jedak uważam, że te osoby które chcą mieć rasowego powinny wybierać z hodowli FCI, natomiast jeśli komuś na tym nie zależy powinien adoptować psy w typie rasy lub po prostu zwykłe burki, które niczym nie ustepują rasowym.
Zgadzam się z kolegą Boogie.
Sam zresztą pomagałem w adopcji psa, odebrałem go od właściciela, spędził u mnie na DT kilka dni, po czym zawiozłem go do nowego właściciela.
Marka: Dacia
Model: Duster II
Silnik: 1.6 SCE
Rocznik: 2018
Dołączył: 30 Sie 2011 Posty: 730 Skąd: lubuskie
Wysłany: 2013-03-12, 10:03
Zgadzam się, że adopcja psów ze schronisk to szlachetna idea i doceniam ludzi, którzy to robią.
Ja będę szczery i niestety nie zdecydowałem się na taki krok bo chciałem mieć psa, którego wychowam od szczeniaka i nie miałem ochoty bulić kasy hodowcom za rodowód więc wziąłem sobie od "pseudo hodowcy" i jak jeszcze raz się kiedyś zdecyduję to znowu do niego pojadę.
Nawet jeśli może się tak zdarzyć, że :
1. matka Twojego szczeniaka jest nadmiernie eksploatowana dając mioty co cieczkę bez opieki weterynaryjnej i prawidłowego żywienia/suplementacji?
2. matka Twojego szczeniaka jeśli już nie będzie potrzebna pseudohodowcy może skończyć przywiązana do bramy schroniska, drzewa w lesie z kagańcem na pysku albo porzucona na ogrodzonej autostradzie skazana na pewną śmierć pod kołami samochodu, albo utopiona w sadzawce za domem podobnie jak szczeniaki, które "nie zeszły"?
3. wspierasz w ten sposób produkcję psiej bezdomności? Psów rasowych raczej nie ma w schroniskach.
4. Twój szczeniak nie spełni Twoich oczekiwań bo nie zazna żadnej socjalizacji w pseudohodowli, bo będzie miał problemy zdrowotne (rodzice bez podstawowych badań), bo pseudohodowca nie będzie miał pojęcia jakie badania i w jakim wieku należy wykonać by zapobiec schorzeniom (o ile w ogóle zechce z Tobą rozmawiać po uiszczeniu należności za szczeniaka)?
5. płacisz za kundelka, którego w schronie możesz dostać za darmo?
6. dajesz kasę oszustowi, który nie odprowadza żadnych podatków?
A jeśli chciałbyś się dowiedzieć czym naprawdę różni się prawdziwy hodowca od pseuducha i dlaczego szczeniaki w typie rasy są tańsze, to mogę przygotować streszczenie.
Ja mam dwa sierściuchy wzięte półdzikie z leśniczówki. Jeden jest już u mnie 6 lat, drugi rok.
Pierwszy nic nie robi tylko leży na fotelu, a drugi namiętnie mu w tym pomaga.
Co do innych, obcych czworonogów to na ogrodzie w altance pod dachem mają ocieplony karton, żwirek i jak jest zimniej to stołówkę studencką.
Psiutek pojawi się dopiero jak dzieciaki podrosną, tak aby zabierać go na spacery.
Tez będzie z "domu dziecka".
_________________ Im lepsza terenówka, tym dalej trzeba iść po traktor...
Sory, że tak post pod postem... Ale jeszcze tylko z okazji zbliżającego się Sylwestra. I już mnie nie ma.
A przy okazji...
Wszystkiego najlepszego. Nie na jakieś tam święta. Na co dzień!
Od roku 2010 prowadzimy akcję „Nie strzelam w Sylwestra!”, poprzez którą chcemy uświadomić, że sylwestrowy zwyczaj odpalania petard i fajerwerków krzywdzi wiele zwierząt: zarówno towarzyszących, jak i wolno żyjących. Kolejne osoby dołączają do wydarzenia na Facebooku, deklarując, że rezygnują z robienia hałasu, który straszy, a wręcz zabija zwierzęta. Ptaki rozbijają się o fasady domów. Inne zwierzęta umierają na zawał lub w panice wpadają pod samochody. Statystyki z Włoch mówią, że co roku ginie w ten sposób kilkadziesiąt tysięcy zwierząt. Wiele zwierząt traci domy, bo wystraszone uciekają opiekunom i gubią się. Dołącz do tysięcy ludzi, którzy bawią się z empatią!
Masz dosyć huku, który przeraża zwierzęta? Dołącz do akcji "Nie strzelam w Sylwestra"! Podaj dalej, jeśli będzie nas dużo, sprawą zainteresują się media, a przez to uda się nagłośnić problem!
https://www.facebook.com/events/689596464408004
Sylwestrowy hałas może mieć natężenie nawet 160 decybeli, a przecież słuch np. psów jest o wiele wrażliwszy niż ludzki. Trudno się dziwić, że bardzo często bywają skrajnie przerażone. Oprócz zwierząt także ludzie znoszą ten hałas źle, np. osoby starsze. Co roku jest także wiele okaleczeń spowodowanych wybuchami. Niestety huk zaczyna się na długo przed Sylwestrem i trwa czasem jeszcze kilka dni po nim. Nasza akcja pomaga rozbudzać świadomość problemu i przygotować grunt pod zakaz tego typu rozrywki w przyszłości. Na świecie podobne zakazy funkcjonują w wielu miastach. We Włoszech np. Turynie, Wenecji, Bari, Modenie, Palermo i Pesaro. Łącznie w 800 gminach i miejscowościach, w tym w 300 są całkowite zakazy.
Warto pamiętać o kilku radach dotyczących traktowania zwierząt w tym trudnym dla nich momencie:
Środki uspokajające podajemy po konsultacji z lekarzem/lekarką weterynarii, na kilka godzin przed największym hałasem. Zarówno dawka, jak i rodzaj muszą być dopasowane do konkretnego zwierzęcia. Pamiętajmy, że nie jest to uniwersalne rozwiązanie problemu – nie wszystkim zwierzętom pomagają.
Wyprowadzamy zwierzęta na dłuższy spacer zanim zacznie się największy hałas lub jeśli już na dobre się skończy. Nie puszczamy zwierząt luzem. W panice mogą uciec.
W trakcie hałasu bądźmy ze swoim zwierzęciem, ale nie przytulajmy go na siłę. Nasz spokój, opanowanie i naturalne zachowanie bardziej pomogą. Spróbujmy zająć zwierzę zabawą, aby odwrócić jego uwagę.
Zamykamy i zasłaniamy okna w domu, włączamy spokojną muzykę, aby choć trochę zagłuszyć hałas wystrzałów.
Pozwalamy zwierzęciu wybrać miejsce w domu, w którym chce być. Nie zamykamy samego np. w łazience, jeśli tego nie chce. Nie przywiązujmy do niczego.
Nie karcimy zwierzęcia krzykiem lub biciem za to, że tego dnia przypadkowo coś zniszczy. Pamiętajmy, że jest to dla niego trudny moment. Hałas o dużym natężeniu nie tylko powoduje strach, ale i fizyczny ból.
Już teraz możemy zacząć przygotowania do przyszłorocznego Sylwestra. Dowiedzmy się o możliwości poddania zwierzęcia odpowiedniej terapii behawioralnej, prowadzonej przez specjalistów. Część zwierząt da się w ten sposób uodpornić nie tylko na hałasy, ale i na inne stresujące sytuacje.
Dzięki Waszemu wsparciu akcją zainteresowało się wiele mediów. Przeczytajcie np. tekst z Gazety Wyborczej „Obiecują, że nie będą strzelać w Sylwestra” i posłuchajcie wypowiedzi Darka Gzyry z Empatii dla radiowej Trójki.
Przygotowanie psa do dni takich jak Sylwester powinno się zacząć już w jego wczesnym szczenięctwie. Odpowiednio socjalizowany i prowadzony pies, pochodzący od niestrachliwej matki, nie powinien mieć większych problemów ze znoszeniem tego typu sytuacji. Ale co robić, jeśli już jest na to za późno? Jak nie zgubić psa w Sylwestra?
Pamiętajcie, że strzały słychać dłużej niż tylko jeden dzień, pierwsze próby zaczynają się już teraz, a po Nowym Roku nawet przez kilka dni też można je usłyszeć.
sylwestra2.jpg
Plik ściągnięto 83 raz(y) 66,45 KB
_________________
Ostatnio zmieniony przez Beckie 2017-08-30, 09:56, w całości zmieniany 7 razy
ciastko [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-12, 12:38
Nie moge zniesc takiego traktowania zwierzat, ludzi naprawde są okrutni
Jesli ktos decyduje sie na psa powinien go nalezycie traktowac...
Marka: renault
Model: captur
Silnik: 1.3 mild
Rocznik: 2024
Dołączył: 20 Mar 2016 Posty: 485 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 2022-02-26, 15:43
Nie będę zakładał nowego wątku tylko napiszę w tym ;
mój kotek od ok 2 tygodni jest coraz bardziej chory .
2 dni temu byłem z nim u weterynarza , podejrzewa on u kotka poważną infekcję .
Dal kotkowi ze 4 zastrzyki , tabletkę na odrobaczanie , zmierzył mu temperaturę w odbycie -
- była podwyższona o ok 2 stopnie . Weterynarz dał nawet specjalną karmę Royal canin i
probiotyk dla kota . Nawet tej królewskiej karmy posypanej probiotykiem , kotek jeść nie chce .
Leży tylko cały dzień , nie je ani nie pije , co jakiś czas wykonuje takie ruchy jakby coś chciał przełknąć a nie może . Zauważyłem też czasem tiki nerwowe jego pleców .
Ale wczoraj kotek , choć chory , przeskoczył przez płot , a potem siedział z drugiej strony płotu , nie mając siły skoczyć na słupek z powrotem .
Co wy o tym myślicie ; na co może być chory mój kotek
_________________ Sandero dla bratanka a dla mnie Captur
Czym prędzej idź do innego weterynarza. Kot musi pić.
Jeśli się odwodni to pojawi się problem z nerkami.
Najlepiej jakby Ci wet pokazał jak samemu podawać kotu kroplówki
podskórne w domu. To nie jest trudne.
Jeśli jest to faktycznie jakaś infekcja to również musi być podawana cała seria antybiotyków.
Również przydałaby się analiza krwi kota. Ale to niestety wszystko kosztuje.
Ja kroplówki i zastrzyki robię moim kotom sam ale mam doświadczonego weta, który potrafi stawiać trafne diagnozy i w razie
potrzeby przygotowuje mi komplet zastrzyków na całą kuracje w domu.
Dzięki temu sporo oszczędzam na kosztach samych wizyt bo płace tylko za same leki. Poza tym moje koty mniej sie stresują gdy kuracja odbywa się w domu a nie u weterynarza.
_________________ Kanony piękna: kobieta w tańcu, rumak w galopie , żaglowiec pod pełnymi żaglami i Duster na bezdrożach.
Marka: renault
Model: captur
Silnik: 1.3 mild
Rocznik: 2024
Dołączył: 20 Mar 2016 Posty: 485 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 2022-03-04, 20:40
No niestety , dzisiejszej nocy kotek dokonał żywota Wczoraj wieczorem wszedł w taki kąt w mieszkaniu w jaki do tej pory nigdy nie wchodził .
O godz 3 w nocy obudził nas domowników przeraźliwy wrzask kota .
Po wyciągnięciu go z kąta w którym był i położeniu na podłodze kot jeszcze chyba ze 2 razy wydał z siebie tak samo przeraźliwy dźwięk . potem zaczął gwałtownie oddychać i cichym już głosem wołać jakby ''ratunku '' . Po kilku minutach przestał oddychać , po kilku godzinach jego ciało zesztywniało Wczoraj byłem z nim u weta . Wet zmierzył mu temperature ; było powyżej 41 stopni i była krew w jelitach . Pomimo takiego stanu wet wbił w kota kilka zastrzyków ; witaminy , glukoza , antybiotyk i mówił żeby nie tracić nadziei . Niestety , tym razem nadzieje okazały się płonne
_________________ Sandero dla bratanka a dla mnie Captur
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum