Wysłany: 2013-12-24, 03:52 Co z próbami wymuszenia wypadku na drodze
Co robić z próbami wymuszania wypadku w ciągu tego roku przydarzało mi się to dwu krotnie tzn. ktoś często taksówka wpycha się przed nas na zderzak po czym hamuje z piskiem opon . Robi to oczywiście w celu najechania , bo mamy debilny przepis "niezachowanie bezpiecznej odległości " Raz zdarzyło mi się to z taksówkarzem który miał uszkodzony bagażnik i szukał frajera który mu naprawi samochód , drugi raz jakiś spryciarz 20 letni chciał naprawić swój złom . W przypadku taksówkarza doszło prawie do rękoczynów bo mendę dogoniłem na światłach ale na jego szczęście na metrze młociny często stoi policja i po zwróceniu uwagi każdy wrócił do samochodu . A dziad był przygotowany bo już palkę miał w ręku ale na wielu bu mu się nie zdała .
Przez te chamstwo zastanawiam się nad zakupem kamerki , czy nagranie jak taki osobnik zajeżdża mi drogę po czym bezpodstawnie hamuje jest ostatecznym dowodem na jego winne ?
Czy jeżeli znowu mi się coś takiego przydarzy i nagram coś takiego mogę to zgłosić jako wykroczenie drogowe ? Jak sobie radzić z takim spryciarzami
Ostatnio zmieniony przez Karenzo 2013-12-24, 03:54, w całości zmieniany 2 razy
Wszystko zależy od decyzji Policji, Sądu itd. Mogą przyjąć, a nie muszą. Niestety takie mamy prawo. Pozostaje tylko liczyć, że jak powiesz, że masz nagranie to delikwent się wycofa, ewentualnie przyzna do wymuszenia.
Ostatnio zmieniony przez Marek1603 2013-12-24, 06:01, w całości zmieniany 1 raz
Jak dla mnie takie zajechanie drogi jest wykroczeniem i sprawcą jest zajeżdżający. Nie może tu być mowy o niezachowaniu odstępu!
Pojazd włączający się do ruchu ZAWSZE musi ustąpić pierwszeństwa.
A po za tym wielu taksówkarzy po prostu nie potrafi się zachować na drodze: nie patrzą w lusterka, gmerają coś w tych swoich gadżetach na konsoli zamiast skupić się na kierowaniu samochodem, często zmieniają kierunek/pas bez upewnienia się, że mogą i bez sygnalizacji zamiaru wykonania takiego manewru. Trzeba na nich szczególnie uważać i spodziewać się wszystkiego! I naprawdę trudno to zrozumieć bo przecież spędzają większość życia za kółkiem i przeważnie poruszają po ścisłym centrum miast.
Gdybym miał wideorejestrator to by mi nie starczyło miejsca na dysku w kompie żeby zarchiwizować wszystkie głupoty jakie robią kierowcy codziennie na moich oczach. Ale kiedyś się dorobię.
Marek mnie nie chce się zgrywać to co nagrywa kamerka... dużo by było tego, ja kiedyś miałem przypadek na 2 pasmówce na spokojnie wyprzedziłem octavie a facet się wnerwił (ze dacia go wyprzedziła) wyprzedził mnie i dał przed maska po hamulcach... mam szybki refleks i skumałem o co chodziło. Dobrze ze miałem kamerke jak co :) wszystko się działo przy predkosci 100km/h
_________________ Przede wszystkim przestronnosc w aucie co dajeLodgy i MCV w dobrej cenie ;)
Stan licznika 115,000 i koniec
Lodgy 120000km i rośnie
Ja też nie zgrywam wszystkiego.
Jak mam jakąś taką właśnie sytuację to sobie zrzucam na dysk. Potem pokazuje dzieciom jak nie wolno robić.
Mogło by posłużyć jako materiał edukacyjny.
Marek mnie nie chce się zgrywać to co nagrywa kamerka... dużo by było tego, ja kiedyś miałem przypadek na 2 pasmówce na spokojnie wyprzedziłem octavie a facet się wnerwił (ze dacia go wyprzedziła) wyprzedził mnie i dał przed maska po hamulcach... mam szybki refleks i skumałem o co chodziło. Dobrze ze miałem kamerke jak co :) wszystko się działo przy predkosci 100km/h
Miałem tak samo z rzekomym taksówkarzem na moście północnym
oprócz nas nikogo nie było na drodze a on wyprzedzam na lewej
Niestety takie mamy prawo że jeżeli walniemy delikwenta na pasie jak na niego wjeżdżał zawsze jego winna bo zmieniał pas ruchu . Ale jeżeli już na niego wjechał odczekał 1 sek (jadąc prosto) i zahamował to obawiam się że będzie to "niezachowanie bezpiecznej odległości "
Policjant może orzec że manewr zmiany pasa ruchu zastał zakończony i pojazd przed nami porusza się już jako normalny uczestnik ruchu . A że hamowanie nawet z piskiem opon na pustej drodze nie jest zakazane to może tylko orzec o niezachowaniu bezpiecznej odległości.
Jedynie nadzieje w "stworzenia zagrożenia w ruchu lądowym " ale to właściwie wszystko można podciągnąć .
Co do różnych cwaniaków słyszałem że taksówkarze hamują ręcznym w korku żeby nie było widać świateł hamowania bo wtedy nawet film nie pomoże. Raz trafiła kosa na kamień i mój kolega który jest prawnikiem wyjeżdżał z parkingu który był wzdłuż drogi . Wyjechał tyłem na prawy pas po czym walnęła go taksówka . Taksówka przodem w jego bagażnik . Taxi oczywiście ucieszony że naprawa zderzaka na koszt frajera ale się przeliczył bo w momencie wypadku mój kolega stał na połowie pasu i to była winna taksówkarza bo nie zachował bezpiecznej odległości . Jeżeli kolega by się poruszał choć 1 km/h to była by jego winna bo wymusił .
Ostatnio zmieniony przez Karenzo 2013-12-24, 14:49, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Dacia
Model: Duster 4x4
Silnik: 1.6 16V
Rocznik: 2011
Wersja: Laureate Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Sie 2011 Posty: 237 Skąd: Polska
Wysłany: 2013-12-24, 20:11
Karenzo, tak jak pisał Marek1603 policja może uwzględnić lub nie uwzględnić Twojego nagrania. Jeśli doszłoby do kolizji przez wymuszenie i miałbyś to zarejestrowane to najważniejsze żeby zabezpieczyć nagranie i nie przyjmować proponowanego mandatu.
Przypomina się sprawa Maserati Kornackiego i ukaranego kierowcy autobusu. Z nagrania wynikało, że to nie była wina kierowcy autobusu ale na miejscu w nerwach mandat przyjął i sprawa zamknięta.
Raz trafiła kosa na kamień i mój kolega który jest prawnikiem wyjeżdżał z parkingu który był wzdłuż drogi . Wyjechał tyłem na prawy pas po czym walnęła go taksówka . Taksówka przodem w jego bagażnik . Taxi oczywiście ucieszony że naprawa zderzaka na koszt frajera ale się przeliczył bo w momencie wypadku mój kolega stał na połowie pasu i to była winna taksówkarza bo nie zachował bezpiecznej odległości
czegoś tu nie rozumiem... jeżeli wyjechał tyłem na połowę pasa (czyli de facto włączył się do ruchu) a to w konsekwencji doprowadziło do kolizji to nie ma znaczenia czy jest prawnikiem czy nie... jest (był) sprawcą... chyba, że opis sytuacji jest nieprecyzyjny...
Jak dla mnie takie zajechanie drogi jest wykroczeniem i sprawcą jest zajeżdżający. Nie może tu być mowy o niezachowaniu odstępu!
Pojazd włączający się do ruchu ZAWSZE musi ustąpić pierwszeństwa.
W takich sytuacjach mniejsze znaczenie ma to jak było naprawdę tylko, co kto może udowodnić lub czyja wersja jest bardziej prawdopodobna, a ocena tego jest często subiektywna
z własnego doświadczenia (na szczęście jednym z poprzednim moich aut):
Sytuacja:
Miasto, 3 pasy ruchu, ja jadę skrajnym lewym.Delikatne wzniesienie (tak, że nie widać co jest dalej na drodze). Jechałem około 50-60 km (ograniczenie było tam do 70).
jechałem nad wyraz ostrożnie, bo wiozłem żonę i jej koleżankę w ciąży. Droga sucha (lato, wieczorem)
Nagle z prawego (czyli środkowego w tym przypadku pasa) gostek starym golfem wcina się przede mnie i zaczyna gwałtownie hamować. Ja robię to samo (oba auta bez ABS, więc dym z opon poszedł).. Niestety - on golfem wjechał w tył auta, które STAŁO na lewym pasie (bo było zepsute, a właściciel wystawił trójkąt już za wzniesieniem).. Ja uderzyłem w golfa.
Efekt:
- uszkodzony tył tego auta na awaryjnych
- uszkodzony Golf (przód i tył, pękła też płyta podłogowa)
- uszkodzony cały przód u mnie (maska w górze, błotniki wgniecione, chłodnica rozwalona)
konkluzja:
Oczywiście wszyscy wskazali mnie jako sprawcę, bo byłem ostatni. Rejestratora nikt nie miał, bo na początku lat 2000 nawet GPS był rarytasem (o ile już były w cywilnym użyciu)
Przyjechała "drogówka", bo nie czułem się winny i...
Okazało się, że nie jestem :)
Ślady hamowania z tego środkowego pasa przede mnie dały świadectwo, że to golf zajechał i już zajeżdżając hamował.
Policja zrobiła zdjęcia bieżników opon moich i tego golfa a potem porównała "ślad" na ulicy.
Tak więc Ja naprawiłem auto na oryginalnych częściach z OC tego z golfa, a golf do kasacji (nie miał AC - jak mi przykro)
Raz trafiła kosa na kamień i mój kolega który jest prawnikiem wyjeżdżał z parkingu który był wzdłuż drogi . Wyjechał tyłem na prawy pas po czym walnęła go taksówka . Taksówka przodem w jego bagażnik . Taxi oczywiście ucieszony że naprawa zderzaka na koszt frajera ale się przeliczył bo w momencie wypadku mój kolega stał na połowie pasu i to była winna taksówkarza bo nie zachował bezpiecznej odległości
czegoś tu nie rozumiem... jeżeli wyjechał tyłem na połowę pasa (czyli de facto włączył się do ruchu) a to w konsekwencji doprowadziło do kolizji to nie ma znaczenia czy jest prawnikiem czy nie... jest (był) sprawcą... chyba, że opis sytuacji jest nieprecyzyjny...
W momencie zdarzenia samochód mojego znajomego nie poruszał się co dla całej sprawy było kluczowe .Właśnie dlatego o tym tu pisze , prędkości były minimalne taksówkarz miał chyba z 15 min na reakcje a mimo to próbował wymusić ale mu się nie poszczęściło .
ss.png
Plik ściągnięto 175 raz(y) 42,13 KB
Ostatnio zmieniony przez Karenzo 2013-12-28, 07:03, w całości zmieniany 1 raz
Ślady hamowania z tego środkowego pasa przede mnie dały świadectwo, że to golf zajechał i już zajeżdżając hamował.
Policja zrobiła zdjęcia bieżników opon moich i tego golfa a potem porównała "ślad" na ulicy.
Tak więc Ja naprawiłem auto na oryginalnych częściach z OC tego z golfa, a golf do kasacji (nie miał AC - jak mi przykro)
Ciebie uratował fakt że golf hamował zmieniając pasy oraz hamował na tyle mocno że zostały ślady . Jeżeli golf zaczął by hamować po wjechaniu całkowicie (jadąc prosto )na pas sprawa nie była by tak oczywista
To czy taksówkarz mógł zareagować czy nie to nie jest ważne .
Jeżeli pojazd poruszał się do tyłu (wjeżdżał na pas jak na rysunku ) to jak ktoś w niego wjedzie to jest winna cofającego (wymuszenie pierwszeństwa )
Jeżeli pojazd jest »w trakcie włączania do ruchu ale do tego ruchu się nie włączył i stoi w bezruchu
to winna jest uderzającego ponieważ traktuję się to jak najechanie parkingowe . Kto wjechał płaci .
Ostatnio zmieniony przez Karenzo 2013-12-28, 13:33, w całości zmieniany 1 raz
To czy taksówkarz mógł zareagować czy nie to nie jest ważne
- to czy taksówkarz mógł zareagować czy nie jest w takiej sytuacji kluczowe, jeżeli taksówkarz nie mógł zareagować ponieważ ktoś mu wjechał na "jego" pas (nieważne tyłem czy przodem) przed jego pojazd to jest to (zgodnie z tym co napisałeś)
Karenzo napisał/a:
Jeżeli pojazd poruszał się do tyłu (wjeżdżał na pas jak na rysunku ) to jak ktoś w niego wjedzie to jest winna cofającego (wymuszenie pierwszeństwa )
ewidentne wymuszenie...
Karenzo napisał/a:
Jeżeli pojazd jest »w trakcie włączania do ruchu ale do tego ruchu się nie włączył i stoi w bezruchu
- natomiast z treści Twojego rysunku wynika, że nie można mówić o włączaniu się do ruchu bo pojazd już się na pasie znalazł a najistotniejsze jest (i na tym należy się skupić) w jaki sposób na tym pasie się znalazł, czy wjeżdżając na ten pas nie zajechał drogi innemu użytkownikowi poruszającemu się po tym właśnie pasie...
- sadzę, że dalsze dywagacje nie wniosą nic nowego... na rozstrzygnięcie każdej spornej sytuacji ma wpływ wiele (czasami z pozoru błahych) czynników a ocena dokonana jedynie w oparciu o taki jak Twój opis jest trudna i obarczona dużym marginesem błędu ...
z własnego doświadczenia (na szczęście jednym z poprzednim moich aut):
Sytuacja:
Miasto, 3 pasy ruchu, ja jadę skrajnym lewym.Delikatne wzniesienie (tak, że nie widać co jest dalej na drodze). Jechałem około 50-60 km (ograniczenie było tam do 70).
jechałem nad wyraz ostrożnie, bo wiozłem żonę i jej koleżankę w ciąży. Droga sucha (lato, wieczorem)
Nagle z prawego (czyli środkowego w tym przypadku pasa) gostek starym golfem wcina się przede mnie i zaczyna gwałtownie hamować. Ja robię to samo (oba auta bez ABS, więc dym z opon poszedł).. Niestety - on golfem wjechał w tył auta, które STAŁO na lewym pasie (bo było zepsute, a właściciel wystawił trójkąt już za wzniesieniem).. Ja uderzyłem w golfa.
No to gdyby nie ten Golf, to chyba zacząłbyś hamować nawet trochę później i też by ci brakło miejsca na zatrzymanie. Co to za delikatne wzniesienie, że nagle wyłania się stojące auto i jadący 50 w nie wali? Coś jakby z partyzanckich opowieści: Uciekam przed Niemcami przez zaspy, aż w końcu skoczyłem w łan żyta i tyle mnie widzieli.
z własnego doświadczenia (na szczęście jednym z poprzednim moich aut):
Sytuacja:
No to gdyby nie ten Golf, to chyba zacząłbyś hamować nawet trochę później i też by ci brakło miejsca na zatrzymanie. Co to za delikatne wzniesienie, że nagle wyłania się stojące auto i jadący 50 w nie wali? Coś jakby z partyzanckich opowieści: Uciekam przed Niemcami przez zaspy, aż w końcu skoczyłem w łan żyta i tyle mnie widzieli.
Spokojnie dałbym radę wyhamować przed tym stojącym autem. To właśnie tej "długości golfa" brakowało. Zresztą ciężko to opowiedzieć i opisać. W każdym razie gdyby nie ten golf - nie byłoby żadnych strat, bo za mną już nic nie jechało, więc ja bym wyhamował, zjechał na pobocze, a potem "pouczył" tego z uszkodzonego auta, jak zabezpiecza miejsce zdarzenia... ps. gdybyś był kiedyś w Krakowie i wracał na Wschód w kierunku Tarnowa, to miejscem gdzie to się zdarzyło było Tesco/Obi na Wielickiej. tam jest taki wredny łuk z pagórkiem zaraz za światłami.
W Krakowie studiowałem w latach 1981-86 i nie było tam żadnego Tesco ani Obi. Ale okolicę kojarzę. Może tam, gdzie po prawej stronie (w kierunku Tarnowa, jak piszesz) na górce przez 15 lat jakąś knajpę Eden czy Paradise budowali?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum