Wysłany: 2007-11-08, 22:12 WARSZAWA - REAGROUP Renault Warszawa Al. Jerozolimskie
A TO CI NUMER...
czyli historia pierwszej usterki
PROLOG
18.X
7.30
Odpalam auto i... zonk, nie gaśnie kontrolka poduszek. Kilka prób włącz/wyłącz (w tym poduchy pasażera) niczego nie zmienia. Jest za późno, żeby kombinować coś z alternatywnym transportem, więc w obawie przed niespodziewanym wystrzałem jadę do przedszkola jakbym wiózł transport jaj luzem.
8.30
Melduję się u Kiljańczyka w Alejach. Miły pań uspokaja, że nie należy się obawiać, sprawdza terminy i umawia mnie na wizytę w serwisie na następny dzień rano.
ROZDZIAŁ 1
19.X
8.15
Odstawiam samochód na umówioną wizytę, która ma potrwać do 4 godzin. Ponieważ mam dużo roboty, a auto potrzebuję dopiero na 15, żeby przywieźć pociechy z przedszkola, to - troskliwie zaopatrzony przez ASO w bilet komunikacji miejskiej (proponują jeszcze pomoc przy zamówieniu taxi albo wynajem samochodu zastępczego) - udaję się do domu.
9.15
Telefon z serwisu - pojazd do odbioru! Jestem pod wrażeniem, ale potwierdzam wcześniejsze ustalenia co do godziny odbioru.
14.00
Zjawiam się u Kiljańczyka, jednak... wieści nie są dobre - okazało się, że do wymiany jest główny moduł elektroniczny poduch. Niestety, ASO nie posiada takowego w magazynie, a sprowadzenie go potrwa "parę dni". Na razie ten zamontowany w samochodzie został "zablokowany". Umawiam się, że serwis zadzwoni i umówi się na kolejną wizytę jak już będą mieli odpowiednią część.
ROZDZIAŁ 2
23.X
11.30
Dzwonią z ASO: mają odpowiednią część, umawiam się na wizytę na 25.10, tradycyjnie: 8.15.
25.X
8.15
I znów zostawiam MCV-kę w szponach mechaników. "Do 4 godzin" - dobra, dobra... Tym razem zabrałem laptopa ze sobą i popracuję na miejscu - jest nawet WiFi.
10.00
W kąciku, gdzie pracuję, zjawia się pan z serwisu: "Jest pewien problem...". Otóż gdy poprzednim razem stwierdzili, że sławetny modułu jest "be", spisali sobie jego numer i wg niego zamówili zamiennik. Okazuje się jednak, że to co dostali, nie pasuje - numer w zasadzie się zgadza, ale... jest dłuższy - po myślniku są jeszcze 2 cyferki, czego przyjmujący na magazyn wcześniej nie zauważył. Oczywiście - już zamówili właściwy, tym razem z katalogu częśći. Czas oczekiwania - "parę dni", zadzwonią. Aktualny moduł - zablokowany.
21.00
Zawożę znajomym parę gratów, a tu nagle wytacza mi się spod fotela jakiś wkręt. Macam wokół siebie... Aha! Nie przykręcony tył okładziny konsoli hamulca ręcznego. Przykręciłbym sobie nawet sam, ale nie mam pasującego do łba wkręta narzędzia.
21.45
Zjawiam się w serwisie z wkrętem w ręce. 5 min i przykręcone. „Czy myśmy przypadkiem nie rozkręcali akurat dziś tego samochodu?” - pyta facet nadzorujący mechanika... Ha. Ha. Ha. Nikt się nie zająknął „przepraszam” czy coś w tym stylu.
ROZDZIAŁ 3
5.XI
19.45
Telefon z ASO. Mają moduł, pytają kiedy by mi pasowała wizyta. Umawiamy się na czwartek, tym razem 10.15.
7.XI
21.30
SMS: „REAGROUP / Kiljańczyk Renault Al. Jerozolimskie przypomina o wizycie w serwisie w dn. 8 listopada o godz. 10.15”. Wot, tiechnika...
8.XI
10.15
Odstawiam auto, rozkładam się w „kąciku klienta” z laptopem i robotą.
11.45
Zostaję zaproszony po odbiór kluczyków, dokumentów i samochodu. Upewniam się, że tym razem się udało. „Oczywiście!” - no, jak dla kogo... Ale faktycznie, wsiadam, odpalam, kontrolka się nie świeci.
EPILOG
15.00
Komentarz małżonki: „Mam nadzieję, że nie naprawili tego, wymontowując żarówkę kontrolki...”.
KONIEC
Ostatnio zmieniony przez laisar 2009-08-12, 12:24, w całości zmieniany 4 razy
W Felicji moich rodziców też tak było. Tylko najpierw w serwisie stwierdzili, żeby nie wozić niczego pod fotelami, bo tam idą kabelki od poduszek. Potem, że kontrolki mogą się zapalać jak jest słaby aumulator - problem dotyczy alternatora, po włączeniu wszystkich odbiorników napięcie spada poniżej 12V. Fakt jest taki, że po naładowaniu akumulatora kontrolki się nie zapalają - moduł sterujący pozostał ten sam. Może więc warto abyś sprawdził u siebie alternator - zwłaszcza, że idzie zima.
@Andrzej: nie zamierzam nawet ruszyć palcem w tej sprawie :> - od tego mam gwarancję, żeby się tym w nowym aucie nie przejmować. Niech się ASO martwi...
ASO to się martwi, że aż im buty ze śmiechu spadają.
Zasda 1. ASO martwi się jedynie gdy klient nie zapłaci rachunku
Zasada 2. Czas naprawy wyznaczony przez ASO = 150 - 200 % jednostek czasu potrzebnych do zdiagnozowania i usunięcia problemu (musi być czas "na fajka")
Zasda 3. Jakość naprawy ASO jest często odwrotnie proporcjonalna do wysokości opłaty za dokonaną naprawę i wystroju warsztatu
Zasada 4. ASO oszukuje na częściach i podzespołach (można wstawić zamiennik lub policzyć za fikcyjną naprawę, dolewkę płynów eksploatacyjnych itp.)
Zasada 5. ASO nie lubi napraw gwarancyjnych (wiadomo dlaczego )
Zasada 6. W połowie przypadków ASO nie potrafi zidentyfikować i usunąć problemu (ten typ tak ma, proszę przyjechać kiedy indziej, brak nam części itp)
Zasada 7. ASO stara się nie brać odpowiedzialności za dokonane naprawy
Zasada 8. ASO potrafi zepsuć naprawiając
Zasada 9. ASO korzysta z warsztatów "pana Kazia" (szczególnie naprawy wymagające specjalistycznej wiedzy na jednostce oddanej na ponad 8 roboczogodzin)
Zasada 10. ASO broni klientowi "wiedzy tajemnej" o dokonanych naprawach i regulacjach aby ukryć istnienie zasad 1 - 9
Marka: Opel
Model: Astra
Silnik: 1.6 CDTI
Rocznik: 2016 Pomógł: 4 razy Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 325 Skąd: Poznań
Wysłany: 2007-11-11, 01:50
piotrres napisał/a:
Andrzej napisał/a:
żeby nie wozić niczego pod fotelami, bo tam idą kabelki od poduszek.
Po wierzchu ?
Pewnie chodzilo o kable do poduszek w fotelach, bo wtedy rzeczywiscie moga byc na wierzchu (tak aby mozna regulowac fotel w przod i tyl).
No i jeszcze jedna mozliwosc to przewody od napinaczy pasow bezpieczenstwa
Pewnie chodzilo o kable do poduszek w fotelach, bo wtedy rzeczywiscie moga byc na wierzchu (tak aby mozna regulowac fotel w przod i tyl).
No i jeszcze jedna mozliwosc to przewody od napinaczy pasow bezpieczenstwa
To są kable od poduszek w fotelach. Kontrolka jest jedna, a poduszki cztery więc padło na te, które najłatwiej niechcący uszkodzić...
laisar napisał/a:
@Andrzej: nie zamierzam nawet ruszyć palcem w tej sprawie :> - od tego mam gwarancję, żeby się tym w nowym aucie nie przejmować. Niech się ASO martwi...
ASO to może i będzie się tym martwić jak im przyciągniesz samochód, który nie będzie chciał zapalić, ale wtedy pewnie gdzieś nie dojedziesz...
A mierniczek można sobie kupić za paredziesiąt złotych i sprawdzić napięcie samemu.
Ostatnio zmieniony przez KaS602 2009-02-21, 13:43, w całości zmieniany 1 raz
Nie, no, zaraz, bo nie rozumiem - w nowym aucie miałby być tak perfidnie padnięty alternator, że z jego powodu świeciłaby się ciągle jedna kontrolka, akurat poduszek?
(Oczywiście, dopytuję się z ciekawości, bo jak na razie to co ASO naprawiło - działa).
Marka: Opel
Model: Astra
Silnik: 1.6 CDTI
Rocznik: 2016 Pomógł: 4 razy Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 325 Skąd: Poznań
Wysłany: 2007-11-12, 01:15
laisar napisał/a:
Nie, no, zaraz, bo nie rozumiem - w nowym aucie miałby być tak perfidnie padnięty alternator, że z jego powodu świeciłaby się ciągle jedna kontrolka, akurat poduszek?
(Oczywiście, dopytuję się z ciekawości, bo jak na razie to co ASO naprawiło - działa).
No moze tak byc ze od spadku napiecia (np podczas rozruchu) zapali sie kontrolka poduszek. No i problem jest tego typu, ze taka kontrolke trzeba wykasowac komputerem. Wystarczy ze raz zlapie blad i swieci caly czas, az do skasowania. Nawet kiedy podczas jej swiecenia, usterka sama sie naprawi to sama i tak nie zgasnie.
Dobrze wiedzieć na przyszłość, ale wydaje mi się, że gdyby tym razem dało się ją u mnie wykasować, to by się chyba nie bawili z wymianą całego modułu...
Alternator nie muśi być od razu prefidnie padnięty, tylko np. jedna diona ma przebicie i alternator nie ma już pełnej mocy, a przy jeżdzie na światłach, w deszczu z włączonym ogrzewaniem tylnej szyby i na dodatek na krótkich trasach może nie doładowywać akumulatora.
Modół wymienieli bo może faktycznie był padnięty, może się nie znali, może ktośz nich potrzebował darmowy modół ...
PS. Jakość mechaników jest jaka jest - czyli tak paj produktów z promocji w Hipermarketach... W sobotę pojechałem na przeględ z moim cieniaskiem i tu niespodzianka auto nie przeszło badania bo jest luz jak jasna holera na prawym przednim kole na łożysku. A ja to jak to przecież półtora miesiąca temu wymieniałem to łożysko i to w autoryzowanym serwisie! Ma dopiero około 5 tyś km, a lewe 145 tyś i jest OK. Wsciekły jak osa pojechałem do tego serwisu - okazało się, że pracownik po prosu ZAPOMNIAŁ JE DOKRĘCIĆ , ale za to zabezpieczył nakrętkę więc nic groźnego nie mogło się stać, ale oczywiście przepraszają za klopot. Z opadniętymi rekami wróciłem na przegląd i podbili mi badanie...
Post Scriptum - zadzwonili dziś do mnie (J) z Kiljańczyka (K):
K: Dzień dobry, Renault Aleje Jerozolimskie.
J: Dzień dobry.
K. W dniu 9 listopada był pan u nas na wizycie serwisowej, zgadza się?
J: Tak.
K: Czy jest pan całkowicie zadowolony ze swojej ostatniej wizyty w naszym serwisie?
J: Hmmm... (Chwilę milczę, zastanawiając się). Z ostatniej - tak.
K: (aluzju niet paniał) W takim razie bardzo się cieszę, dziękuję za ocenę i do widzenia.
J: Do widzenia...
Nie chciałem przedłużać i rozwijać aluzji, bo śniadałem, a i tak się wybieram wyjaśniać kilka spraw, więc przy okazji poruszę kwestię oceniania <;
Marka: Dacia
Model: MCV
Silnik: 1.5 dci 68
Dołączył: 12 Sty 2008 Posty: 8 Skąd: ALL word
Wysłany: 2008-05-27, 21:26
Dzis zawitałem do tego "wspaniałego" serwisu i zonk
Pierwszy przeglad po 10 tys, zamiast 89 zapłaciłem 120 - musieli dolac z 200ml plynu chlodniczego, zadnego bonu nie dostałem
Szczerze nie wiem czy oprócz dolanie tego płynu jakies czynnosc byly jeszcze wykonane
A najlepsze jest to ze mialem uszkodzona pewna czesc karoserii, przed przegladem o tym nikogo z servisu nie poinformowałem, po zakonczeniu przegladu zapytalem sie miłego pana w jakim stanie jest lakier - odpowiedz idealna.
Oczywiscie juz wiedziałem, ze nikt nie zbadał powłoki lakierniczej, kiedy powiedziałem, ze jest pewne wgniecenie nastapiło wielkie zdziwienie
Marka: Renault
Model: Twingo I
Silnik: 1.2
Rocznik: 1997 Pomógł: 6 razy Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 370 Skąd: Celestynów/Warszawa
Wysłany: 2008-05-27, 21:49
No to ceny poszły w górę... Nie tylko żywności i paliwa, jak widać.
Niektórzy powiadają, że lepszą jakość obsługi zapewniają serwisy poza Warszawą i jeżdżą do Siedlec czy Radomia. Ja nie mam czasu na takie wycieczki. W mojej ocenie gorzej wypadł kiedyś nieistniejący już serwis na Zagójskiej. Myślę, ża zamiast sprawdzania kolejnych serwisów lepiej powiedzieć panom, że z ostatniego przeglądu serwisowego nie jesteś w pełni zadowolony. I podać konkretne przykłady. A jeszcze lepiej chyba napisać swoje oczekiwania co do przyszłych wizyt.
A mnie się podobało.
Przegląd po 10 tysiącach. Przyjechałam 2 godziny wcześniej, niż byłam umówiona, ale miałam szczęście i - choć wcale nie napierałam - od razu Lolę zapakowali do hali. Po dwóch godzinach telefon, że można odebrać, bo już z mycia wyjeżdża. I jeszcze nieproszeni ramkę od rejestracji wymienili, bo jakoby pęknięta. A kto by to, panie, oglądał!
Do bonu dopłaciłam ~40PLN za żaróweczkę (coś jakby drogo, ale może to tyle kosztuje, nie znam się). Nowy bon dali.
Zabijcie mnie - nie wiem, co robili i czy rzeczywiście przeglądali, ale z założenia ufam ludziom i nie ma we mnie grama podejrzliwości. A jeśli ktoś jeszcze podpisem własnym gwarantuje, że zrobione, to wierzę i już.
Mega plus za tempo.
Gdyby jeszcze opiekę do dzieci organizowali, to bym nie musiała po Redutach chodzić i kasy w Makdonaldach wydawać
Minął już dobrze ponad roczek od historii z pierwszego postu, więc celem rozwiązania problemu pewnego brzęczenie postanowiłem ponownie sprawdzić działanie ASO w stołecznych Alejach J.
W odpowiedzi na niedzielny późnowieczorny imejl zadzwoniono do mnie z serwisu zaraz w poniedziałek rano, z propozycja idealnie terminu pasującego do moich wyartykułowanych preferencji: jeszcze tego samego dnia, późnym popołudniem.
Zjawiłem się chwilkę wcześniej i natychmiast zostałem obsłużony. Po niedługim oczekiwaniu na przydzielonego mechanika (?) odbyłem z nim króciuteńką jazdę testową, która potwierdziła moje własne przypuszczenia.
Auto trafiło na podnośnik, a ja - zgodnie z wcześniejszą prośbą - zostałem pod nie zaproszony celem zademonstrowania zlokalizowanego problemu oraz obserwacji procesu jego usuwania (co trwało jakieś 15 sek. (; ).
Po ponownej krótkotrwałej jeździe testowej auto zostało mi zwrócone i tym razem w pełni zadowolony oddaliłem się nim do domciu... (((:
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum