10 grzechów ciężkich polskich kierowców Artur Włodarski
2009-07-08, ostatnia aktualizacja 2009-07-08 15:29
Czego kierowcy nie dostrzegają u siebie, a nienawidzą u innych.
Polskie drogi - włącz się do akcji Gazety Wyborczej. Przyślij informację i zrób z nami mapę niebezpiecznych miejsc. Sprawdź jak jeżdżą inni, napisz o wadach kierowców, zobacz galerię krzyży polskich. Napisz do nas: listydogazety@gazeta.pl - więcej w serwisie specjalnym
Dużo samochodów, mało dróg. W kraju, który niemal nie zna bezkolizyjnych skrzyżowań, gdzie na większości wylotówek stoi się w korkach, gdzie wciąż luksusem jest wysłużona "gierkówka", kierowcy muszą wchodzić sobie w drogę. Jedni zależą od drugich. Wszyscy się spieszą. Zagęszczenie i pośpiech potęguje stres. A ten wyzwala najgorsze reakcje. W domu opanowani i spokojni, za kółkiem klniemy i trąbimy. Stajemy się samolubni, nieżyczliwi, agresywni. Być może większość nacji w tych warunkach zachowywałaby się podobnie. A jednak trudno nie odnieść wrażenia, że niektóre postawy i reakcje są naszą narodową specjalnością.
1. Jazda "po jednym"
Powodują ponad 6 tys. wypadków i zabijają blisko 900 osób rocznie. Choć policja łapie co dwudziestego, w2006r. zatrzymała ich aż 200 tys. Pijani kierowcy - plaga polskich dróg. Z badań Instytutu Transportu Samochodowego wynika, że na jazdę "po spożyciu" decyduje się co piąty kierowca. Wierzą, że są bezkarni. Ponad 99 proc. ankietowanych nigdy nie ukarano mandatem za prowadzenie po alkoholu. 98 proc. skazanych za jazdę po pijanemu otrzymało wyrok w zawieszeniu. Tylko co setny nietrzeźwy kierowca trafia za kratki z tego tytułu. Druga przyczyna to przyzwolenie społeczne. Picie wciąż uchodzi u nas za czyn heroiczny. Wyczyny pijaków traktujemy pobłażliwie, a doniesienia o promilowych rekordzistach kwitujemy uśmiechem. Najgorzej jest na wsiach, gdzie mnogość zataczających się pieszych i jadących wężykiem rowerzystów odzwierciedla liczbę nietrzeźwych kierowców aut.
2. Egoizm
Jadę powoli lewym pasem, bo za kilka kilometrów będę skręcał w lewo. Wjeżdżam na zatłoczone skrzyżowanie, nie martwiąc się, czy zdołam opuścić je przed zmianą świateł. Wrzucam kierunkowskaz w ostatniej chwili. Szukam jedynki, gdy zapali się zielone. Skręcam powoli, zmuszając jadące za mną auta do ostrego hamowania. A robię tak, bo... wszyscy tak robią.
3. Chamstwo
Parkuję na kopertach i ścieżkach rowerowych, bo mało kto z nich korzysta. Zajmuję dwa miejsca parkingowe, bo wygodniej mi wsiadać i wysiadać. Przejeżdżam na czerwonym, bo nie mogę stracić kolejnej minuty. Udając, że chcę skręcić w lewo, wpycham się na czoło kolejki jadącej na wprost. Często śmigam pasem dla autobusów. Wymuszam pierwszeństwo, bo mam silniejsze nerwy lub mocniejsze zderzaki. Karetka? Jak pojadę za nią, szybciej pokonam korek. Kałuże? Niech piesi uważają. Piesi? Mam na nich klakson. Jestem ważny, jestem sprytny, jestem zajęty. Więc jeżdżę, jak chcę. I nikomu nic do tego.
4 .Rywalizacja
Wpuścić czy jechać? Problem z zakresu teorii gier codziennie przerabiają dziesiątki tysięcy kierowców. Kiedy sznur aut z podporządkowanej czeka na skręcie, nic nie zyskam, zatrzymując się i wpuszczając któreś -myśli większość z nas. - A więc jadę, niech inni czekają... Trochę inaczej jest na Zachodzie. - Owszem, nic nie zyskam, ale też niewiele stracę - wpuszczę. Bo kiedy to ja będę na podporządkowanej, być może ktoś dziś wpuszczony może jutro wpuści mnie? I pozwoli zaoszczędzić więcej czasu -myśli Niemiec lub Szwed i wpuszcza. Modelowe rozwiązanie, jakim jest zasada zamka błyskawicznego (wpuszczamy pojedynczo), dopiero zaczyna zdobywać u nas popularność. Większość "podporządkowanych" wciąż musi odstać swoje, nim znajdzie się ktoś, kto na chwilę zrezygnuje z pierwszeństwa. Dlaczego? Bo nie myślimy w kategoriach kooperacji. We krwi mamy rywalizację i to jej dajemy posłuch. Z okrzykiem: "Gdzie się pchasz baranie!" przyspieszamy, gdy nas wyprzedzają (choć kodeks tego zabrania), trąbimy na ruszające z przystanków autobusy, walczymy o wolne miejsce parkingowe.
5. Wyprzedzanie na trzeciego
Choć to poniekąd przejaw dwóch ostatnich punktów, ze względu na skalę zjawiska zasługuje na odrębne potraktowanie. Żadna inna osobliwość naszych dróg, z przydrożnymi krzyżami włącznie, nie robi na obcokrajowcach takiego wrażenia: dwa pędzące z przeciwka auta, w tym jedno na kursie kolizyjnym - widok w ich mniemaniu bardziej pasujący do filmów w rodzaju "Mad Maksa" niż jakiegokolwiek europejskiego kraju. A to przecież nasza codzienność. Spójrzmy na dowolną jednopasmową międzymiastówkę. I choć jadąc trasą poznańską (E30) czy gdańską (E7) łatwo się znieczulić, nie wolno zapominać, jak bardzo niebezpieczny jest to manewr. A co będzie, jeśli za autem jadącym z przeciwka, które zjedzie na bok (by ustąpić nam miejsca), sunie inne, którego kierowca na moment się zagapi? Albo wyprzedzany właśnie tir nagle zjedzie na środek, by ominąć rowerzystę? Zderzenie czołowe -zmiażdżone auta, wywrócone tiry. Najbardziej przerażające wypadki są efektem wyprzedzania na trzeciego. Duża szybkość, mało miejsca, mało czasu, krwawy finał.
6. Ignorowanie znaków
Nasz sondaż pokazał, że tylko kilka procent kierowców przestrzega literalnie wszystkich ograniczeń, zakazów i nakazów. Zaś co dziesiąty w ogóle nie czyta znaków - jedzie tak, jakby ich nie było. Większość stosuje się do niektórych. To relatywiści. Ponieważ - przykładowo - nie przekraczają podwójnej ciągłej i nie parkują na kopertach, uważają się za praworządnych. A że zdarza się im zawrócić na zakazie czy cofnąć na jednokierunkowej? Nie uznają tego za wykroczenie. Dlaczego lekceważymy znaki? Owszem, także z poczucia bezkarności. Ale głównie dlatego, że jest ich za dużo, są zbyt restrykcyjne, a często oderwane od życia. Wiele niepotrzebnych, wiele bezsensownych, wiele nieaktualnych. Trudno znaleźć kraj z taką mnogością nakazów i zakazów. I z taką ich przewagą nad drogowskazami, których dla odmiany jest za mało. Pamiątki po zwężeniach, remontach i objazdach wciąż coś nakazują bądź czegoś zakazują. Ci, którzy tak ochoczo je stawiają, nie kwapią się do ich usuwania. Stąd absurdy w rodzaju ograniczenia do pięćdziesiątki na trzypasmówkach. Stąd przejścia dla pieszych w szczerym polu czy zakazy wyprzedzania na długich prostych. Kilka razy w miesiącu mijam znak "Stop" dający pierwszeństwo kolejce wąskotorowej Grójec-Mogielnica, która nie kursuje od 15 lat. Niby drobiazg, a jednocześnie komunikat: nie warto traktować znaków jako wyroczni. A potem mamy tragedie na przejazdach kolejowych identycznie oznakowanych, a jednak czynnych. Albo na drodze szybkiego ruchu, gdzie "znienacka" kończy się pas. Lub skrzyżowaniach, gdzie z prawej nagle wyjeżdża ciężarówka.
7. Młodzieńcza brawura
Skłonność do ryzyka i brak wyobraźni - najbardziej spektakularne skutki takiego koktajlu widać u młodych kierowców. Wracające nad ranem samochody pełne nastolatków uderzają o drzewa, koziołkują, płoną. Dyskotekowe wypadki - kolejna polska specjalność. Wspólny mianownik: młody kierowca, młodzi pasażerowie, duża szybkość, tragiczne skutki. Jak wykazały badania, najmłodsi kierowcy podlegają wyraźnej psychologicznej prawidłowości: im więcej rówieśników wiozą, tym bardziej się popisują. Do tego dochodzi fizyka: maksymalnie obciążone auta (bywa, że podróżuje nimi po sześć-siedem osób) zachowują się inaczej niż puste -dużo łatwiej wpadają w poślizg (zwłaszcza że zwykle liczą sobie tyle lat co ich właściciele, a więc nie mają systemów kontroli trakcji, sprawnych amortyzatorów czy nawet porządnych opon). Skłonność do ryzyka rodzi szybkość, a ta bezwładność. Jedno potęguje drugie. Kółko się zamyka.
8. Wtórny analfabetyzm
O ile skłonność do brawury jest cechą młodości, o tyle roztargnienie, niezdecydowanie i problemy z oceną sytuacji trapią zwykle starszych kierowców. To właśnie statecznym paniom i panom najczęściej zdarza się nie włączyć świateł, jechać pod prąd czy skręcić wprost pod wyprzedzający ich pojazd. Nie mają dobrego refleksu i orientacji. Nie mają właściwych nawyków ani świadomości własnych braków. Przestali rozróżniać niektóre znaki. Jeżdżą na pamięć utartymi szlakami. Jeżdżą wolno, więc w swym mniemaniu bezpiecznie. Ich samoocenę podnosi "staż za kółkiem" liczony dekadami od momentu wydania prawa jazdy. Tyle że w ciągu tych 50 lat nikt nie sprawdzał ich umiejętności. Czasami jednak weryfikuje je życie. Gdy zapadnie noc, spadnie śnieg lub trzeba pojechać gdzieś dalej. Potrącają przechodniów, rozjeżdżają rowerzystów, zawracają w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach. Jako motocyklista sam padłem ofiarą kierowcy, który po zmroku (jadąc na pozycyjnych) nagle zatrzymał się na najszybszym pasie z zamiarem skrętu w lewo. Powód? Odkrył, że pomylił drogę.
9. Nadmierna aktywność
Rodzaj nadpobudliwości psychoruchowej (ADHD), tyle że obserwowanej u kierowców. Jednym z głównych jej objawów jest zanik umiejętności jazdy na wprost i ze stałą szybkością. Cierpiący na tę przypadłość ciągle kluczą, przyspieszają i hamują. Kombinują i ryzykują. Nieznane za Odrą skakanie z pasa na pas (by na czwartym skrzyżowaniu być o trzy pozycje dalej), to ich znak rozpoznawczy. Siedzą na zderzaku, trąbią, gestykulują. Są nadaktywni i nieprzewidywalni. A przez to niebezpieczni. Dlaczego? Bo zaskakują innych. A to właśnie zaskoczenie jest przyczyną większości kolizji: ktoś nie sądził, że ktoś inny zachowa się tak, a nie inaczej. Pomijając sytuacje podbramkowe -mniej manewrów to mniej kłopotów. Kogo to nie przekonuje, niech pomyśli o innych korzyściach - jadąc płynnie, oszczędza i auto, i paliwo.
10.Jazda do upadłego
Im dłużej kierujemy, tym trudniej się nam zatrzymać. Tym bardziej żałujemy czasu na przerwę. Wpadamy w swoisty stupor, z którego trudno nam się wyrwać. Uczucie otępienia pojawiające się po około 250-300 km osłabia refleks i utrudnia ocenę sytuacji. Prowadzimy niczym robot, w którym słabną baterie. Z jednej strony winny jest nadmiar wrażeń, których nie szczędzą zatłoczone polskie drogi. Z drugiej - ciężarówki, tiry i autobusy. Bywa że bardzo trudno je wyprzedzić. A kiedy w końcu się uda, nie chcemy, by dopadły nas znowu. Więc jedziemy. Za wszelką cenę. I często na własną zgubę.
Każdy z nas zapewne obserwuje na co dzień 3/4 zachowań z listy. Niestety.
Ale jak próbujesz dać przykład i jest okazja żeby wpuścić parę aut z podporządkowanej to powiedza o Tobie, w najlepszym wypadku, "profesorek się k...wa znalazł".
No i rzecz właśnie w tym, żeby jak najmniej się przejmować "co powiedzą", a jak najwięcej myśleć... o sobie: "gdyby ja był na miejscu kierowcy w samochodzie obok mnie, to chciałbym, żebym się zachował następująco:" (:
To też się nie przejmuję, robię swoje i nie myślę tylko o sobie. Nawet małżonka moja, która nigdy nie prowadziła samochodu potrafi wyrazić opinię co by zrobiła
laisar napisał/a:
"gdyby ja był na miejscu kierowcy w samochodzie obok mnie, to chciałbym, żebym się zachował następująco:" (:
miałem ochotę napisać, że tak zgadzam się, ale wiek nie jest regułą... ale wyszedłbym na hipokrytę.
Panowie zauważyliście, że gość który pisał ten artykuł wyznaje swoje wartości i pewnie uważa się za nieomylnego (nigdzie nie zauważyłem "też tak robiłem", "i mi się to zdarzało", po prostu nieomylny) i nie tylko on, a pewnie 90% osób które to czyta.
Ci co są od nas starsi jeżdżą za wolno, mają słaby refleks, ci co są młodsi od nas jeżdżą za szybko i bez wyobraźni. Zgadza się, tak było, jest i będzie. Więc tak jak było mi mówione na nauce jazdy "Jeździj tak jakby wszyscy chcieli Cię zabić".
Ogólnie rzecz biorąc, jeżdżę za szybko - przyznaję się bez bicia, tyle że przeciwnie do tego co autor napisał... jeśli jadę sam, jeżdżę najszybciej, najbardziej agresywnie (może dlatego że jestem głównie skupiony na drodze i nieustającej walce, i jak większość kierowców staram się jedynie pokonać przestrzeń), czym więcej znajomych tym wolniej (zawsze jest z kim i o czym pogadać, rozumiem że może dlatego za szybko (po imprezie) że znajomi są półżywi (a może półmartwi) i nie da się z nimi nawiązać kontaktu i chcesz aby jak najszybciej opuścili twój wóz :D)
Dlatego jednym słowem i tak i nie. "Jeździj tak jakby wszyscy chcieli Cię zabić", a od siebie dorzucę i tak aby nikomu nie przeszkadzać.
Reszta pozostanie tak jak jest - PRECZ Z PIJANYMI KIEROWCAMI, jak myślę sobie że co trzeci samochód na drodze prowadzi pijany to jeszcze bardziej się boję :D
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-07-13, 21:38
Większość przytoczonych "grzechów" ma, moim zdaniem, źródło w braku wyobraźni. Kierowcy nie potrafią wyobrazić sobie potencjalnych konsekwencji swoich zachowań. Do tego dochodzi nieumiejętność wyciągania wniosków z własnych lub cudzych doświadczeń. "Mnie na pewno nie przydarzy się to, co temu baranowi"
Przyczyną tego jest w dużej mierze system kształcenia, który, w dużym skrócie, uczy wykonywania poleceń (a właściwie ich nie wykonywania z unikaniem konsekwencji), a nie myślenia.
Co do rywalizacji, ma ona też podłoże ekonomiczne (w Polsce). "Skoro kupiłem taką furę, to muszę zademonstrować jej możliwości. Przecież nie dam się wyprzedzić jakiejś Dacii!"
Pole rywalizacji ze zdobywania papieru toaletowego i kiełbasy w PRL-u przeniosło się m.in. na samochody.
Witam.
Zgadzam się ze wszystkimi. Na naszych drogach panuje straszne chamstwo i drobnomieszczaństwo.Dużo jeżdzę firmowym Fiatem Ducato i na co dzień się z tym spotykam. A najgorsze jest to że jak ciężarówka czy ewentualnie bus to trzeba się przed niego "wpieprzyć" bo to zawalidroga.
zauważyliście, że gość który pisał ten artykuł wyznaje swoje wartości i pewnie uważa się za nieomylnego
Nadinterpretujesz, MSZ - to nie jest subiektywny felieton odautorski, tylko wygląda na opracowanie i kompilację zebranych materiałów.
Po drugie, artykuł nie opisuje wszystkich młodych czy starych - a jedynie pewne ich podgrupy, popełniające konkretne wymienione "grzechy". (Świadczą o tym sformułowania: "zwykle" czy "większość").
Cytat:
(nigdzie nie zauważyłem "też tak robiłem", "i mi się to zdarzało", po prostu nieomylny
Nie wiem, jak mogłeś nie zauważyć...? Prawie cały tekst jest napisany w stylu "ja [coś-tam]" czy "myśli większość z nas" (podkreślenie moje) - jak to nie świadczy o przyznawaniu się autora do popełniania wspomnianych grzechów to nie wiem co by mogło...
Ostatnio zmieniony przez laisar 2009-07-14, 10:07, w całości zmieniany 1 raz
miałem tylko na myśli, że większość społeczeństwa, które to przeczyta i tak będzie jeździła jak do tej pory. Po prostu przymykamy oko na to jak sami jeździmy widząc jedynie błędy innych.
Ale coś w tym jest, że chyba ludzie zaczynają jeździć coraz gorzej. Nie mówię o przepuszczaniu w korkach, ale stosowaniu się do pierwszeństw przejazdu.
Nigdy nie zauważałem, żeby mój ojciec awaryjnie hamował z powodu wymuszenia pierwszeństwa przez kogoś innego, a w tym roku zdarzyło się mu to już trzy razy (już nie wspominam o tym, że TIR chciał zmieść mnie naczepą, że ja skręcając w lewo (jadąc drogą główną biegnącą w lewo) musiałem przepuścić osobę z przeciwka jadącą prosto, o kolizji już nie chcę pamiętać. Mam wrażenie że ludzie jeżdżą na pamięć i trochę zaczynają zapominać :)
Marka: KIA
Model: Rio
Silnik: 1.4 16V
Rocznik: 2012 Pomógł: 13 razy Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 1371 Skąd: Warmia
Wysłany: 2009-07-14, 10:11
Gdyby Prawa Jazdy nie byly rozdawane, jak Dowody Osobiste, nawet malpom bez mozgu, tak by nie bylo, ale na to wplywu nie mamy i trzeba brac doslownie wszystko pod uwage jadac samochodem.
Laisar, wszystko interpretujesz doslowinie... ? Ten artykul to czysta propaganda, standardowe formulki... Sam chcialbym zobaczyc autora w akcji na drodze... Czy cos da ? Jesli czaju skonczy z hipokryzja i choc przez rok-dwa przestanie jezdzic za szybko to juz by bylo cos.. :)
Do artykulu:
1. Kolejna hipokryzja... Albo sie odczepmy od rowerowych pijaczkow na wiejskich drozkach albo wprowadzmy prohibicje. Ew powrocmy do metod PRL i spuszczajmy im powietrze, no ale to taka niecywiliziwana metoda...
6. Cofanie na jednokierunkowej nie jest chyba zabronione.
8. Panie motocyklisto, skoro chcial skrecic w lewo to chyba normalne, ze stanal na lewym, a powod dla ktorego chcial skrecic to raczej nie twoja sprawa (swoja droga ciekawe skad go zna ;) )...
9. Widzialem kiedys kolesia, ktory jezdzil z otwartym oknem przez ktore mial wyciagnieta reke w gore i caly czas gestykulowal. Przynajmniej nie trabil :)
Co do przepuszczania... fajnie, ale czasem staje by przepuscic skrecajacego w lewo, a tan i tak nie pojedzie bo jada z przeciwka, albo staja, a za nim ledwo 2 samochody.. wszyscy by w 2 s przejechaly i droga wolna... Wiec robmy to z glowa (jak wszystko).
Marka: KIA
Model: Rio
Silnik: 1.4 16V
Rocznik: 2012 Pomógł: 13 razy Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 1371 Skąd: Warmia
Wysłany: 2009-07-14, 15:44
DUCATI napisał/a:
8. Panie motocyklisto, skoro chcial skrecic w lewo to chyba normalne, ze stanal na lewym, a powod dla ktorego chcial skrecic to raczej nie twoja sprawa (swoja droga ciekawe skad go zna ;) )...
Wszystkie manewry (w tym hamowanie) nalezy wykonywac tak by nie zagrazaly innym. Gwaltowne hamowanie na pustej drodze jest wykroczeniem! Pomijam oczywisty fakt, ze zamiar (a nie fakt) wykonania manewru nalezy zawczasu i jasno sygnalizowac...
O braku sygnalizacji nie bylo mowy, a "nagle" niekoniecznie nalezy interpretowac jako "gwaltownie", mozna np jako "nie po mysli motocyklisty", trzeba by jego spytac...
gwałtowne hamowanie jest wykroczeniem, ale kolizja jest winą najeżdżającego (przynajmniej tak mnie uczono).
Więc winni są po jednej i po drugiej stronie, tyle że sprawcą jest najeżdżający
Widząc, jak jeździ większość (zdecydowanie za małe odstępy), dla mnie pojęcie "nagłego hamowania" nie istnieje. Nie raz wypowiadałem się w tej kwestii w różnych tematach więc i tutaj dodaję. To ten z tyłu, nie zachowujący bezpiecznego odstępu (chyba, że ktoś się zagapił) zawsze będzie winny kolizji.
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-07-14, 22:53
Umiejętność czytania ze zrozumieniem jest wymagane już po III klasie podstawówki.
Przykładowo: "cofnąć" to nie to samo co "cofać".
Przytoczony tekst nie jest żadną propagandą, a kolejnym głosem "wołającego na puszczy", artykułującym "oczywiste oczywistości".
Do tych grzechów dorzuciłbym jeszcze brak asertywności, który przejawia się łamaniem przepisów wbrew własnym intencjom, po to, by przed innymi nie wyjść na głupka (nieudacznika nie wykazującego się dostatecznym cwaniactwem). Przyznaję, że sam tak niestety czasami postępowałem, choć staram się z tym walczyć.
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-07-14, 23:36
Proszę:
Cofanie to termin występujący w KD i oznacza, mówiąc w skrócie, jazdę na wstecznym.
Cofnięcie ma znaczenie ogólniejsze. Na przykład: idziesz do pracy i cofnąłeś się, bo zapomniałeś komórki. Nie oznacza to, że szedłeś do domu tyłem.
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-07-15, 18:56
Dla mnie to oczywiste. Zatrzymujesz się by spytać o drogę. Gość mówi, że musisz się cofnąć do skrzyżowania, które już minąłeś i skręcić w inną ulicę. Nie znaczy to, że będziesz cofał tyłem (np. 500 m).
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-07-15, 20:42
Tak właśnie uważam, i jest to dla mnie oczywiste. Te dwa czasowniki stosuje się w innych sytuacjach. O tym uczą w szkole.
Nawiasem mówiąc, o ile dobrze pamiętam, to chyba Ty opisywałeś swoją przygodę z sąsiadem i ...
Nie wiem, zielony, czy myslisz, czy spoczales na laurach, czego was tam uczyli w tej szkole, ale obawiam sie, ze cos nie dokonca (zbyt doslownie) zrozumiales i niestety rowniez tym razem sie mylisz... "cofnac" w tym artykule ma znaczenie dokladnie takie jak w kodeksie (czyli jazda na wstecznym). Jak jest jakis znawca jezykowy tutaj to niech ci wytlumaczy, jesli nie to ja moze sprobuje...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum