Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

DACIA Klub Polska  
  •  FAQ  •   Szukaj  •   Użytkownicy  •   Grupy  •  Rejestracja  •   Zaloguj  • 

 Ogłoszenie 
JEDNA SPRAWA = JEDEN TEMAT

Poprzedni temat :: Następny temat
Zamknięty przez: laisar
2012-03-02, 23:31
Humor (cz.2)
Autor Wiadomość
maciek 


Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: TCE 100 LPG
Rocznik: 2020
Wersja: Prestige
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 3531
Skąd: Lublin
Wysłany: 2011-05-15, 17:25   

_________________
Jestem handlowcem w salonie Carrara w Lublinie. Szukasz oferty na Nową Dacie? Pisz PW lub na e-mail

 
maciek 


Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: TCE 100 LPG
Rocznik: 2020
Wersja: Prestige
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 3531
Skąd: Lublin
Wysłany: 2011-05-16, 18:03   

http://moto.wp.pl/kat,121...ml?ticaid=1c50a
_________________
Jestem handlowcem w salonie Carrara w Lublinie. Szukasz oferty na Nową Dacie? Pisz PW lub na e-mail

 
Piotr_K 



Marka: Dacia
Model: Duster 4x4 esp+asr
Silnik: 1,6 MPI 16V + LPG BRC
Rocznik: 2011
Wersja: Ambiance
Dołączył: 27 Mar 2011
Posty: 1001
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-05-18, 01:10   

Uwielbiam czeski humor, tym razem troszkę czarnego
http://youtu.be/O3G_IsM5CCc
_________________
Dacia Duster 1,6+LPG BRC Ambiance 4x4, brąz cajou
 
opos 



Marka: Dacia
Model: SANDERO/Logan MCV
Silnik: 1.4 + LPG/1,5 Dci
Rocznik: 2010
Wersja: Arctica
Dołączył: 09 Cze 2010
Posty: 396
Skąd: S-E
Wysłany: 2011-05-21, 17:18   

I nawet podoba się mojej żonie http://www.youtube.com/watch?v=3rX_S9eoV7I
 
Leny 



Marka: Dacia
Model: 1300
Silnik: 1,3 B+G
Rocznik: 1975
Dołączył: 09 Mar 2011
Posty: 77
Skąd: Siedleczka/Rzeszów
Wysłany: 2011-05-21, 20:21   

A pro po czeskiego humoru http://www.cda.pl/video/1...-Mu__i-v-nadiji
_________________
 
wojtek_pl 


Marka: Peugeot
Model: 3008
Silnik: 2.0 HDI 165
Rocznik: 2010
Dołączył: 30 Kwi 2011
Posty: 1208
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-05-24, 08:40   

AUTOSALON
sztuka w trzech aktach

AKT 1

Wnętrze salonu samochodowego znanej marki. Duże przeszklone okna wychodzące na ulicę zalepione informacjami o zniżkach i promocjach. Na ścianach
foldery reklamowe i informacje o niezwykle korzystnych kredytach. W środku stoliczek i sofa dla klientów, dwa-trzy pokazowe samochody, i półokrągły
kontuar za którym siedzi rozwalony w fotelu znudzony SPRZEDAWCA i gra na komputerze w jakąś strzelarkę. Oprócz sprzedawcy w salonie nikogo nie ma. Nad wszystkim unosi się dobrze zauważalne widmo recesji.

Słychać gong towarzyszący otwieraniu się drzwi wejściowych. Sprzedawca zrywa się, zdejmuje nogi z kontuaru i wyłącza grę. Wchodzi KLIENT -
mężczyzna w wieku lat około pięćdziesięciu-sześćdziesięciu, o pospolitej, nalanej twarzy, lekko łysiejący, włosy niechlujnie zaczesane. Ubrany jest w
elegancki, ale źle leżący garnitur. Pod pachą trzyma wypchaną czymś plastikową torbę, tzw. reklamówkę. Widać że klient jest lekko onieśmielony,
próbuje jednak grać ważniaka.

K: (władczo) Halo! Młody człowieku! Czy to ty tu obsługujesz?

S: Słucham szanownego Pana

K: Samochód chciałem kupić! Jedną sztukę!

S: Tak, oczywiście... Szanowny pan chciałby kupić sobie samochód. Jeden. A konkretnie to jaki?

K: (bez chwili wahania) Zielony. Albo czerwony. I jeszcze, żeby miał taką farbę co to się tak w słońcu iskrzy i migocze, rozumiesz pan?

S: (profesjonalnym tonem) Tak, oczywiście, chodzi o metalic.

K: (z oburzeniem w głosie) No pewnie że metalik! Czasy plastikowych samochodów to się już skończyły, panie młody! Pan to mleko masz pod nosem i
tego nie pamiętasz, ale szwaby robiły kiedyś taki samochód. (mentorskim tonem) Ale to se ne wrati, panie młody. Więc ja chcę przyzwoity samochód z
metalu, panie młody! ME-TA-LIK!

S: (tłumiąc śmiech) Taak, oczywiście, z metalu. Coś znajdziemy. Ale konkretnie jaki samochód?

K: (patrząc na sprzedawcę podejrzliwie) Przecież już raz mówiłem. Pan głuchy jesteś, panie młody? Zielony. Albo czerwony. Żona by chciała
czerwony, ale między nami mówiąc, panie młody (ściszonym głosem) to ja wole zielony. Jak pan powiesz że czerwonych nie ma, to się nie zmartwię.

S: Oczywiście, zielony, tak, jasne... Oczywiście, mamy zielone... Ale może mógłby szanowny pan nieco sprecyzować swoje wymagania? Nasza firma
produkuje różne samochody. (wyuczonym tonem) Może w związku z tym zaprezentuję szanownemu panu pełne spektrum szerokiej gamy oferty naszej
firmy w segmencie samochodów osobowych. Firma nasza, będąca liderem...

K: (przerywa, patrząc na sprzedawcę wzrokiem głodnym rozumu) Że jak pan mówisz?

S: Chodzi o to, proszę szanownego Pana, który z modeli samochodów produkowanych przez naszą firmę życzy Pan sobie...

K: (patrząc na sprzedawcę jak na idiotę, prawie krzyczy) Jakich znowu modeli? Pan ocipiał, panie młody?! Ja nie chcę żadnych modeli! Czy ja
trafiłem do sklepu z zabawkami? Ja chcę prawdziwy samochód, taki do jeżdżenia, a nie model!

S: (z lekka osłupiały) Aaaa... rozumiem. Taki do jeżdżenia. Właśnie miałem powiedzieć, że samochody produkowane przez naszą firmę znakomicie nadają
się do jeżdżenia. Tak. Bez wątpienia. Jednakowoż, produkujemy wiele różnych mod..., znaczy się, rodzajów samochodów. Jedne są duże, inne małe, jedne...

K: (władczym głosem) Duży! Największy jaki macie. Byle gównem dupy woził nie będę.

S: No to oczywiście Superstar... ekskluzywna limuzyna z wyższego segmentu, wyposażona...

K: (patrząc podejrzliwie) Zaraz, zaraz! Jak pan mówisz? Jakie co z czego?

S: Taki luksusowy wózek. Produkowany w kilku wersjach nadwoziowych, z silnikami wolnossącymi o pojemnościach od 1.8 do 3.0 litra, silnikami z
doładowaniem 2.5 i 3.0 litra, oraz silnikami wysokoprężnymi 2.6 i 3.0 litra, ten ostatni także z doładowaniem...

K: (przerywa, lekko oszołomiony) Rzucasz pan cyferkami jak Belka w sejmie, panie młody. A tak po ludzku, to o co się rozchodzi?

S: Po prostu, podałem w jakie silniki wyposażany jest ten mod..., ten samochód.

K: (nieufnie) A po kiego grzyba mi tyle silników? Jeden nie starczy? Psują się często, czy jak?

S: Oczywiście, że starczy. Chodzi o to, że może pan szanowny sobie wybrać, jaki silnik chce mieć pan w swoim samochodzie.

K: No patrz pan, jaka Ełuropa. Wybrać se mogę. (zgryźliwie) A może byś mi, panie młody, coś doradził. Za coś panu płacą chiba, młody człowieku. Cyferkami rzucać, to i ja potrafię panie młody! Osiem! Dwanaście! Trzy! Pięćdziesiąt cztery!

S: (próbuje zachować powagę) Im większy silnik, tym lepsze są osiągi samochodu. Ale samochód z większym silnikiem jest droższy. Taki silnik pali też więcej paliwa, zatem jest kosztowniejszy w eksploatacji. Może pokaże panu cennik...

(Klient klepie ręką po wypchanej plastikowej torbie. Słychać szelest papieru)
K: (pobłażliwym tonem) Ceną nie zaprzątaj sobie głowy, młody człowieku.

S: Skoro tak, to polecam panu silnik 3.0 z turbodoładowaniem. To wysokiej klasy jednostka napędowa, sześciocylindrowa w układzie widlastym, z wielopunktowym wtryskiem paliwa i kolektorem dolotowym o zmiennej...

K: (przerywa) Przestań gadać szyfrem, młody człowieku, bo się wkurwię. Powiedz pan, jak człowiek: ma kopa?

S: Zajebistego!

K: (zadowolony) No, i potrafisz pan gadać po ludzku, panie młody!

S: (rozluźniony) Rozumiem, że szanowny Pan życzy sobie pełną opcję: sprzęt grający wysokiej klasy, klimatyzacja, skóra, pełna elektryka?

K: (pobłażliwie) To się chyba rozumie samo przez się, młody człowieku! A będzie zielony?

S: Akurat mamy egzemplarz w kolorze zielonym na stanie. To może pokaże szanownemu panu z bliska...

(podchodzą do stającego w rogu zielonego Superstar-a. Sprzedawca otwiera drzwiczki i pokazuje wnętrze)

K: (z zadowoleniem) Taaaaak, to jest to! (rozgląda się po wnętrzu) A te fafkulce tu na dole, pod fotelem, to nie będą przeszkadzać? Ja bym chciał nogi trzymać w tym miejscu...

S: Że co proszę..? Co pan ma na myśli?

K: O, te tutaj...

S: (maksymalnie zaskoczony) To są pedały!

K: Pedały? Myślałem że pedały są w rowerze! Czy muszę pedałować w czasie jazdy? Mówił pan, panie młody, że tu jest silnik?

S: Oczywiście że jest silnik. Nie musi pan pedałować w czasie jazdy. To znaczy... eeee... pedałami reguluje się pracę silnika... eee... i hamulców...

K: (z przyganą) Coś pan kręcisz, panie młody! To w końcu, będę musiał pedałować? Czy to jest bardzo męczące?

S: Nie będzie pan musiał pedałować! Na pedały NACISKA się żeby przyśpieszyć lub zahamować...

K: Bo jak byłem mały, to miałem taki samochodzik dziecinny... On też miał pedały... I żeby jechać, trzeba było je na przemian naciskać... dokładnie tak jak pan mówisz. Pan jesteś pewien, panie młody, że to co pan mi pokazujesz to prawdziwy samochód? Nie czasem ten "model", który mi pan proponowałeś na początku?

S: (z rozpaczą) To NIE JEST MODEL! Każdy prawdziwy samochód ma pedały! Nie trzeba ich na przemian naciskać! Nawet jest to niewskazane... Naciska się żeby przyśpieszyć lub zahamować... (do siebie) O Chryste Panie...

K: Trochę mnie pan uspokoiłeś, młody człowieku. Dobrze... O pedałach już wiem. Ciekawe, czym jeszcze pan mnie zaskoczysz...

S: (patrząc niepewnie na klienta) Ten tego... czy mogę szanownemu panu zadać jedno pytanie..?

K: Oczywiście. Proszę pytać, młody człowieku. Słucham...

S: (z zakłopotaniem) Czy szanowny Pan ma w ogólę prawo jazdy?

K: (oburzony) Oczywiście! Mam takie prawo! Gwarantuje mi je konstytucja! (patetycznie) Żyjemy w demokratycznym państwie prawa, jakbyś tego nie zauważył, młody człowieku!

S: (nieco zbity z tropu) Tak, tak, oczywiście, konstytucja... Ale do jeżdżenia samochodem po drogach publicznych musi pan szanowny posiadać specjalne zezwolenie. Taki kwitek, który...

K: (pobłażliwym tonem) Panie młody, to już nie te czasy kiedy na wszystko trzeba było mieć zgody, pozwolenia, zezwolenia, kwitki... (groźnie) Więc niech pan młody głupot nie gada, tylko proszę mi pokazać jak się obsługuje to auto. Ja płacę i wymagam!

S: No dobrze. To kółko tutaj, to jest kierownica. Używa się ją w celu...

K: (wściekły) Pan sobie chyba kpisz ze mnie, panie młody! Pan masz mnie za idiotę!? WIEM co to jest kierownica! (klient wykonuje kilka zamaszystych obrotów kołem kierownicy, aby udowodnić że wie co to jest kierownica)

K: (nieufnie) A ten dzyndzel, tutaj, to co to jest?

S: Dźwignia zmiany biegów. Jeśli pan chce zmienić bieg, to wtedy...

K: Nie chce! Proszę mi ustawić od razu tak żeby było dobrze! Nie będę nic zmieniać! Potem mi powiecie że coś zmieniałem i popsułem!

S: (tonem perswazji) Trzeba zmieniać biegi w czasie jazdy

K: Jak to "trzeba"? A jak ja nie chcę to kto mnie zmusi?

S: Noo, jakby to powiedzieć. Rusza się zawsze z pierwszego biegu. Ale na pierwszym biegu nie da się osiągnąć dużych prędkości, więc potem zmienia się na drugi, potem na trzeci i tak dalej...

K: (zniesmaczony) Kretyńskie rozwiązanie! I tak ciągle trzeba zmieniać? Ile tych biegów jest?

S: Pięć.

K: Pięć biegów! Bez sensu! A nie ma pan młody takiego samochodu który ma tylko jeden?

S: Posiadamy też samochody z automatyczną skrzynią biegów. Wtedy nie trzeba nic zmieniać bo zmieniają się same. Tylko się ustawia czy chce się jechać do przodu czy do tyłu.

K: Ja nie będę jeździł do tyłu, panie młody. Zawsze do przodu, nigdy wstecz - to moja dewiza życiowa. Proszę mi pokazać to auto co w nim nie trzeba zmieniać! Nie można było tak od razu, tylko musiał pan dupę zawracać?

S: Samochód z automatyczną skrzynią biegów jest dużo droższy

K: Powiedziałem, młody człowieku, żebyś nie zamartwiał się nie swoimi problemami. Chcę go obejrzeć!

S: W związku z tym proponuję, byśmy wyszli na plac manewrowy.

KURTYNA

AKT 2

Plac manewrowy na zapleczu salonu. Nieduży teren, jakiś metr poniżej poziomu ulicy, otoczony niewysokim betonowym murkiem. Prawie pusty, tylko w jednym rogu stoi kilka pojemników na śmieci, a naprzeciwko murka zaparkowana jest luksusowa, czarna limuzyna.

Sprzedawca prowadzi Klienta w stronę samochodu.

K: (z pretensją w głosie) Zaraz! On jest CZARNY! Miał być, kurna, zielony. Pan jesteś tym, jak mu tam, dalto... tego... no, tym od kolorów, panie młody?

S: (konfidencjonalnie) Tak między nami to te najdroższe wersje są zawsze czarne. Widział pan szanowny kiedyś jakiego premiera, albo inszego ministra, żeby zielonym przyjechał? No chyba że wojskowy. A tak, to zielonymi plebs jeździ...

K: (takim tonem, jakby nigdy nie uważał inaczej) Ma pan słuszność, panie młody. Cały czas starej mówię, że prawdziwa kultura to czarny. Ale głupie babsko się na zielony uparło. Ale co ja się babą będę przejmował. Mam rację, panie młody?

S: (uśmiechając sie pod nosem) Jasne, że tak!

(Klient otwiera drzwiczki i sadowi się za kierownicą. Sprzedawca stoi obok przy otwartych drzwiach kierowcy.)
K: Noooo, to rozumiem. Full luksus. (z pretensją, pokazując na dźwignię od automatycznej skrzyni biegów) Ale ten dzyndzel tu dalej sterczy...

S: Tu się właśnie ustawia, czy pan chce jechać w przód czy w tył. Teraz, żeby pojechać do przodu, po włączeniu silnika musi Pan przesunąć wajchę w pozycję oznaczoną literą "D", i to wszystko.

K: Dlaczego oznaczoną "D"?

S: Hmmmm.... to jest skrót od "Do przodu"!

K: A litera "N"?

S: W pozycji "N" samochód nie będzie jechał. To jest skrót od "Nie jedzie"

K: Świetnie! A "P"?

S: Służy do parkowania, jak łatwo się domyślić.

K: A "R"?

S: To jest bieg wsteczny.

K: (podejrzliwie) Zaraz! Wsteczny? To dlaczego "R"? Powinno być "W"! Oj, coś tu pan młody kręci...

S: (ściszając głos) To oznaczenie pochodzi jeszcze z czasów zimnej wojny. Wie Pan, żeby wróg się nie domyślił... No a teraz jak się wszyscy przyzwyczaili to już zostało. A poza tym jesteśmy w NATO i powinniśmy przyjmować ich oznaczenia.

K: No tak, to zrozumiałe. A te pozostałe literki?

S: Nimi się Pan może nie przejmować. To do ręcznego zmieniania biegów. A Pan przecież niczego zmieniał nie będzie...

(Klient patrzy badawczo pod nogi)
K: (odkrywczo) Brakuje jednego pedała. W tamtym były trzy.

S: W samochodach z automatyczną skrzynią są tylko dwa. Pierwszy z prawej to gaz. Im bardziej go Pan wciśnie, tym szybciej będzie Pan jechał. A ten szeroki pedał z lewej, to hamulec. Jak się go naciśnie, to samochód stanie.

K: A ten trzeci pedał co go tu nie ma?

S: Był przydatny przy zmianie biegów. Ale ponieważ w tym samochodzie biegi zmieniają się same, to nie jest konieczny.

K: A ta wajcha tutaj?

S: To jest dźwignia kierunkowskazów

K: Kie-run... co?

S: Jak Pan chce skręcić w prawo, to tu trzeba przestawić... o! (sprzedawca przestawia dźwignię kierunkowskazów i pokazuje migoczącą kontrolkę na tablicy rozdzielczej) A jak w lewo, to o tak...

K: (zdziwiony) I muszę przestawiać przed każdym skrętem? Nie wystarczy przekręcić kierownicy?

S: Do skrętu wystarczy. Ale dzięki kierunkowskazom inni kierowcy będą widzieli, w którą stronę Pan chce skręcić, i...

K: (zdenerwowany) A gówno ich to obchodzi! To moja sprawa gdzie chcę jechać! Gdyby wszyscy w tym kraju pilnowali swoich spraw to by wiele rzeczy wyglądało inaczej, młody człowieku!

S: (ugodowo) Z pewnością ma szanowny Pan racje. To jeszcze tylko pokaże Panu klakson... o tutaj (sprzedawca wciska klakson).

K: (ucieszony) Fajne! Da się to włączyć na stałe?

S: Na stałe?

K: No tak żeby ciągle wyło... Wtedy ludzie wiedzieli by że jadę i usuwali się z drogi...

S: Tak, to łatwe. Trzeba w tym celu zalepić guzik przylepcem, tak żeby był ciągle wciśnięty. Przylepiec znajdzie Pan w apteczce która jest w bagażniku.

K: (z uznaniem) Widzę że o wszystkim pomyśleliście.

S: (chełpliwie) Się wie. Fachury. Znamy swój fach.

(Sprzedawca siada na miejscu pasażera)

S: Teraz pokaże Panu jak włączyć silnik. Proszę upewnić się czy wajcha skrzyni biegów jest w pozycji "Nie jedzie"..., o tak, a teraz włożyć kluczyk w otwór pod kierownicą... o, tutaj, i delikatnie przekręcić.

(Rozlega się cichy szum)

K: (rozmarzonym głosem) Nie ma nic milszego uszom prawdziwego mężczyzny, niż ten rasowy, czysty pomruk potężnego silnika...

S: Silnik na razie jest wyłączony. A to co Pan słyszy to dmuchawa. Proszę teraz przekręcić kluczyk jeszcze mocniej i potrzymać przez chwilę... o tak, a teraz puścić.

(Słychać rozrusznik, samochód zapala. Klient kreci kołem kierownicy w lewo do oporu. Sprzedawca nie zwraca na to uwagi)

K: Czy teraz silnik jest już włączony?

S: Tak.

K: Czyli teraz, żeby ruszyć, wystarczy przełączyć w pozycję "Do przodu" i wcisnąć gaz?

(Sprzedawca potakuje. Klient nagłym ruchem przełącza dźwignię biegów na "D" i wciska do oporu pedał gazu. Samochód skacze do przodu i uderza i murek, przed którym był zaparkowany).

S: (krzyczy) Co Pan najlepszego robi?!

K: (zimnym, oskarżycielskim tonem) Ten samochód jest popsuty! Nie skręca!!

S: Jak to "nie skręca"?

K: No nie skręca! Przekręciłem kierownicę ile tylko mogłem w lewo, żeby skręcić i pojechać wzdłuż płotu! A ten pojazd pojechał prosto i uderzył w ścianę! Jest niesprawny!

S: Przecież staliśmy metr od płotu! Jak miał skręcić?!

K: Jak to jak, normalnie! W lewo! Gdyby był sprawny...

S: (stara się opanować) Żaden samochód nie skręci w miejscu! Musi być trochę miejsca.

K: (zdumiony) Do dupy! Jak to nie skręci w miejscu? Żaden?

S: Żaden. Do skrętu musi być miejsce. Ten samochód jest sprawny, tylko pan nie miał tu miejsca na skręt.

K: Bez sensu! To jak mam stąd odjechać, skoro przed nami jest mur a samochód nie skręca? Trzeba będzie rozebrać ogrodzenie...

S: Trzeba najpierw trochę cofnąć. I cofając zakręcić. A potem do przodu i też zakręcić...

K: Aaaaaa, rozumiem. Trochę cofnąć...

(Klient przekłada wajchę w pozycję "R" i wciska gaz. Samochód gwałtownie rusza wstecz)

S: (przerażony, krzyczy) Hamulec!

(Klient wciska z całej siły hamulec. Samochód staje praktycznie w miejscu. Klient i Sprzedawca uderzają głowami w zagłówki)

S: Proszę ostrożniej wciskać pedał gazu. To jest bardzo mocny silnik i ma spore przyśpieszenie. Hamulca zresztą też proszę używać nieco łagodniej.

K: (rozradowany, wygląda jak dziecko które dostało nową zabawkę) Co, pękasz pan?

S: Proszę przesunąć dźwignię na "D" i DELIKATNIE przycisnąć gaz. I wyprostować kierownicę...

(Samochód delikatnie rusza do przodu, przejeżdża kilka metrów i staje)

S: Widzi pan, tak lepiej. To jak, czy poradzi już pan sobie?

K: Phi, to banał. Czuję się jakbym od urodzenia jeździł tym samochodem.

S: To teraz proponuję wrócić do salonu. Dopełnimy formalności i będzie pan mógł odjechać.

(Sprzedawca i Klient wychodzą z wozu i znikają w drzwiach salonu.)

KURTYNA

AKT 3

Wnętrze salonu. Przez duże okno widać plac manewrowy ze stojącym samochodem, i wyjazd na ulicę.

Sprzedawca za kontuarem kończy wypisywać jakieś kwity. Klient nadal trzyma pod pachą reklamówkę, ale już dużo mniej wypchaną.

S: (wręczając Klientowi plik papierów i kluczyki) No, to wszystko. Dziękujemy panu za dokonanie u nas tego wyjątkowego zakupu. W razie jakiś problemów polecamy nasz warsztat, który znajduje się niespełna pół kilometra stąd - dokładny adres ma pan w papierach. (nieco zgryźliwie) Może tam pan naprawić przedni zderzak, który trochę popękał kiedy samochód nie skręcił... No ale to już odpłatnie, bo gwarancja tego nie...

K: (zły) Mówiłem już, młody człowieku...

S: ...żebym nie martwił się nie swoimi problemami. Tak, oczywiście. W tym warsztacie bardzo dobrze reperują też wszelkie uszkodzenia karoserii... wie pan, jakieś obtarcia, wgniecenia, i tym podobne sprawy...

K: (zdziwiony) Ale przecież karoseria nie jest uszkodzona...

S: ...jeszcze...

K: (podejrzliwie) Słucham?

S: (niewinnie) Wie pan, jak ci ludzie jeżdżą...

K: (groźnie) No! Niech mi tylko ktoś uszkodzi mój samochód, to nogi z dupy powyrywam!

S: Może wyprowadzę samochód na ulicę?

K: (dumnie) Co pan myślisz, że ja nie potrafię?

(Klient wychodzi z salonu na plac manewrowy. Wsiada do auta, zapala i rusza z wielką prędkością w stronę rampy wyjazdowej prowadzącej na ulicę. Rampa jest wąska, niewiele szersza od samochodu, obramowana po bokach betonową barierką. Samochód klienta przyciera najpierw o jedną, potem o drugą barierkę, lecą iskry...)

S: (do siebie) Jezu..!

(Samochód klienta znika z widoku. Słychać ostre hamowanie. Po chwili wściekły Klient wpada do salonu trzaskając drzwiami)

K: Macie krzywy wyjazd!! Porysowałem przez was samochód!!

S: Ależ szanowny panie, wyjazd jest idealnie prosty.

K: (krzyczy) Jest KRZYWY! Idzie skosem!

S: Jak to skosem!

K: (dalej krzyczy) Po prostu, skosem! Ja jechałem prosto, a wyjazd był ukosem i dlatego przytarłem w barierkę! Jeszcze się policzymy!

(Klient wypada z salonu. Po dziesięciu sekundach wraca, nieco spokojniejszy)

K: Ten warsztat, co pan mówił, to gdzie jest?

S: W lewo, i ulicą do końca.

(Klient wychodzi. Słychać jak wsiada do samochodu. Po chwili ryk silnika, pisk opon, charakterystyczny dźwięk zderzających się pojazdów. Słychać głosy kłótni. Sprzedawca wygląda przez okno na ulicę)

Głos klienta: No i co narobiłaś, kretynko! Cały błotnik wgnieciony! Mój nowy samochód! Ty idiotko!

Głos kobiety: Przecież zajechał mi pan drogę! Trzeba uważać jak się włącza do ruchu. Pirat!

Głos klienta: Nie widziała że jadę? Nie widziała? Głupia krowa i do tego ślepa!

Głos kobiety: Przecież ja miałam pierwszeństwo...

Głos klienta: Jak widziała że jadę, to powinna stanąć i poczekać! Ja mam większy samochód. Zobacz, krowo, co narobiłaś!

(Słychać trzaśnięcie drzwiami i dźwięk zapuszczanego silnika)

Głos kobiety: Gdzie, gdzie!? Pan mi musi oświadczenie podpisać... ludzie, niech ktoś go goni, ucieka pirat jeden... Policjaaaaa!

(Słychać oddalający się dźwięk samochodu. Dźwięk jest dziwnie metaliczny, tak jakby za samochodem wlokło się coś po ziemi. Sprzedawca odchodzi od okna, siada za kontuarkiem, sięga po telefon, dzwoni)

S: Warsztat? A, cześć Kaziu, to ja, co u ciebie.... a dziękuje, jakoś się kręci, właśnie opchnąłem Superstar-a... taaaaak, Superstar-a, dobrze słyszysz... którego? Tę pokazówkę z automatem, full wypas... tak, dobrze kojarzysz, tę co stała z tyłu na placu... no i co z tego że droga jak skurwysyn, trafił się dziany klient to wziął.. Jakie rabaty dałem? Żadnych nie dałem, wziął za pełną cenę... Taak, pewnie że nas to ustawia, szef pewnie wreszcie premie wypłaci bo już cienko było... nie narzekaj, dałem mu wasz adres, będziecie mieli klienta, pożywicie się trochę..

(sprzedawca przełącza telefon w tryb głośnomówiący i odchodzi od kontuaru, żeby sobie nalać wody. Dzięki temu słyszymy, co mówi rozmówca)

Rozmówca: ...i co z tego że mu dałeś nasze namiary, ty myślisz że z przeglądów to wyżyć można, naprawy to co innego ale sam wiesz że te cholerstwa się raczej nie psują, a tak olej wymienić, klocki, myślisz że z tego coś mamy... (chwila ciszy) Przepraszam cię, Heniu, ale nie mogę teraz rozmawiać, chyba mam klienta...(po krótkiej chwili). O rany boskie, co on z tym samochodem robił, oba boki obtarte do żywego, przód rozwalony, tył chyba też, zderzak się wlecze za samochodem... nawet trudno poznać co to jest... zaraz, zaraz, to chyba Superstar!

(Sprzedawca uśmiecha się pod nosem i odkłada słuchawkę)
 
bushi 



Marka: Dacia
Model: Duster 4x2
Silnik: 1.6
Rocznik: 2011 / 2016
Wersja: Laureate
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 488
Skąd: Łódź
Wysłany: 2011-05-24, 14:45   

Z cala pewnoscia to nie byl salon Dacii ;P
_________________
http://www.jamnikiniczyje.pl
http://jamniki.eadopcje.org
POMAGAJMY JAMNIKOM!!!
 
maciek 


Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: TCE 100 LPG
Rocznik: 2020
Wersja: Prestige
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 3531
Skąd: Lublin
Wysłany: 2011-05-25, 17:19   

przemiana Dacii w Renault to jest nic przy tym
http://autokult.pl/2011/0...ski-fiat-uno-a3
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
tragedia
_________________
Jestem handlowcem w salonie Carrara w Lublinie. Szukasz oferty na Nową Dacie? Pisz PW lub na e-mail

 
Prezes 



Marka: Dacia --> Renault
Model: Duster 2 --> Kadjar
Silnik: 1.2 TCe 1.5 dCi EDC
Rocznik: 2017(m2018) --> 2017
Wersja: Prestige
Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 1700
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-05-25, 17:33   

maciek napisał/a:
tragedia
a ja się nie zgadzam :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Miał ktoś czasu i fantazji.... i czasu. Żeby nie było żadnego znaczka marki, powiedziałbym nawet, że ładnie!
 
Piotr_K 



Marka: Dacia
Model: Duster 4x4 esp+asr
Silnik: 1,6 MPI 16V + LPG BRC
Rocznik: 2011
Wersja: Ambiance
Dołączył: 27 Mar 2011
Posty: 1001
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-05-25, 21:49   

to niezłe jest ;)) http://www.cda.pl/video/17090ab/SS-Super-Striptiz
_________________
Dacia Duster 1,6+LPG BRC Ambiance 4x4, brąz cajou
 
stempik 



Marka: dacia
Model: logan
Silnik: 1,4mpi
Rocznik: 2005
Wersja: Laureate 5 os.
Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 698
Skąd: Łódź
Wysłany: 2011-05-25, 22:13   

http://www.noob.us/humor/...is-ad-is-about/

Zawsze byłem zdania że w zasadzie wszystko można wyjaśnić w prosty sposób.
Ostatnio zmieniony przez stempik 2011-05-25, 22:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
maciek 


Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: TCE 100 LPG
Rocznik: 2020
Wersja: Prestige
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 3531
Skąd: Lublin
Wysłany: 2011-05-27, 12:40   

_________________
Jestem handlowcem w salonie Carrara w Lublinie. Szukasz oferty na Nową Dacie? Pisz PW lub na e-mail

 
mrówa 


Marka: Dacia
Model: Sandero
Silnik: 1,4 MPI
Rocznik: 2010
Wersja: Arctica 5 os.
Dołączyła: 08 Lut 2011
Posty: 710
Skąd: RP
Wysłany: 2011-05-27, 12:49   

:-D
 
krakry1 


Marka: Renault / VW
Model: Captur / Up
Silnik: 1,3 TCe 130KM/60 KM
Rocznik: 2019 / 2014
Wersja: Laureate
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 1889
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2011-05-27, 13:48   

Mistrz parkowania ... i owszem (miał/a szczęście). :-D :lol: :lol:
 
gubler 



Marka: Dacia
Model: Logan
Silnik: 1.6 MPI
Dołączył: 01 Lis 2009
Posty: 24
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-06-27, 11:45   

najlepiej mieć auto na siebie :D http://www.youtube.com/us...c/1/nwRjxUETx4k :D :D
 
maciek 


Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: TCE 100 LPG
Rocznik: 2020
Wersja: Prestige
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 3531
Skąd: Lublin
Wysłany: 2011-06-27, 18:36   

_________________
Jestem handlowcem w salonie Carrara w Lublinie. Szukasz oferty na Nową Dacie? Pisz PW lub na e-mail

 
krakry1 


Marka: Renault / VW
Model: Captur / Up
Silnik: 1,3 TCe 130KM/60 KM
Rocznik: 2019 / 2014
Wersja: Laureate
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 1889
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2011-06-27, 19:14   

gubler napisał/a:
najlepiej mieć auto na siebie :D http://www.youtube.com/us...c/1/nwRjxUETx4k :D :D
Babcia jako przyzwoitka ... czemu nie. :lol:
 
maciek 


Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: TCE 100 LPG
Rocznik: 2020
Wersja: Prestige
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 3531
Skąd: Lublin
Wysłany: 2011-07-09, 20:53   

http://babol.pl/kat,10254...,wiadomosc.html
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
_________________
Jestem handlowcem w salonie Carrara w Lublinie. Szukasz oferty na Nową Dacie? Pisz PW lub na e-mail

 
maciek 


Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: TCE 100 LPG
Rocznik: 2020
Wersja: Prestige
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 3531
Skąd: Lublin
Wysłany: 2011-07-19, 16:33   

http://otomoto.pl/mercedes-benz-180-C19880083.html
Cytat:
pali 9 l. gazu na 100 m.

:mrgreen: :mrgreen:
_________________
Jestem handlowcem w salonie Carrara w Lublinie. Szukasz oferty na Nową Dacie? Pisz PW lub na e-mail

 
stempik 



Marka: dacia
Model: logan
Silnik: 1,4mpi
Rocznik: 2005
Wersja: Laureate 5 os.
Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 698
Skąd: Łódź
Wysłany: 2011-07-20, 15:38   

Cytat:
pali 9 l. gazu na 100 m.

I to akurat może być prawda. Poprostu uczciwy człowiek.
 
wojtek_pl 


Marka: Peugeot
Model: 3008
Silnik: 2.0 HDI 165
Rocznik: 2010
Dołączył: 30 Kwi 2011
Posty: 1208
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-07-25, 15:57   

Był sobie sławny judoka Józef K., mistrz nad mistrzami. Nie miał godnych
przeciwników - z jednym wyjątkiem - Japończykiem Yamamoto, który miał
opracowany do perfekcji tzw. chwyt precelkowy. Nikt nie wiedział dokładnie
na czym ten chwyt polega - Japończyk stosował go tak szybko że nikt nie
był w stanie zorientować się w jaki sposób to robi. Również próby
sfilmowania tego chwytu na nic się zdały - widać było tylko szybki
błysk... i zaraz potem przeciwnik leżał bezwładnie na macie.

Oto jednak pewnego dnia obaj mistrzowie, Yamamoto i Józef K. walczyli w
pewnym niezwykle prestiżowym turnieju. Józef K. i Yamamoto pokonali
wszystkich przeciwników i zakwalifikował się do walki finałowej.

W dzień przed walką trener, masażysta, specjalista od odnowy
biologicznej, psycholog, kierownik ekipy, działacz sportowy oraz nasz
zawodnik zasiedli do narady. Po długiej dyskusji postanowiono spróbować
pokonać Yamamoto przy pomocy fortelu: oto przez pierwszą minutę walki
Józef miał przed Japończykiem uciekać unikając zwarcia. Przez drugą minutę
miał również uciekać, udając jednak , że ciągnie resztkami sił. Dopiero
pod koniec trzeciej minuty miał przejść do ataku. Zgodnie z rachubami
trenera taka taktyka dawała pewne szanse na zwycięstwo - Yamamoto mógł już
być zmęczony i nie spodziewać nagłej zmiany zachowania Józefa. Z
przyjęciem takiego planu wiązało się niebezpieczeństwo - za unikanie
starcia groziła dyskwalifikacja, ale trener uznał, że warto zaryzykować.

Jak postanowiono tak zrobiono. Na drugi dzień miało miejsce spotkanie.
Tak jak było ustalone Józef K. uciekał przed Japończykiem biegając w kółko
po macie. Publiczność, wielce niezadowolona z takiego przebiegu walki
zaczęła gwizdać, ale Józef K. pomny jak wysoka jest stawka stosował się
ściśle do zaleceń trenera. Gdy sędziowie już zaczęli się zastanawiać czy
nie ogłosić dyskwalifikacji nadeszła ustalona chwila - trener mrugnął
znacząco do Józefa, ten gwałtownie zawrócił i rzucił się jak lew na
Yamamoto... , który jak się okazało tylko na to czekał i natychmiast
zastosował chwyt precelkowy.

Nie mogąc znieść widoku tego co teraz miało nastąpić trener zamknął oczy,
usłyszał przeraźliwy , rozdzierający krzyk po którym nastąpiła nagła
cisza, przerwana po krótkiej chwili okrzykiem sędziego: "ippon!"
oznaczającym koniec walki. Z bólem serca trener spojrzał na matę i ujrzał
Józefa K. stojącego nad pokonanym Japończykiem.

Dopiero po dłuższym czasie, już po rozdaniu medali trener doszedł do
siebie na tyle, aby móc zapytać Józefa K. o przebieg walki. Ten, gdy
usłyszał pytanie złapał się za głowę.

- Panie trenerze, to było straszne, ten chwyt precelkowy to jest
okropność, gdy go zastosował myślałem, że już nie żyję, zobaczyłem tylko
rękę, plecy, sufit, ścianę, nogę...
- No dobrze - niecierpliwił się trener - ale jak się z tego wybroniłeś ?
- Och, to było straszne... Nagle proszę sobie wyobrazić, zobaczyłem przed
sobą taką wielką dupę...
- No dobrze, dobrze ale powiedz jak się wybroniłeś!
- No to mówię. A zaraz obok widzę takie tego, jak by to powiedzieć, no
jaja, za przeproszeniem Pana trenera, no jaja...
- No i co?
- No to ja wziąłem, i je tego, no ugryzłem z całej siły - no i tak
wygrałem.
- Jezu! Czy ty wiesz coś ty zrobił? Przecież, gdyby to sędziowie
zobaczyli to dożywotnia dyskwalifikacja pewna!
- No może i ma pan trener rację. Ale nie zauważyli, więc po co się
martwić. Ale z drugiej strony to człowiek dostaje sakramenckiej siły, gdy
się we własne jaja ugryzie ...
 
krakry1 


Marka: Renault / VW
Model: Captur / Up
Silnik: 1,3 TCe 130KM/60 KM
Rocznik: 2019 / 2014
Wersja: Laureate
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 1889
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2011-07-25, 16:07   

He, he, ale dalej nie wiemy na czym polegał chwyt precelkowy. :lol: :-P :-D
 
maciek 


Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: TCE 100 LPG
Rocznik: 2020
Wersja: Prestige
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 3531
Skąd: Lublin
Wysłany: 2011-07-28, 13:07   


ta 5 przypomina mi S :mrgreen:
_________________
Jestem handlowcem w salonie Carrara w Lublinie. Szukasz oferty na Nową Dacie? Pisz PW lub na e-mail

 
krakry1 


Marka: Renault / VW
Model: Captur / Up
Silnik: 1,3 TCe 130KM/60 KM
Rocznik: 2019 / 2014
Wersja: Laureate
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 1889
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2011-07-28, 17:31   

Może to co na rejestracji odnosi się do tego Pana ... a nie do Dustera. :-P :lol:
 
maciek 


Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: TCE 100 LPG
Rocznik: 2020
Wersja: Prestige
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 3531
Skąd: Lublin
Wysłany: 2011-07-31, 10:45   

_________________
Jestem handlowcem w salonie Carrara w Lublinie. Szukasz oferty na Nową Dacie? Pisz PW lub na e-mail

 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template FISubSilver v 0.3 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne